56-letnia łodzianka Bożena K., z zawodu higienistka, tak dbała o "higienę" w swoim domu, że znęcała się fizycznie i psychicznie nad swoim mężem Pawłem K. Tak twierdzi prokuratura, która zarzuca kobiecie, że obelżywie zwracała się do małżonka oraz szarpała go, popychała i atakowała: raz uderzyła go pięścią w twarz, a innym razem zdzieliła butelką w głowę.
Paweł i Bożena K. są mał-żeństwem od lipca 2009 roku. Z ustaleń śledczych wynika, że od stycznia następnego roku oskarżona prowokowała awantury oraz ubliżała mężowi i groziła, że go zabije. Pokrzywdzony poskarżył się prokuraturze, że jego połowica nie tylko uderzyła go butelką w głowę, lecz także pięścią w twarz. Śledczy dotarli do świadków, którzy przyznali, że Paweł K. narzekał, iż żona zaczepia go, ubliża i grozi, że go zabije. Podczas przesłuchania Bożena K. zaprzeczyła, że znęcała się nad swym lubym i że uderzyła go w głowę.
- Mężczyźni rzadko przyznają się do bycia ofiarą, a dzieje się tak coraz częściej. W naszym społeczeństwie nie toleruje się słabości mężczyzny. Ofiary zawsze mają problem z przyznaniem się do przemocy w domu, a mężczyznom przychodzi to jeszcze trudniej niż kobietom - tłumaczy Robert Kucharski, socjo-terapeuta z Fundacji "Akcja", zajmujący się terapią mężczyzn, którzy byli ofiarami przemocy w rodzinie. - Często trafiają do nas panowie, którzy mówią, że mają problemy w domu i małżeństwie, a fakt, że byli bici, wychodzi dopiero podczas terapii. Mężczyźni często ukrywają takie fakty.
Pan Paweł się przełamał. Poszedł na policję. Proces jego żony toczy się właśnie przed Sądem Rejonowym w Łodzi. Wczoraj odbyła się rozprawa, podczas której zeznawali m.in. policjanci, którzy 9 stycznia 2010 r. interweniowali w mieszkaniu małżonków przy ul. Bydgoskiej w Łodzi, po tym jak Paweł K. oberwał butelką w głowę.
- Podczas interwencji - zeznawał 29-letni Dariusz B. - karetka pogotowia zabrała pokrzywdzonego, który został uderzony butelką w głowę lub podrapany. Pamiętam, że śmialiśmy się, gdyż małżonkowie byli niedawno po ślubie i w słusznym wieku, a mimo to nie potrafili się dogadać.
Także 29-letni Łukasz P. przypomniał sobie rodzinną awanturę przy ul. Bydgoskiej, podczas której Paweł K. z raną głowy został zabrany przez karetkę pogotowia.
Wśród świadków był również 54-letni Krzysztof R., który przez dziewięć lat był w związku z Bożeną K. i - delikatnie mówiąc - z mieszanymi uczuciami wspomina ten okres.
- Rozstałem się z nią, gdyż bez powodu dwa razy wezwała policję - narzekał przed sądem. - Pamiętam, że było lato, ja w samych slipkach, a Bożena oznajmiła, żebym się ubrał, bo zaraz przyjedzie policja. Oskarżyła mnie o kradzież drobnych rzeczy. Były to fałszywe oskarżenia i tak błahe, że policjanci się z tego śmiali. Bożena tylko raz rzuciła się na mnie z pięściami. Ja jej wtedy powiedziałem, że był to pierwszy i ostatni raz.
Niestety, coraz więcej mężczyzn jest bitych i prześladowanych przez swe wybranki. Żona 54-letniego Adama z Tarnowa znęcała się nad mężem, a potem okaleczała się i wzywała policję, tłumacząc, że to ona została pobita w domu. 40-latka z Krakowa regularnie biła teściowa. Bici panowie często milczą i nie mówią o swej gehennie.
- Komu miałbym o tym opowiedzieć? Kolegom z pracy?Przecież by mnie wyśmiali. Rodzicom? Już słyszę matkę, która mówi: "Co to za chłop, który da się pobić babie". Dlatego milczałem - opowiada 38-letni Mariusz z Nowego Sącza. - Kiedy powiedziałem żonie, że się wyprowadzam, rzuciła we mnie krzesłem. Niewiele brakowało, bym stracił oko. Skończyło się na siniaku. Następnego dnia nie poszedłem do pracy. Spakowałem niezbędne rzeczy i uciekłem z domu.
- Jeszcze kilka lat temu mężczyźni doświadczający przemocy, byli wyśmiewani nawet w instytucjach pomocowych. Dziś mogą liczyć na zrozumienie, ale z pomocą nadal trudno. Większość noclegowni i ośrodków pomocy przeznaczonych jest dla kobiet. Jeśli trafia tam mężczyzna, kobiety utożsamiają go ze sprawcą, mimo że on także jest ofiarą. Panowie nie są "wygodnymi klientami" w takich instytucjach - tłumaczy Robert Kucharski. - Tymczasem bity mężczyzna może przecież tak samo jak kobieta zadzwonić na policję i poprosić o pomoc.
Funkcjonariusze na pewno przyjadą i jeśli stwierdzą prze-moc w rodzinie, uruchamiana zostaje procedura tzw. niebieskiej karty. Na jej podstawie funkcjonariusz ma obowiązek w ciągu 7 dni odwiedzić rodzinę, przeprowadzić wywiad środowiskowy i monitorować sytuację, przy-chodząc pod dany adres co najmniej raz w miesiącu. - Postę-pujemy tak samo, gdy ofiarami przemocy w rodzinie są kobiety i mężczyźni. Dotyczy to znęcania fizycznego, ale też psychicznego - zapewnia Joanna Kącka, rzecznik KWP w Łodzi. W ubiegłym roku policja zatrzymała 3780 sprawców przemocy domowej. 195 z nich było kobietami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?