Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrków Trybunalski: zwyczajna-niezwyczajna rodzina zastępcza

Aleksandra Tyczyńska
Rodzina w komplecie. Oliwka, Marta, Mariusz i Dawid. Wiele trudnych chwil mają już za sobą i chęć momentami wątpili, nigdy się nie poddali.
Rodzina w komplecie. Oliwka, Marta, Mariusz i Dawid. Wiele trudnych chwil mają już za sobą i chęć momentami wątpili, nigdy się nie poddali. Dariusz Śmigielski
Młodzi, otwarci, wykonali niesamowitą pracę z tym chłopcem - taką charakterystykę jednej z dwóch piotrkowskich zawodowych rodzin zastępczych słyszymy z ust Bożeny Tarczyńskiej, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie.

- Prawdę mówiąc zdziwiłam się, że mając swoje małe jeszcze wtedy dziecko, chcą wziąć do siebie dziecko kalekie, obarczone wieloma chorobami, ale usłyszałam od nich, że sami od życia dostali wiele i chcą spłacić ten dług - dodaje Teresa Nowak, dyrektor Domu Dziecka w Piotrkowie, gdzie większość swojego życia spędził 13-letni Dawid.

Właśnie, Dawid. Kiedy się urodził był maleńkim, poskręcanym stworzeniem. Nikt nie był w stanie powiedzieć, jak długo będzie w ogóle żył, czy będzie się poruszał. Biologiczna rodzina zostawiła go w szpitalu. Stamtąd trafił do Domu Małego Dziecka w Piotrkowie.

To tu pojawiła się pierwsza osoba, która o niego zawalczyła, Teresa Nowak. Szukała specjalistów, trzymała chłopca za rękę po kolejnych operacjach, a potem nauczyła jeździć na rowerze, poznała ze swoją rodziną. Dawid przeszedł w swoim krótkim życiu już 20 operacji w pełnej narkozie, czekają go kolejne, ale chodzi, jeździ na rowerze. Ba, gra w piłkę nożną i marzy, żeby zostać trenerem i zobaczyć stadion w Barcelonie.

Dom. Chyba od budowy domu się zaczęło. - Długo po ślubie staraliśmy się o dziecko i choć badania wychodziły dobrze, dziecka nie było - wspomina Mariusz Szczepański, policjant pracujący w Bełchatowie. - Zaczęliśmy myśleć o adopcji. Dom stanął, a żona zaszła w ciążę.

Na świat przyszła Oliwia, 7-letnia, rezolutna dziewczynka, która ponad dwa lata temu dostała starszego brata z przydziału i zaakceptowała ten fakt niepostrzeżenie stając się bardziej samodzielną, niż nakazywałby to jej wiek.

- Niedługo po narodzinach Oliwki zaczęliśmy znowu myśleć o adopcji lub o stworzeniu rodziny zastępczej - mówi Marta Szczepańska. - Kiedy studiowałam pedagogikę, miałam praktyki m.in. w domu dziecka i wciąż miałam w pamięci dzieci, które czekają na dom i na rodzinę.

Kurs. Państwo nie odda dziecka rodzicom zastępczym, jeśli nie ukończą specjalnego kursu. - Jest potrzebny, ale nie mogę powiedzieć, że przygotował nas na to wszystko, co się później działo - pani Marta zawiesza głos. - A nie byliśmy tymi, którzy o rodzicielstwie zastępczym myśleli idealistycznie.

Kurs skończyli, jako jedyna z sześciu rodzin, które do niego przystąpiły. Odwiedzili dom dziecka w Piotrkowie. O Dawidzie napomknęła im dyrektor Nowak. Wtedy już nie mógł przebywać w domu dziecka, był w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym dla niepełnosprawnych dzieci pod Wrocławiem. Podczas pierwszego spotkania pan Mariusz po cichu pomyślał - będzie nasz. Jego żona, bardziej wrażliwa, wracała stamtąd i płakała. - Ale to nieszczęście widziałam u innych dzieci, nie u Dawidka - mówi.

Dawid ma chore kości i stawy, astmę. Na początku każdego roku klinika ortopedii w Zakopanem planuje niezbędne operacje i zabiegi rehabilitacyjne. Dzień Szczepańskich? - Kręci się wokół Dawida - odpowiadają.

- Jako specjalistyczna rodzina powinni mieć troje dzieci, ale nie mamy wątpliwości, że mając Dawida, nie mogą już wziąć do siebie innego dziecka - podkreśla Teresa Nowak.

Kaskader. Takie przezwisko Dawid ma w szkole. We wrześniu poszedł do gimnazjum. Szkoła w Szydłowie nie jest duża. Gimbus odbiera Dawida spod domu i zawozi pod szkołę. Tam, klasa, z którą Dawid zdążył się już dobrze poznać, stoi za nim murem. Jego zastępczy rodzice znają jego najbliższych kolegów, jego powiedzonka, przyzwyczajenia. Wspominają, że kiedy chcieli wysłać go na kolonie z innymi niepełnosprawnymi dziećmi stwierdził, że nie będzie jechał z połamańcami. Na wakacje wyjechali razem.

- Najtrudniej jest nam z nauką, bo choć Dawid jest bardzo inteligentnym dzieckiem, czasem nie ma ochoty na naukę, albo problem tkwi w tym, że lata w placówkach nie wyrobiły w nim systematyczności - podsumowuje pan Mariusz. - A my musimy go jej nauczyć, musimy zaplanować mu przyszłość i przekonać, że kiedyś nie będzie mógł na siebie zarabiać np. kopaniem rowów, tylko głową.

Krzyk w nocy. Na początku przyglądali się sobie. Dawid był cichy, jakby nadmiernie ugrzeczniony. Po dwóch miesiącach przyszedł czas na operację, potem były prawie trzy miesiące w gipsie. Wydawało się, że już się zgrali, że bezboleśnie przeszli ten pierwszy okres. Potem Dawid poszedł do szkoły i mimo zaangażowania wychowawców nie od razu zyskał akceptację dzieci.

- Pojawiły się emocje, z którymi on sam nie potrafił sobie poradzić i my też nie potrafiliśmy - przyznaje pani Marta.

Dawid krzyczał, przestawiał rzeczy w pokoju, walił w nocy w podłogę. - Nie mógł znieść np. kiedy koc krzywo leżał na łóżku - mówi pan Mariusz.

Nie pomagały rozmowy, przytulanie. Te emocje przejęła Oliwia. - Powiedziałem dość, my jesteśmy dorośli, ale przez nasze decyzje nie może cierpieć nasza córka, byliśmy o krok od rezygnacji - dodaje pan Mariusz.

Ale nie poddali się. W Dawidzie było od zawsze tyle woli przetrwania, a oni.... tyle już zrobili. Pani Marta zrezygnowała z pracy, bo została zawodową mamą. No i Oliwia, ona przecież już miała brata.

A kiedy stanie przed matką. Dawid nie mówi do Marty i Mariusza mamo i tato, ale już ich rodzice są babciami i dzidkami. Szczepańscy mówią: nie szkodzi, bo kiedy gdzieś wyjeżdżają i nieznajomi biorą ich za zwykłą rodzinę, a oni nie dementują, widzą w oczach Dawida radość, że jest z mamą i tatą.

- Pomyślałam, że zrobimy dla niego wszystko, by był kiedyś samodzielny i kiedy zechce odnaleźć swoją biologiczną matkę, by mógł stanąć przed nią i powiedzieć: udało mi się - mówi pani Marta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki