Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piechocki: siódmy finał Skry, ale emocje wcale nie mniejsze

Paweł Hochstim
Konrad Piechocki
Konrad Piechocki Dariusz Śmigielski
Przeczytaj wywiad z z Konradem Piechockim, prezesem PGE Skry Bełchatów.

PGE Skra po raz siódmy rozpocznie grę w finale. Po sześciu kolejnych mistrzostwach Polski pewnie spokojnie podchodzi już Pan do kolejnego finału?

Nie ma mowy o spokojnym podchodzeniu do takich meczów. Zasada bij mistrza przecież obowiązuje. Na pewno przed nami bardzo trudne spotkania i jak zawsze zaczynam też odczuwać przedmeczowy stres. Doskonale zdaję sobie sprawę, że przeciwnik będzie zdeterminowany i będziemy musieli włożyć wiele sił, żeby po raz siódmy zdobyć mistrzostwo Polski.

Przed sezonem wydawało się, że to raczej Resovia powinna być rywalem PGE Skry w finale ligi. A tymczasem jest Zaksa.

Mówiliśmy przed sezonem, że potencjał Zaksy i Resovii jest bardzo duży i porównywalny. Trudno tutaj mówić o tym, że Zaksa jest słabsza. Zespół był przecież budowany po to, by walczyć o mistrzostwo Polski i zasłużenie jest w finale.

Prezes Zaksy w wywiadach prasowych mówi, że to Skra ma presję, bo jego zespół już cel zrealizował.
Uśmiecham się, gdy to słyszę i zastanawiam się, z czego ma to wynikać. Przed sezonem Zaksa zatrudniła tylu reprezentantów Polski z Pawłem Zagumnym i Sebastianem Świderskim na czele, a do tego ściągnęła też dwóch uznanych graczy z lig europejskich, czyli Idiego i Urnauta. Potencjał tej drużyny jest bardzo duży.

A który z tych sześciu finałów zapadł Panu najbardziej w pamięć?

Jak to w życiu, na pewno najlepiej pamięta się to pierwsze zwycięstwo, tę ogromną radość. Ale satysfakcję czuje się po każdym triumfie, bo w każdym sezonie działo się to w innych okolicznościach. Na pewno ta dramaturgia pięciu spotkań z Jastrzębskim Węglem została w pamięci. I chyba ten finał, zakończony w Bełchatowie, najbardziej utkwił mi w pamięci. Ta wielka feta, jeżdżenie motocyklami po ulicach Bełchatowa. Takie chwile zawsze zostają w pamięci.

Tegoroczny finał jest wyjątkowy, bo zmierzą się w nim najbardziej utytułowane zespoły ostatnich kilkunastu lat.

No właśnie, mimo że gramy w finale po raz siódmy, to dopiero po raz pierwszy z Kędzierzynem. Spotkają się godni siebie rywale. Liczę na wielkie emocje i dobrą siatkówkę. Ale przecież nie może być inaczej, bo to finał mistrzostw Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki