Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olgierd Annusewicz: Strach jest, obok seksu, najstarszym elementem obecnym w polityce

Piotr Brzózka
Olgierd Annusewicz
Olgierd Annusewicz Wojciech Gadomski
Z dr. Olgierdem Annusewiczem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Piotr Brzózka

Jarosław Kaczyński straszy Polaków pasożytami, które wędrują do Europy w ciałach imigrantów. To kolejna w tej kampanii zagrywka bazująca na strachu...
Strach jest, obok seksu, najstarszym elementem obecnym w polityce - choć akurat seks rzadko kiedy pojawia się w spotach wyborczych. Strach jest wykorzystywany nie tylko w marketingu politycznym, ale w polityce w ogóle. Juliusz Cezar, strasząc zagrożeniem, doprowadził do zawieszenia demokracji w Rzymie. George Bush, strasząc terroryzmem, doprowadził do ograniczenia praw obywatelskich. W samym marketingu, budowanie atmosfery strachu jest natomiast jednym z narzędzi kampanii negatywnej. Jedna z pierwszych w historii reklam negatywnych, użyta w USA, w kampanii Lyndona Johnsona przeciwko senatorowi McCarthy’emu, straszyła wojną nuklearną. Stosuje się taką kampanię, bo ludzie są motywowani „do” i „od”. Niektórych pociąga wizja pozytywna, ale wiele osób ma ograniczoną wiarę w jej spełnienie, więc łatwo włącza się motywacja przeciw czemuś. Strach jest jednym z najprostszych odczuć. Już w „Roku 1984” Orwella było napisane, że ludźmi rządzi się za pomocą strachu. Nie mówię, że w polityce mamy rok 1984, mam na myśli, że jest to emocja, którą łatwo wygenerować i często jest skuteczna. Choć można też przesadzić i ludzie przestaną się bać.

Polacy boją się bardziej niż inne społeczeństwa?
Jesteśmy całkiem odważni i jeśli ktoś bazuje wyłącznie na budowaniu atmosfery strachu, to nie jest to dobra strategia. Świetnym przykładem jest straszenie PiS-em przez PO. Nie da się straszyć Kaczyńskim przez 8 lat. To było możliwe, gdy była świeża pamięć o braniu w kamasze czy wizytach CBA o świcie, ale dziś mało kto o tym pamięta. Podobnie jak nietrafione było kiedyś straszenie przez PiS powrotem rządów liberałów z początku lat 90.

Może to kwestia wciskania odpowiednich guzików. Podaje Pan przykłady tego, jak politycy straszą innymi politykami. Ale otwórzmy szufladkę z bardziej klasycznymi lękami, weźmy obcość, inność. Uchodźców.
Tak, to jest klasyczny lęk przed nieznanym, podlany sosem płynącym z mediów. Bliski Wschód znamy głównie z relacji wojennych, nie znamy Palestyńczyków, którzy chodzą do pracy, słyszymy tylko o takich, którzy wsiadają do autobusu z dynamitem w kieszeni. A strach bazuje na schematach poznawczych, stereotypach. Ale proszę zauważyć, że gdy pojawiła się kwestia uchodźców, Polacy byli całkiem gościnni. To się szybko zmieniło, można się już przyznać, że ktoś się boi. W przesunięciu nastrojów pomogli politycy, bo w ich interesie było zbudowanie na uchodźcach linii podziału: jedni mówili o dechrystianizacji i zagrożeniu terroryzmem, drudzy o otwartości. Abstrakcyjna otwartość przegrała.

Nie ma Pan wrażenia, że w ostatniej kampanii elementy pozytywne są tylko alibi dla faktycznych strategii negatywnych?
Od lat kampanie mają charakter głównie negatywny. Ostatni raz większość partii w miarę pozytywnie próbowała budować dyskurs w roku 1997. Była wtedy bardzo ciekawa kampania AWS, pozytywna kampania UW, a SLD starało się pokazać, że zrealizowało obietnicę. Potem było już tylko gorzej, a od 2005 r. są wyłącznie strachy na Lachy. Dziadek z Wehr-machtu, straszenie, że ludziom będzie uciekało jedzenie z lodówki, straszenie prywatyzacją służby zdrowia. Teraz mamy pracę do śmierci i 6-latki przeżywające dramat w szkole. W 2011 roku mówiono: „Oni pójdą na wybory, a ty?” To było straszenie ogółu wyborców elektoratem jednej z partii. Teraz PO też mówi: zjednoczmy się przeciw tym, którzy nam zagrażają. Przeciw PiS. W polityce buduje się wspólnoty. Jest wspólnota idei. Jest wspólnota bólu, czyli np. klasyczny Tymiński: jesteśmy razem, my wszyscy, którym dołożyła transformacja. I jest też wspólnota oparta o strach przed wrogiem. Jak widać, mechanizmów budowania wspólnoty jest wiele, a strach jest wśród nich najłatwiejszy do wygenerowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki