Wizja zysku
Niemal 100 tys. zł straciła 59-letnia łodzianka wskutek oszustwa na bitcoina. Kobieta miała zarobić na operacjach kryptowalutą, tymczasem nie tylko nic nie zyskała, a na dodatek spłaca dwa kredyty, które ktoś zaciągnął w jej imieniu, a pieniądze trafiły na Cypr. Sprawą zajęła się prokuratura.
Wszystko zaczęło się w lutym tego roku, gdy do pani Teresy, mieszkanki łódzkiego Widzewa, zgłosił się mężczyzna, który przedstawił się jako Patryk Szymański i miał reprezentować firmę zajmującą się obrotem kryptowalutami.
Czytaj dalej
To miała być inwestycja
- Nie mam pojęcia skąd miał kontakt do mnie, skusił mnie wizją zarobienia pieniędzy na obrocie kryptowalutą, a konkretnie bitcoinem - mówi pani Teresa. - Nie znam się na tym, uwierzyłam więc, gdy zapewniał, że nie będę musiała brać żadnych kredytów, w grę wchodził tylko obrót gotówkowy.
Łodzianka, na prośbę mężczyzny, zainstalowała na komputerze program Anydesk, dzięki któremu pan Patryk zyskał dostęp do jej komputera, a także do konta w banku. Zanim łodzianka się zorientowała, z konta zniknęły całe oszczędności: 13.300 zł oraz 500 euro. Przy każdym przelewie kobieta potwierdzała wykonanie operacji kodem, który otrzymała za pośrednictwem smsa z banku.
- Te pieniądze miały do mnie wrócić, to miała być inwestycja w bitcoiny - łodzianka relacjonuje to, co usłyszała od pana Patryka.
Czytaj dalej
Dwie pożyczki
To jeszcze nie wszystko, a sytuacja pani Teresy pogorszyła się w drugim tygodniu lutego, gdy za radą nowego znajomego zaciągnęła dwie pożyczki w ING Banku Śląskim. Pierwsza opiewała na 59.150 zł, została rozłożona na 72 raty, każda w wysokości 1008,37 zł. Druga natomiast, zaciągnięta zaledwie dzień później, opiewała na 27.300 zł. Miesięczna rata wynosi 372,01 zł, a kobieta ma w sumie do spłaty 96 rat.
Pani Teresa sądziła, że za te pieniądze zostaną kupione bitcoiny, które następnie będzie można sprzedać z zyskiem i dzięki temu spłacić pożyczki. Tymczasem pan Patryk przelał pieniądze na konto na Cyprze, do którego łodzianka nie ma dostępu. Pieniądze zniknęły, zostały natomiast raty do spłaty.
Czytaj dalej
Reklamacja
Za radą prawnika łodzianka złożyła reklamację w banku, który - jej zdaniem - nie zapobiegł oszustwu, choć miał takie narzędzia, w tym algorytm, który powinien wykryć przekręt. Przed tymi transakcjami bowiem łodzianka wykorzystywała konto jedynie do opłacania rachunków, płaciła kartą za zakupy i wypłacała pieniądze z bankomatu. Tymczasem, gdy z konta łodzianki pieniądze pierwszy raz były przelewane na Cypr, bank nie zareagował. Za drugim razem łodzianka odebrała telefon od pracownika banku z ostrzeżeniem, ze to może być oszustwo, ale bank nie zablokował operacji. Łodzianka złożyła reklamację w banku, domagała się unieważnienia kredytów, ale zgłoszenie zostało odrzucone.
Czytaj dalej