Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olgierd Annusewicz: Rekonstrukcja rządu po myśli Tuska [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Dr Olgierd Annusewicz jest politologiem z Instytutu Nauk Politycznych UW
Dr Olgierd Annusewicz jest politologiem z Instytutu Nauk Politycznych UW Wojciech Gadomski
Z doktorem Olgierdem Annusewiczem, o zmianach w rządzie Donalda Tuska, rozmawia Piotr Brzózka.

Donald Tusk w przyszłym tygodniu ogłosi szczegóły rekonstrukcji rządu...
Ta rekonstrukcja była zapowiadana już dwa miesiące temu, ale miała nastąpić nieco później. Odejście Tomasza Arabskiego z funkcji szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na stanowisko ambasadora w Madrycie jest pretekstem, żeby niejako przy okazji zrobić trochę porządków.

Dzięki temu premier może dokonać roszad, nie przyznając się do żadnej porażki.
Donald Tusk nienawidzi podejmowania decyzji personalnych pod wpływem opinii publicznej. Wielokrotnie powtarzałem, że wybierze taki moment na rekonstrukcję, żeby zrobić to z własnej woli, a nie pod presją. Chodzi o zachowanie twarzy: on jest premierem i liderem największej partii, nie będą mu mówić, kogo ma zdymisjonować.

Kogo premier "nominuje" do odejścia z rządu? Ministra zdrowia?
A właśnie niekoniecznie. Styczeń 2013 roku jest pierwszym styczniem od niepamiętnych czasów, kiedy nie było protestów lekarzy. Pamięta pan aferę rok temu? Arłukowicz musiał się tłumaczyć za błędy Ewy Kopacz, trochę za swoje. Wtedy powinien polecieć, wszyscy domagali się jego dymisji. Teraz minister przestał być obciążeniem.

No to może minister Nowak? Miesiąc temu wzburzył opinię publiczną za pomocą fotoradarów.
Też chyba nie. Gdyby tydzień temu po powrocie z nart premier odciął się od Nowaka, to pewnie byłby on numerem jeden na liście do odwołania. Ale premier wypowiedział słynne zdanie: że dziś nie powtórzyłby już tego, co mówił kilka lat temu - o facecie, który nie ma prawa jazdy i stawia fotoradary (chodzi o Jarosława Kaczyńskiego - przyp. red.). W związku z tym myślę, że pozycja Nowaka nie jest zagrożona. Zwłaszcza że do foto-radarów szło mu całkiem nieźle. Program budowy dróg ma lekkie zawahanie, ale ostatnio słuchałem szefa GDDKiA - jeśli mu wierzyć, to zawahanie jest chwilowe. Minister Nowak ma bardzo dobre wyniki restrukturyzacyjne. W minione święta nie było takiej masakry kolejowej jak rok temu. Nowak ogarnia sytuację, dlatego ta zmiana nie jest chyba przewidywana. Chyba że Piechociński chciałby przeskoczyć do ministerstwa infrastruktury. Ale na tyle dobrze się poczuł w fotelu ministra gospodarki, że raczej w nim zostanie.

A więc kto do wymiany?
Najwyżej na liście jest Krystyna Szumilas, minister edukacji. Jest kilka sfer, w których Polacy na co dzień odczuwają działalność rządu. Jedną z nich jest edukacja. Nie wiemy, co właściwie robi minister edukacji. Jej działalność jest mało wyrazista. Ona nie wywołuje wielkich afer, ale to ważne stanowisko, a mamy do czynienia z biernością, bezbarwnością. Dlatego Szumilas jest kandydatką do tego, by rozwijać swoją karierę poza strukturami rządu. Kto w zamian? Wyjściem byłoby znalezienia znanego pedagoga - tak jak w rządzie Tadeusza Mazowieckiego ministrem została Anna Radziwiłł. Kogoś, kto ma wizję rozwoju edukacji, a z drugiej jest postacią umiejącą odnaleźć się w dzisiejszym świecie medialnym... Kolejnym ministrem, który może pożegnać się z rządem, jest Joanna Mucha. Skąd się ona w tym rządzie wzięła? Miała być gwiazdą Euro 2012. Przed mistrzostwami miała kilka wpadek. W trakcie Euro dała radę. Ale po Euro tak naprawdę nie mamy ministra sportu.

Gdyby kryterium miała być nielojalność, premier powinien odwołać Jarosława Gowina. Czy jednak nie będzie wolał go mieć przy sobie, pod kontrolą?
Premier ma z Gowinem problem od dawna. Z punktu widzenia długofalowej strategii, Tuskowi bardziej opłaciłoby się ponieść koszty jakiegoś niezadowolenia, wyrzucając Gowina już teraz. Nie mówię o wyrzuceniu z partii, premier powinien mu nawet dać eksponowane stanowisko w klubie. Ale zdymisjonowałbym go, bo zbyt mocno buduje swoją pozycję.

Czy takie posunięcie nie przyspieszy ruchów tektonicznych na łonie Platformy?
Nie. Powiedzmy, że Gowin wyprowadza ze sobą 46 posłów. Mamy kryzys rządowy, Tusk musi szukać nowego koalicjanta. Ale pytanie, czy taki scenariusz jest realny? Moim zdaniem nie. Na liście 46 posłów znane twarze można policzyć na palcach jednej ręki. Większość z nich nie ma ma co liczyć na dobre miejsca na listach wyborczych innej partii, czyli PiS. Wiedzą, że tylko Tusk im gwarantuje takie możliwości. Pierwszy scenariusz: zdymisjonowany Gowin, kuszony przez Kaczyńskiego, przyjmuje propozycję. Dostaje nawet dobre miejsce na liście. Powiedzmy, że Godson też je dostaje. A inni? Bez szans. Jest jeszcze drugi scenariusz - Gowin zakłada partię. I co? I nic. Na prawicy mamy PiS, PJN, SP. Miejsca jest strasznie mało.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki