Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra Bełchatów bez medalu. Resovia wygrywa w piątym meczu [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
23 sety rozegrali siatkarze PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów w walce o półfinał PlusLigi, a zdecydowało kilka punktów w tie-breaku piątego meczu. Ciut lepsi okazali się gracze z Rzeszowa i to oni zagrają o medale.

Ćwierćfinałowa rywalizacja PGE Skry Bełchatów z Asseco Resovią Rzeszów była jednocześnie najgorszym, co mogło przydarzyć się obu tym klubom, ale i... najlepszym zbiegiem okoliczności dla polskiej siatkówki. Po czterech meczach, w których obie drużyny wygrały po dwa razy i zapisały na swoim koncie po dziewięć setów, o awansie musiał rozstrzygnąć piąty mecz. Hala Podpromie już na godzinę przed meczem była wypełniona w komplecie. Zresztą sprzedaż biletów na to spotkanie trwała ledwie osiem minut.

Do piątego meczu rywalizacja PGE Skry i Asseco Resovii, czyli wicemistrza i mistrza poprzedniego sezonu miała tylko jeden wspólny mianownik - oba zespoły wygrywały mecze we własnych halach. - Oczywiście zrobimy wszystko, by się im przeciwstawić, ale musimy pamiętać, że Resovia w tym sezonie poza własną halą wygrała ledwie trzy mecze. A u siebie przegrali tylko raz - mówił trener PGE Skry Jacek Nawrocki.

Nie ma drugiej drużyny w PlusLidze, o której rzeczywiście z taką pewnością można byłoby powiedzieć: drużyna własnej hali. Na Podpromiu to zespół, który może pokonać każdego.

Mimo to bełchatowianie spokojnie mogli rozpocząć mecz od prowadzenia, bo w pierwszym secie ostatni remis był przy stanie 23:23. Później jednak graczom PGE Skry nie udało się zablokować ani Paula Lotmana, ani Jochena Schöpsa. I z wygranej mogła się cieszyć Asseco Resovia, choć wystarczyło inaczej zagrać kilka akcji, by było odwrotnie.

Takiej szansy PGE Skra nie miała już w drugim secie, w którym od początku, w miejsce Mariusza Wlazłego, zagrał Michał Bąkiewicz. Bohater czwartego meczu tej rywalizacji tym razem niestety nie odegrał takiej roli, jak tydzień wcześniej w Bełchatowie. A bohaterów tego meczu trzeba było szukać niestety po drugiej stronie siatki...

W drugiej partii rzeszowski zespół zwyciężył 25:20, ale część strat PGE Skra odrobiła w samej końcówce, broniąc dwóch piłek setowych. Przewaga Asseco Resovii była w tym secie niepodważalna. Ale wreszcie w trzeciej partii bełchatowianie zaczęli blokować rywali. Resovia przez dłuższe fragmenty tej partii nie radziła sobie tak dobrze w obronie, jak w dwóch wcześniejszych. PGE Skra prowadziła, choć też nie tak wysoko, jakby mogła. Nerwowo było w końcówce, najczęściej z powodu błędnych decyzji arbitrów, ale PGE Skra przewagę obroniła, głównie dzięki dwóm blokom na Zbigniewie Bartmanie.

O ile w trzecim secie było nerwowo, o tyle w czwartym - w ogóle. PGE Skra zabawiła się z rywalem. Asy, bloki, ataki w trzeci metr... W tej partii na boisku był jeden zespół.

Tie-break był bardzo wyrównany - przed zmianą stron inicjatywa była po stronie Skry, ale później, już do samego końca, po stronie Resovii. Emocje były nieprawdopodobne, a grać zaczęły nerwy. Te, z pomocą swoich kibiców, lepiej opanowała Resovia.

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:23, 25:20, 21:25, 15:25, 15:12)

Asseco Resovia Rzeszów: Lukas Tichacek, Olieg Achrem, Piotr Nowakowski, Grzegorz Kosok, Jochen Schoeps, Paul Lotman - Krzysztof Ignaczak (libero) - Łukasz Perłowski, Zbigniew Bartman, Maciej Dobrowolski, Nikola Kovacevic, Wojciech Grzyb.

PGE Skra Bełchatów: Paweł Woicki, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Karol Kłos, Aleksandar Atanasijević, Michał Winiarski - Paweł Zatorski (libero) - Michał Bąkiewicz, Dante Boninfante, Wytze Kooistra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki