Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięścią, butelką, czym popadnie

Wiesław Pierzchała, jb
Agresja kobiet wobec mężczyzn to dla niektórych wciąż niepojęta sprawa
Agresja kobiet wobec mężczyzn to dla niektórych wciąż niepojęta sprawa archiwum
Mężczyźni coraz częściej stają się ofiarami przemocy domowej. Tylko w zeszłym roku w Łódzkiem policja prowadziła aż 515 spraw dotyczących agresji w domach, której ofiarami byli właśnie mężczyźni. Choć takie sprawy rzadko wychodzą na światło dziennie, historia pana Pawła trafiła na wokandę. Dlaczego...?

56-letnia łodzianka Bożena K., z zawodu higienistka, tak dbała o "higienę" w swoim domu, że znęcała się fizycznie i psychicznie nad swoim mężem Pawłem K. Tak twierdzi prokuratura, która zarzuca kobiecie, że obelżywie zwracała się do małżonka oraz szarpała go, popychała i atakowała: raz uderzyła go pięścią w twarz, a innym razem zdzieliła butelką w głowę.

Paweł i Bożena K. są mał-żeństwem od lipca 2009 roku. Z ustaleń śledczych wynika, że od stycznia następnego roku oskarżona prowokowała awantury oraz ubliżała mężowi i groziła, że go zabije. Pokrzywdzony poskarżył się prokuraturze, że jego połowica nie tylko uderzyła go butelką w głowę, lecz także pięścią w twarz. Śledczy dotarli do świadków, którzy przyznali, że Paweł K. narzekał, iż żona zaczepia go, ubliża i grozi, że go zabije. Podczas przesłuchania Bożena K. zaprzeczyła, że znęcała się nad swym lubym i że uderzyła go w głowę.

- Mężczyźni rzadko przyznają się do bycia ofiarą, a dzieje się tak coraz częściej. W naszym społeczeństwie nie toleruje się słabości mężczyzny. Ofiary zawsze mają problem z przyznaniem się do przemocy w domu, a mężczyznom przychodzi to jeszcze trudniej niż kobietom - tłumaczy Robert Kucharski, socjo-terapeuta z Fundacji "Akcja", zajmujący się terapią mężczyzn, którzy byli ofiarami przemocy w rodzinie. - Często trafiają do nas panowie, którzy mówią, że mają problemy w domu i małżeństwie, a fakt, że byli bici, wychodzi dopiero podczas terapii. Mężczyźni często ukrywają takie fakty.

Pan Paweł się przełamał. Poszedł na policję. Proces jego żony toczy się właśnie przed Sądem Rejonowym w Łodzi. Wczoraj odbyła się rozprawa, podczas której zeznawali m.in. policjanci, którzy 9 stycznia 2010 r. interweniowali w mieszkaniu małżonków przy ul. Bydgoskiej w Łodzi, po tym jak Paweł K. oberwał butelką w głowę.

- Podczas interwencji - zeznawał 29-letni Dariusz B. - karetka pogotowia zabrała pokrzywdzonego, który został uderzony butelką w głowę lub podrapany. Pamiętam, że śmialiśmy się, gdyż małżonkowie byli niedawno po ślubie i w słusznym wieku, a mimo to nie potrafili się dogadać.

Także 29-letni Łukasz P. przypomniał sobie rodzinną awanturę przy ul. Bydgoskiej, podczas której Paweł K. z raną głowy został zabrany przez karetkę pogotowia.

Wśród świadków był również 54-letni Krzysztof R., który przez dziewięć lat był w związku z Bożeną K. i - delikatnie mówiąc - z mieszanymi uczuciami wspomina ten okres.

- Rozstałem się z nią, gdyż bez powodu dwa razy wezwała policję - narzekał przed sądem. - Pamiętam, że było lato, ja w samych slipkach, a Bożena oznajmiła, żebym się ubrał, bo zaraz przyjedzie policja. Oskarżyła mnie o kradzież drobnych rzeczy. Były to fałszywe oskarżenia i tak błahe, że policjanci się z tego śmiali. Bożena tylko raz rzuciła się na mnie z pięściami. Ja jej wtedy powiedziałem, że był to pierwszy i ostatni raz.
Niestety, coraz więcej mężczyzn jest bitych i prześladowanych przez swe wybranki. Żona 54-letniego Adama z Tarnowa znęcała się nad mężem, a potem okaleczała się i wzywała policję, tłumacząc, że to ona została pobita w domu. 40-latka z Krakowa regularnie biła teściowa. Bici panowie często milczą i nie mówią o swej gehennie.

- Komu miałbym o tym opowiedzieć? Kolegom z pracy?Przecież by mnie wyśmiali. Rodzicom? Już słyszę matkę, która mówi: "Co to za chłop, który da się pobić babie". Dlatego milczałem - opowiada 38-letni Mariusz z Nowego Sącza. - Kiedy powiedziałem żonie, że się wyprowadzam, rzuciła we mnie krzesłem. Niewiele brakowało, bym stracił oko. Skończyło się na siniaku. Następnego dnia nie poszedłem do pracy. Spakowałem niezbędne rzeczy i uciekłem z domu.

- Jeszcze kilka lat temu mężczyźni doświadczający przemocy, byli wyśmiewani nawet w instytucjach pomocowych. Dziś mogą liczyć na zrozumienie, ale z pomocą nadal trudno. Większość noclegowni i ośrodków pomocy przeznaczonych jest dla kobiet. Jeśli trafia tam mężczyzna, kobiety utożsamiają go ze sprawcą, mimo że on także jest ofiarą. Panowie nie są "wygodnymi klientami" w takich instytucjach - tłumaczy Robert Kucharski. - Tymczasem bity mężczyzna może przecież tak samo jak kobieta zadzwonić na policję i poprosić o pomoc.

Funkcjonariusze na pewno przyjadą i jeśli stwierdzą prze-moc w rodzinie, uruchamiana zostaje procedura tzw. niebieskiej karty. Na jej podstawie funkcjonariusz ma obowiązek w ciągu 7 dni odwiedzić rodzinę, przeprowadzić wywiad środowiskowy i monitorować sytuację, przy-chodząc pod dany adres co najmniej raz w miesiącu. - Postę-pujemy tak samo, gdy ofiarami przemocy w rodzinie są kobiety i mężczyźni. Dotyczy to znęcania fizycznego, ale też psychicznego - zapewnia Joanna Kącka, rzecznik KWP w Łodzi. W ubiegłym roku policja zatrzymała 3780 sprawców przemocy domowej. 195 z nich było kobietami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki