MKTG SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra Bełchatów nie może już sobie pozwolić na porażkę

Paweł Hochstim
Dariusz Śmigielski
Siatkarze PGE Skry Bełchatów w Wielką Sobotę zmierzą się w czwartym meczu półfinału PlusLigi z Lotosem Treflem Gdańsk. Po trzech meczach bełchatowianie przegrywają 1:2 i każda następna porażka wyeliminuje ich z gry o mistrzostwo Polski. A to dla takiego klubu jak PGE Skra byłaby wielka porażka, bo przecież zespół broni tytułu mistrzowskiego.

Po powrocie z nieudanego turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Berlinie, gdzie podopieczni trenera Miguela Falaski przegrali w półfinale z Asseco Resovią Rzeszów 0:3 i w starciu o brązowy medal z Berlin Recycling Volleys 2:3, szkoleniowiec dał zawodnikom wolne w poniedziałek i we wtorek. Wszystko po to, by wypoczęli przede wszystkim psychicznie. W środę zespół wrócił do pracy, a Falasca i trener przygotowania fizycznego Daniel Lecouna zaordynowali im solidne treningi. Wszystko po to, by zespół w sobotni wieczór zespół prezentował się lepiej, niż w poprzednich spotkaniach.

Z drużyną trenuje Michał Winiarski, ale trudno przypuszczać, by kapitan reprezentacji Polski był w stanie w dużym wymiarze pomóc swojej drużynie. Trzeba pamiętać, że Winiarski od dłuższego czasu zmaga się z kontuzją, a wcześniejsze powroty do gry kończyły się odnowieniem urazu. Siatkarz PGE Skry nie ma jednak czasu, by całkowicie się wyleczyć, więc gra z tylko zaleczoną kontuzją. W Berlinie wystąpił w sobotnim półfinale, natomiast w niedzielę nie pojawił już się na boisku.

PGE Skra niestety dziś ma więcej problemów, niż kontuzja Winiarskiego, bo Falasca i jego współpracownicy nie tylko muszą podnieść zespół fizycznie - po siatkarzach gołym okiem widać przemęczenie - ale również psychicznie. Przez większą część sezonu bełchatowian charakteryzowała niezwykła pewność siebie, co pozwalało im wygrywać większość zaciętych końcówek.

- Mam wrażenie, że w polskiej lidze nie ma drużyny, która może wygrać końcówkę seta ze Skrą - mówił były gracz bełchatowskiej drużyny, a dziś trener AZS Częstochowa Michał Bąkiewicz, gdy jest zespół przegrał w hali Energia 0:3 w każdym z setów zdobywając po 23 punkty.

Dziś niestety to przeszłość, a po bełchatowianach widać, że kolejne nieudane mecze pogłębiają ich brak pewności siebie na boisku. A to w Gdańsku może być decydujące.

Jest pewne, że - mimo niesprzyjającego terminu, bo przecież mecz zaplanowany jest na przedświąteczną sobotę o godz. 20.30 - na trybunach zasiądzie komplet widzów. To wyjątkowa chwila dla gdańskiej siatkówki, bo Lotos Trefl gra swój najlepszy sezon w historii, a do tego może awansować do wielkiego finału, gdzie czeka już Asseco Resovia Rzeszów, która w trzech spotkaniach uporała się z Jastrzębskim Węglem. "Wielka sobota gdańskiej siatkówki" - pod takim hasłem reklamowany jest ten mecz. Na trybunach Ergo Areny zasiądzie około 10 tysięcy kibiców.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki