18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pabianice: 2,5 roku więzienia za spowodowanie wypadku [ZDJĘCIA + FILM]

Jolanta Sobczyńska
2,5 roku więzienia za spowodowanie wypadku
2,5 roku więzienia za spowodowanie wypadku Krzysztof Szymczak
Sąd Rejonowy w Pabianicach uznał, że 2,5 roku więzienia za śmierć dwójki ludzi w płomieniach to adekwatna kara. Na taką karę został skazany 20-letni sprawca wypadku, w którym zginął ojciec z córką.

19-letni Mateusz Z. z Mogilna Dużego w gminie Dobroń gnał swoją honda concerto przez Pabianice minimum 110 km/h. Uderzył w osobowego fiata punto, w którym siedzieli 49-letni Mirosław Stachelski oraz jego 22-letnia córka Joanna z Kudrowic pod Pabianicami. Siła uderzenia była tak duża, że samochód stanął w płomieniach. Dwójka ludzi spłonęła w aucie.

Warunki na drodze 20 marca 2010 roku na pewno nie sprzyjały szybkiej jeździe samochodem. Było po godzinie 22. Mateusz Z., 19-latek, który raptem pół roku wcześniej dostał prawo jazdy, jechał z Mogilna Dużego do Pabianic. W aucie siedziało kilkoro jego kolegów. Zatrzymywali się na stacjach benzynowych, a pasażerowie hondy pili alkohol. Przez Pabianice jechali już w duecie z innym autem. Mateusz Z. "siedział na ogonie" samochodu znajomego, a ten prowokował go do wyprzedzania.

Dojechali ulicą Łaską do skrzyżowania z ulicą Podmiejską. Na Łaskiej stał fiat punto, który chciał skręcić w Podmiejską. Auto jadące przed hondą Mateusza Z. zdążyło wyminąć fiata. Mateusz Z. nie zdążył. Uderzył tak mocno w samochód Mirosława Stachelskiego, że to przejechało na przeciwległy pas ruchu, zderzyło się z toyotą avensis i stanęło w płomieniach. Kierowcy i pasażerki fiata nie udało się uratować. Zginęli w płomieniach.

- To miał być dzień jak co dzień - mówi Anna Stachelska, żona pana Mirosława i mama Joanny. - Mąż miał przywieźć córkę z pracy. Wracali do domu. I nie dojechali. Tylko policja przyjechała powiadomić mnie o ich śmierci w płomieniach.

Mateusz Z. nie uchylał się od odpowiedzialności za wypadek. Przepraszał Stachelskich.

- I co mi po tych przeprosinach? - dodaje ze łzami w oczach Anna Stachelska. - Zostałam sama z dwójką dzieci na gospodarstwie... Te 12 lat więzienia, na jakie sąd mógł skazać maksymalnie i tak by było za mało.

Prokurator wnioskował o 5 lat więzienia. Ale pabianicki sąd wymierzył karę 2,5 roku więzienia. Zakazał też 20-latkowi prowadzenia pojazdów przez 7 lat. Ma też zapłacić 6 tys. zł kosztów procesu. Sąd wziął pod uwagę skruchę Mateusza Z. oraz to, że nigdy nie był karany i że do tej pory ciężko pracował w gospodarstwie rodziców. 20-latek sam przyznał się, że mógł jechać około 100 km/h, ale... miał zepsuty prędkościomierz, więc nie wie tego na pewno.

Mateusz Z. nie chciał z nami rozmawiać ani przed wyrokiem, ani po jego ogłoszeniu. Jego obrońca, mecenas Wojciech Szymczak nie wie, czy będzie składał apelację od wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki