O drużynach z tego kraju wszyscy siatkarze w Europie powiedzą: niewygodne. I to rzeczywiście najlepsze określenie, bo choć sportowo belgijskie zespoły nie są najmocniejsze, to jednak bywają groźne. A raczej - u siebie bywają groźne.
Kto choć raz oglądał mecz w belgijskiej hali wie, o czym mowa. Zachowanie koncentracji przez rywala jest tam właściwie niemożliwe i to nie tylko dlatego, że kibice robią wielki hałas. Pomaga im w tym jednak... orkiestra, bardzo często spotykany element spotkań najlepszych belgijskich drużyn - Noliko Maaseik i Knack Roeselare. Muzycy właściwie nie przestają grać, nawet wtedy, gdy toczy się akcja. Bełchatowianie zresztą trzy razy w historii grali już w Roeselare i wygrali tylko raz - 3:2. Jeśli we wtorek tradycji stanie się zadość i orkiestra znów pojawi się w hali, to z pewnością nie będzie łatwo.
Sportowo oba zespoły dzieli sporo, co pokazał mecz, który odbył się dwa tygodnie temu w Atlas Arenie. Podopieczni trenera Miguela Falaski zagrali bardzo przeciętnie, a mimo to zwyciężyli 3:0. We wtorek jednak można spodziewać się bardziej wyrównanego meczu, tym bardziej, że bełchatowianie nie będą mogli zagrać w najsilniejszym składzie. Z zespołem wprawdzie poleciał pauzujący ostatnio z powodu kłopotó zdrowotnych Mariusz Wlazły, ale nieoficjalnie wiadomo, że trener będzie go oszczędzał i, jeśli nie będzie takiej potrzeby, nie wpuści go na boisko. W zespole nie ma Srecko Lisinaca, który w Berlinie leczy kontuzjowane plecy.
Wygrana bełchatowskiej drużyny praktycznie zapewni jej awans do drugiej rundy Ligi Mistrzów. Graczy trenera Falaski czekają jeszcze wyjazdowe spotkanie z Cucine Lube Civitanova i domowe z najsłabszą w grupie Duklą Liberec. Jeśli wygrają w Roeselare i z Duklą nie będą mieli żadnych kłopotów z awansem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?