Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odkrywamy Łódzkie: Gmina Burzenin

Maciej Kałach
Ozdobą okolicy jest kościół w Burzeninie
Ozdobą okolicy jest kościół w Burzeninie Paweł Gołąb
Profesor Jakub Rembieliński z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego, tego lata będzie miał bardzo mało okazji do wypoczynku poza Łodzią. Jeśli profesor ma szansę, aby wyrwać się z Łodzi, najchętniej wybiera drogę do Burzenina, znanej letniskowej wsi w powiecie sieradzkim.

- Wynajmuję skromny domek, z którego najczęściej spaceruję nad Wartę - mówi prof. Rembieliński. Po nawet krótkich wakacjach w pobliżu tej rzeki łódzki badacz zyskuje siły, aby "uczynić relatywistyczną mechanikę kwantową bardziej spójną z teorią względności" - jak określa swoje główne naukowe zainteresowania.

Prof. Rembieliński ceni zwłaszcza spokój panujący na prawym brzegu rzeki, gdzie mniej jest wypoczywających i zabudowań. Oprócz walorów przyrodniczych doliny Warty uwagę profesora zwracają pamiątki historii - spacerując w cieniu drzew można niespodziewanie natknąć się np. na mogiły uczestników powstania styczniowego. Wkrótce po tym zrywie - w 1870 roku, Burzenin przestał cieszyć się statusem miastem za sprawą decyzji Aleksandra II, cara Rosji. Był nim już od 1378 roku, jednak zniszczenia wojen z XVIII wieku przyczyniły się do dużego spadku znaczenia Burzenina.

Także na prawo od koryta Warty można dojść do kompleksu w Strumianach, wyremontowanego w ubiegłym roku. Na sportowy obiekt składają się m.in. stadion, płyty treningowe i bieżnia.

Akurat w gminie Burzenin brak przyzwoitej bieżni byłby sporym niedopatrzeniem. - W Burzeninie urodził się biegacz Kazimierz Maranda, olimpijczyk z igrzysk w Monachium oraz wielokrotny mistrz Polski, który specjalizował się w dystansie 3 tysięcy metrów z przeszkodami - przypomina prof. Rembieliński. Marandę można czasem spotkać nad Wartą i zrobić w jego towarzystwie kilka skłonów czy pompek.

Jeśli nie posłuchamy rad łódzkiego profesora i pierwsze kroki po przyjeździe do gminy skierujemy na lewo od rzeki, również nie pożałujemy. Ozdobą okolicy jest kościół pod wezwaniem św. Stanisława i św. Wojciecha, który znajduje się nieopodal rynku. Świątynię z XVII wieku wieńczy charakterystyczny hełm, ale są turyści, których bardziej interesuje to, co kryje się pod kościołem. A według legendy, ma on być połączony tajnymi lochami z pobliskim zameczkiem. Lochy miały zostać zamurowane. - Dotąd nie udało się ich odkryć - opowiada ksiądz kanonik Roman Krzyżaniak.

Proboszcz z Burzenina twierdzi, że po miejscowości wcale nie krąży inna opowieść rzekomo związana ze świątynią: o dekarzu z Widawy, który podczas remontu dachu prowadzonego pod koniec XIX wieku miał naśmiewać się z figury św. Wojciecha - że robotnik pracując znajduje się wyżej od niego. Radość dekarza miała trwać niezbyt długo, ponieważ spadł z dachu i stracił życie na miejscu wypadku.

- Gdy nie ma mszy świętej, turysta może zajrzeć do kościoła przez kratę, ale jeśli trafi się ktoś szczególnie zainteresowany świątynią, udostępnię do zwiedzania jej wnętrze - mówi ksiądz proboszcz.

Gdy zwiedzimy już najbliższą okolicę, warto z kwatery wypuścić się na dalsze wycieczki po Parku Krajobrazowym Międzyrzecza Warty i Widawki, na terenie którego położony jest Burzenin. Trzeba odwiedzić kościół p.w. św. Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic w Strońsku, zbudowany około 1250 roku. Romańska świątynia jest zabytkiem o znaczeniu krajowym. W okolicy nie brakuje także dworków, zabytkowych spichlerzy, a wędrówkę uprzyjemnią często przelatujące przez szlaki parku krajobrazowego motyle.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki