Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE GKS Bełchatów: Nigdy więcej takich nerwów

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Agwan Papikjan i spółka mogą być mocni w następnym sezonie
Agwan Papikjan i spółka mogą być mocni w następnym sezonie Dariusz Śmigielski
Piłkarze PGE GKS Bełchatów utrzymali się w drugiej lidze, ale swoich kibiców narażali na duży stres

Wszystko można powiedzieć o ostatnich czterech sezonach w wykonaniu PGE GKS Bełchatów, ale jedno jest pewne - emocji nie brakowało. Częściej niestety tych negatywnych, bo radości było niewiele. W tym sezonie też do czasu było nerwowo, ale w końcu fani PGE GKS mogli odetchnąć. Zmiany ligi na niższą nie będzie.

W 2013 roku bełchatowianie spadli z ekstraklasy, rok później do niej wrócili, a później zanotowali solidny zjazd w dół - najpierw z ekstraklasy do pierwszej, a rok później z pierwszej do drugiej. Nie jest trudno zatem domyślać się, o czym myśleli kibice PGE GKS, gdy w połowie marca bełchatowianie trafili - wprawdzie tylko na tydzień - do strefy spadkowej. Gdyby GKS się nie zatrzymał i znów zaliczył degradację, to najpewniej by już tego nie przeżył. A dziś, choć oczywiście o ekstraklasie nikt przy zdrowych zmysłach na razie nie myśli, sytuacja jest jednak dużo bardziej optymistyczna.

Oceniając ten sezon trzeba pamiętać, w jakiej sytuacji znalazł się PGE GKS Bełchatów latem. Tuż po spadku z pierwszej ligi, z budżetem, który nie chciał się dopiąć. W dodatku tuż przed budową zespołu z pracy zrezygnował prezes Waldemar Sokół, choć trzeba przyznać, że i tak się nie nadawał na to stanowisko. Na miesiąc przed startem drugiej ligi w klubie szukano kogokolwiek, kto podjąłby się roli ratowania klubu. Postawiono na Michała Antczaka, wieloletniego rzecznika prasowego, który w tamtym momencie był jednym z nielicznych w klubie, którzy mieli pojęcie o futbolu. A może i jedynym.

„Nie wchodząc w szczegóły, po spadku nasz wspólny klub jest w trudnej sytuacji, dlatego każdego, kto może pomóc, zapraszamy do współpracy” i „Po wielu przebojach 26 lipca kadra GKSBelchatow została zamknięta. Czekamy na efekty tej pracy. Potrzebny spokój i przychylność” - to niektóre twitterowe wpisy Antczaka, wtedy prezesa, a dziś znów rzecznika prasowego klubu. Ale to właśnie on doprowadził do tego, że GKS w lidze wystartował. A trener Andrzej Konwiński w tamtym momencie, a przede wszystkim w tamtej sytuacji, był chyba najlepszym wyborem z możliwych. Nawet jeśli później było jasne, że sobie nie radzi.

Bełchatowianie wystartowali zaskakująco dobrze, bo wygrali dwa pierwsze mecze, a w trzecim - z Rakowem Częstochowa, faworytem do awansu - prowadził 1:0. Ale przegrał to spotkanie 1:2, a później sypał się z meczu na mecz. Dość szybko stało się jasne, że bełchatowianie nie będą walczyć o powrót do pierwszej ligi. Za to niepokój o utrzymanie w drugiej lidze zaczął doskwierać coraz mocniej. Wiktor Rydz, który pod koniec sierpnia zastąpił Antczaka na stanowisku prezesa, zimą zdecydował o zmianie trenera. Lepszej decyzji podjąć nie mógł, bo Mariusz Pawlak, choć właściwie dysponował tymi samymi graczami, to zupełnie odmienił zespół.

Dla Bełchatowa, który przez dekadę przyzwyczaił się bardziej do obecności Legii Warszawa, Wisły Kraków i Lecha Poznań, a nie Olimpii Zambrów, Puszczy Niepołomice, czy Gryfa Wejherowo to był szok. Ale trzeba przyznać, że kibice w tym trudnym momencie nie zawiedli. Choć frekwencja oczywiście spadła i z tą z ekstraklasy nie można nawet jej porównywać, to jednak w klasyfikacji obecności na trybunach kibice PGE GKS zajęli czwarte miejsce w drugiej lidze. Piłkarze, na boisku, skończyli sezon na dziewiątym.

W sumie na boiskach drugiej ligi bełchatowianie zdobyli 45 punktów, ale trzy z nich zabrała im, w ramach kary, Komisja Licencyjna PZPN. Paradoksalnie na tym też można budować optymizm, bo obecnie GKS jest jednym z czterech klubów w drugiej lidze, który dostał licencję nie tylko bez żadnych kar, ale również bez nadzoru finansowego. To dowód na to, że sytuacja finansowa klubu się znacząco poprawiła, a ponadto klub przedstawić wiarygodne źródła finansowania w trakcie najbliższego sezonu. W drugiej lidze nie jest to częsty przypadek, więc jest już fundament do budowy lepszej drużyny.

Bełchatowski klub trzeba też pochwalić za to, że chętnie stawia na młodzież i daje jej szansę na rozwój. W tym roku Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził program Pro Junior System, w którym punktowane są występy młodzieżowców, a zwłaszcza wychowanków. Wśród drugoligowych klubów bełchatowianie uplasowali się na czwartym miejscu, dzięki czemu PZPN wypłaci im nagrodę w wysokości 375 tysięcy złotych. To niebagatelna kwota w budżecie bełchatowskiej drużyny, ale przede wszystkim zachęcenie młodych graczy do pracy na treningach.

Można zakładać, że najtrudniejsze momenty, w których naprawdę istnienie klubu było poważnie zagrożone, już za GKS Bełchatów, a teraz będzie już tylko lepiej. Klub już poinformował, że wielu piłkarzom, którym kończą się umowy, nie zaproponuje ich przedłużenia. To pokazuje, że ambicje PGE GKS sięgają wyżej, niż gra w środku drugiej ligi. I dobrze, bo Bełchatów za bardzo przyzwyczaił się do poważnego futbolu, by teraz zadowolić się drugoligową młócką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki