Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświadczyny, które się pamięta

Matylda Witkowska
Im bardziej szalone i niezwykłe oświadczyny, tym dłużej się je pamięta.
Im bardziej szalone i niezwykłe oświadczyny, tym dłużej się je pamięta. Polskapresse
Zamiast oświadczać się podczas romantycznej kolacji lub w zaciszu domowej sypialni, młodzi ludzie wolą wykombinować coś ekstra. Niektórzy fundują przyszłej żonie prawdziwy tor przeszkód.

Pokój pełen świec
Gdy przed czterema laty w pewien czerwcowy wieczór chłopak 25-letniej dziś Karoliny przez 40 minut nie wracał z toalety, łodzianka nie spodziewała się, że już wkrótce wydarzy się jedna z najważniejszych chwil w życiu.

- Mój starszy o cztery lata chłopak Adam zupełnie zwyczajnie wyciągnął mnie na basen do Nowej Gdyni - opowiada Karolina. - Przyjechał po mnie na zajęcia, poszliśmy popływać, a potem zajrzeliśmy do sauny. Na koniec zaproponował, żebyśmy zjedli coś w restauracji - opowiada łodzianka.

W pewnym momencie Adam zostawił ją przy stoliku i "poszedł do toalety". Gdy nie wracał przez pół godziny, dziewczyna zaczęła poważnie się martwić. Zadzwoniła do niego, a wykręcał się tłumacząc, że musiał skontaktować się z kimś w ważnej sprawie służbowej i jeszcze chwilę mu to zajmie. To uśpiło jej podejrzenia.

Adam w końcu wrócił, dokończył kolację, a potem zaproponował, by obejrzeli cały ośrodek i hotel, który od dawna im się podobał. Gdy przechodzili obok jednego z pokojów, niespodziewanie wyjął kartę magnetyczną i otworzył drzwi. Tego, co było za nimi Karolina nie zapomni do końca życia.

- Okna były szczelnie zasłonięte, ale ciemności rozjaśniał blask kilkudziesięciu świec. W tle słychać było nastrojową muzykę, a na stole stało wiaderko ze schłodzonym szampanem. Całości dopełniały dwa komplety bielizny, elegancko położone na łóżku. Popłakałam się ze wzruszenia - opowiada łodzianka. Okazało się, że Adam własnoręcznie zapalił te świece, gdy niby był w toalecie. Dlatego tak długo mu to zeszło - opowiada Karolina.

Kiedy ukochany wręczył jej pierścionek, nie wahała się ani chwili.
- Co prawda nie było to aż takie zaskoczenie, bo wcześniej rozmawialiśmy wstępnie o wspólnych planach na przyszłość. Ale i tak było wspaniale - wspomina. Do domu tego dnia już nie wróciła.
29-letni obecnie Adam, z zawodu informatyk, do wyjątkowego wieczoru przygotowywał się ponad tydzień.

- Moi koledzy chętnie wręczali pierścionki w czasie Bożego Narodzenia, chowając je w rękawiczce. Ja nie chciałem czekać aż pół roku, poza tym takie pomysły jakoś mi się nie podobały - dodaje.
Wprowadzenie autorskiej wersji oświadczyn nie było jednak proste.

- Trzeba było tak wybrać dzień, żeby Karolina nie miała następnego dnia dużo zajęć - opowiada łodzianin. - Okazało się jednak, że najwięcej problemów było z rezerwacją noclegu, bo w tygodniu hotel w Nowej Gdyni jest dość oblegany - wspomina.

Karolina i Adam są małżeństwem już od dwóch lat. Na co dzień tak nie szaleją i być może dlatego ten dzień pozostał dla nich taki wyjątkowy.

- Im bardziej szalone oświadczyny, tym dłużej się je pamięta - przyznaje Karolina.
Wejdź do gry o męża
Jeszcze bardziej zdziwiona była łodzianka Karolina Graczyk, pracownica biura podróży. Niedawno, bo 31 stycznia obchodziła swoje 26 urodziny. Nie spodziewała się, że zostaną w jej pamięci na zawsze.

- Mój chłopak Paweł poprosił żebym wzięła sobie wolny wieczór. Myślałam, że gdzieś wieczorem wyjdziemy, ale gdy wyszłam z pracy, a on nie odbierał ode mnie telefonu, zdziwiłam się.
Wróciła więc do domu. - Zaskoczyło mnie, że w jednym z okien pali się światło, wiedziałam już, że coś jest nie tak - opowiada Karolina.

Okazało się, że w całym mieszkaniu jest ciemno, tylko nad jednym stołem pali się silna lampa filmowa, używana przez Karolinę i Pawła do kręcenia teledysków. Strumień światła oświetlał stojący na stole bukiet złożony z 15 róż, płytę CD i kartkę z napisem "Jeżeli uważasz, że brakuje szesnastej róży, włóż płytę do odtwarzacza".

Gdy zafascynowana Karolina wykonała polecenie, okazało się, że nagrano na niej tylko ciszę. Ale w kieszonce płyty była kolejna kartka "Wchodzisz do gry o:… Dalszej instrukcji szukaj koło nutelli".
Atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej tajemnicza, gdy okazało się, że wszystkie żarówki w domu zostały wykręcone.

- Szukałam tej nutelli po omacku, oświetlając sobie drogę komórką - wspomina Karolina.
W końcu na półce koło orzechowego kremu wymacała telefon komórkowy. I kolejną kartkę, która kazała jej… spoglądać na ananasy.

- Tym razem natychmiast zrozumiałam, o co chodzi - opowiada Karolina. - Kiedyś kupiliśmy sobie spory zapas ananasów w puszkach, a w miejscu etykiet ponaklejaliśmy nasze wspólne zdjęcia -mówi łodzianka.

Teraz na fotografiach pojawiły się komiksowe "chmurki". Jedna mówiła, że Karolina ma coś pod butem…

Gdy zajrzała na dno puszki, znalazła kartę SIM do telefonu. Obok była kartka, która przypominała, że PIN to początek ich ulubionej piosenki. Tymczasem w pokoju zaczęła grać muzyka - okazało się, że na pustej z pozoru płycie po 27 minutach ciszy nagrana jest piosenka Sii "Breath me". Gdy wklepała godzinę rozpoczęcia piosenki na telefonie pokazał się napis "Witaj w finale".

- Ale nic się nie działo, a ja, nadal nie wiedząc o co chodzi, siedziałam w ciemności z tym telefonem i czekałam na to, co nadejdzie - opowiada Karolina.

Po kilku minutach ktoś zatelefonował. Ale zamiast nazwiska wyświetliło się hasło "Otwórz drzwi".

- A za drzwiami stał już Paweł z szesnastą różą, czyli pudełeczkiem w kształcie kwiatu, idealnie dopasowanym kolorem do stojącego na stole bukietu. W środku oczywiście był pierścionek - wspomina Karolina.
Miłość na bilboardzie
Dwa lata wcześniej nietypowe zaręczyny wymyślił szef Karoliny, dał sam szef - 31-letni dziś Piotr Chalimoniuk, który specjalnie do tego celu wynajął reklamowy bilboard.

- Pracowałem wtedy w agencji reklamowej, więc wiedziałem, jak takie rzeczy się załatwia - wspomina Piotr. - Nie chciałem zwykłych oświadczyn, w jakiejś restauracji czy Paryżu. Chciałem, by ten dzień był wyjątkowy - tłumaczy.

Wybrał tablicę przy ulicy Łąkowej w Łodzi, którą oboje codziennie jeździli do pracy.
-Plan był starannie przygotowany - wspomina Piotr. - Zazwyczaj przyjeżdżałem po Anię do pracy samochodem, po drodze zabieraliśmy jeszcze jej koleżankę. I właśnie przy jej pomocy prowadziłem przygotowania - opowiada.

Umówił się, że nagle się zatrzymają, a wtedy koleżanka klepnie Anię w ramię i ze zdziwieniem każe jej spojrzeć na bilboard. Wtedy Piotr miał się oświadczyć. Ale nie wszystko poszło gładko.
Elegancki garnitur Piotra nie wzbudził żadnych podejrzeń, bo często nosił go na oficjalne spotkania. Jednak gdy nagle samochód "zepsuł" się na środku ulicy, a Piotrek zaczął "naprawiać" samochód w bagażniku, nastrój się popsuł.

- Samochody za nami trąbiły i Anię ta sytuacja wyraźnie stresowała - opowiada łodzianin. Dlatego mimo wysiłków przyjaciółki, zauważyła że coś jest nie tak, dopiero gdy Piotr klęknął przed nią z kwiatami...

- Wtedy musiała już spojrzeć na znajdujący się za moimi plecami wielki billboard z napisem "Aniaaa, wyjdziesz za mnie?" -wspomina Piotr. Wzruszona dziewczyna oczywiście odpowiedziała: tak.

Jak zapewnia Piotr, wynajęcie bilboardu nie jest rzeczą tak nieosiągalną, jak się wydaje. Za powierzchnię wynajętą w ofercie typu last miute na dwa tygodnie zapłacił 600 zł. - Za kawałek papieru z napisem to rzeczywiście może wydawać się dużo. Ale jak się policzy koszty wesela, garnituru, pierścionka, to naprawdę jest to mało znaczący dodatek - tłumaczy.

To tylko niektóre przykłady pomysłowości mieszkańców naszego regionu. Dwa lata temu bawiącymi się na juwenaliach studentami wstrząsnęło wyznanie Kuby, który po koncercie O.S.T.R. wszedł na scenę i na oczach kilku tysięcy widzów zadał sakramentalne pytanie swojej Agnieszce. Oczywiście wszystko było dużo wcześniej uzgodnione z organizatorami. Przy gorącym aplauzie publiczności, która odśpiewała parze gromkie "Sto lat" oświadczyny nie mogły zostać odrzucone.

Natomiast w zeszłym roku pracujący w łódzkim MPK Rafał Grabarczyk postanowił oświadczyć się, podjeżdżając pod pracę niczego nie spodziewającej się wybranki... wynajętym tramwajem z lat 50. Pojazd, który zamiast numeru linii miał wymalowane wielkie, czerwone serducho, a zamiast nazwy krańcówki - hasło "Zakochana para". A gdy do holu firmy wszedł przebrany w strój dawnego konduktora kolega Grzesia, z wrażenia zamarła nie tylko Kaja, ale też wszystkie jej koleżanki z pracy...

Gdy oświadczyny zostały przyjęte, para wsiadła do tramwaju, w którym specjalnie dla nich grał kwartet smyczkowy. Na krańcówce przy ul. Północnej wypili szampana.

Inny mieszkaniec Łodzi oświadczył się w unoszącym się kilkaset metrów nad ziemią... balonie. I choć w balonowej gondoli było za mało miejsca, by uklęknąć, oświadczyny bez wahania zostały przyjęte.

****

Kto nie potrafi, albo nie ma czasu na samodzielne zorganizowanie nietypowych zaręczyn, może skorzystać z pomocy profesjonalnej firmy.
Na stronie internetowej www.nietypowezareczyny.plmożna wynająć m.in. całą gondolę w London Eye. Sama kosztuje około 1000 zł dodatek róż czy kolacji może wywindować cenę do kiku tysięcy. Za kilka tysięcy euro można wynająć zamek we Francji na prywatną kolację z obsługą. A za 20 tys. euro - zamówić eskadrę lotniczą, która w Paryżu napisze na niebie wybrane pytanie. Na tę ofertę nikt jednak jeszcze się nie zdecydował.
Nieco taniej można oświadczyć się w naszym regionie. Wynajęcie tramwaju w łódzkim MPK kosztuje 120-150 zł za godzinę, kina Cytryna 500-150 zł. Droższe jest wynajęcie samolotu Wilga (pół godziny 540 zł) czy łodzkiej filharmonii ( 12 tys. sala plus 30-50 tys. orkiestra. Ale można kupić zwykłe bilety i po uzgodnieniu oświadczyć się ze sceny.
mt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki