Tu fragment listu:
"Raz tylko kazałem zdjąć krzyż w fabryce. Mianowicie w warsztacie, skądinąd zadbanym, ale oblepionym fotosami nagich bab. Postawiłem ultimatum - albo gołe d…, albo Jezus na krzyżu. W pierwszym etapie wygrały d… Ale potem pomału jakoś poznikały i wreszcie brygadzista, szef tego lokalu, zaprosił mnie "na warsztat", bym zobaczył, jak porządnie powiesili krzyż. Porządny, duży, ładny (o ile narzędzie tortur może zasługiwać na takie przymiotniki), na tle oczyszczonych ścian, posprzątanego otoczenia.
Pogratulowałem załodze, podziękowałem za zrozumienie rangi symboli. Co prawda nagie dziewczyny w większości powędrowały do wnętrza szafek narzędziowych, na wewnętrzną stronę drzwiczek, ale ja tam nie zaglądałem. Aby mieć ostatnie słowo, zaapelowałem jeszcze, żeby w powietrzu nie fruwały niepotrzebnie k…, ch… i inne ekspresyjne wypowiedzi".
No, cóż… Czy przez analogię ktoś nie powinien powiedzieć posłom mniej więcej to samo, co kilkadziesiąt lat temu rzekł mój kolega fachowcom w warsztacie: "Wybierajcie - albo Jezus na krzyżu, albo nadal zachowujecie się tak jak dotychczas - knujecie, kłamiecie, obrażacie".
Krzyż w Sejmie to najgorsze miejsce dla uniwersalnego symbolu miłosiernego chrześcijaństwa. Że coś jest nie tak, wiadomo od początku: przy jego zawieszaniu 14 lat temu Bóg dał wyraźny sygnał - poseł Wójcik spadł z drabiny!
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?