Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Platforma Zdanowska i Antyzdanowska

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki / archiwum
Zaczyna mnie dławić ciekawość jaką strategię przyjmie PO, gdyby referendum stało się faktem. Na razie w PO na ten temat panuje opcja zerowa, oficjalnie na ten temat nie rozmawia nikt, zapewne by nie reklamować akcji referendalnej.

Dwa lata temu, gdy z referendum mierzyła się ekipa Jerzego Kropiwnickiego, PiS zachęcał, by jego elektorat to referendum odpuścił. Zagrano na frekwencję, uznając, że wszystkie dotychczasowe akcje kończyły się fiaskiem dlatego, że ludzie nie przyszli na głosowanie. Komunikat nie dotarł do blisko 5 tys. łodzian, którzy w lokalach się odmeldowali i głosowali przeciw odwołaniu prezydenta. Ale wynik pokazał, że gdyby nie przyszli, referendum i tak było ważne. Kluczem do odwołania Kropiwnickiego okazało się nie tylko odmeldowanie elektoratu SLD, które referendum organizowało, jak i PO, które akcję poparło.

Jak zachowa się teraz PO? Otóż, że zagra na niewystarczającą frekwencję pewne wcale nie jest. Niewykluczone, że przywiązują tam wagę do magii cyfr, bo kilka ostatnich elekcji pokazało, że elektorat PO mobilizuje się najlepiej nawet podczas wakacji, vide wybory prezydenckie. Ale gdyby wybrano opcję "idziemy, głosujemy przeciw odwołaniu" - co słyszałem nieoficjalnie w weekend - może być naprawdę inspirująco.

Dlaczego? Bo łódzka PO to konstelacja frakcji, trudno się zatem nie zastanawiać, czy odwołanie Hanny Zdanowskiej nie byłoby darem od losu dla Krzysztofa Kwiatkowskiego, który prezydentem Łodzi chce być co najmniej od 2006 r., a wybór Zdanowskiej jako kandydatki PO był dla niego politycznym dyshonorem.

Etap poszukiwania komisarza, który miałby administrować miastem do czasu wyboru nowego prezydenta wzmocniłby zapewne szefa Rady Miejskiej Tomasza Kacprzaka, który też ma w PO swoje szable, a i pamięć też ma niezłą. I on ma zadrę ze Zdanowską, która dosyć gładko pozbawiła go wiceprezydenckich złudzeń. Kacprzak chodził na giełdzie jako kandydat na komisarza, ale posady "nie wychodził", a jako szef Rady Miejskiej po kolejnym referendum z automatu będzie brany pod uwagę w roli komisarza.

Kto wie, może w ramach katharsis po ewentualnym odwołaniu prezydent Zdanowskiej w samym zarządzie łódzkiej PO poszłoby na noże o odsunięcie Zdanowskiej od przywództwa w lokalnych strukturach? Może, choć równie możliwy jest scenariusz z jej ponownym startem, o co zadbałby zapewne Cezary Grabarczyk.

Cięcia na listach wyborczych PO już pokazały, że jest Platforma Zdanowska i Antyzdanowska, a mimo, że ta pierwsza jest większa, to nie zawsze wygrywa. Tak było po tym, jak Donald Tusk przywrócił na listy wyborcze do RM wyciętych przez Zdanowską ludzi Kwiatkowskiego, jak choćby były komisarz i dwójka jego wicekomisarzy. Zostali radnymi, a zatem łodzianie okazali się w tym przypadku bardziej obywatelscy, niż ta Platforma Zdanowska, która ekipy komisarycznej na listach nie chciała.

Tak czy siak jeśli to referendum już się odbyć musi, to niech PO pójdzie na całość. Niech zarządzi dyscyplinę z opcją "idziemy i głosujemy", bo wtedy wyjdzie prawdziwy remanent wyników wyborczych z 2010 r. "Łodzianie pokazali, że są społeczeństwem obywatelskim, które dba o swoje miasto i chce brać aktywny udział w sprawowaniu władzy i potrafi powiedzieć "nie" - to wpis z bloga przewodniczącego Kacprzaka w rocznicę referendum, które odwołało Kropiwnickiego. No i jakby to teraz wyglądało, gdyby PO instruowała swój elektorat, by do referendum nie szedł? By nie brał "udziału aktywnego udziału w sprawowaniu władzy". Niech pójdzie, a że wówczas jakaś część członków PO ze względu na frakcyjność partii naturalnie uzna to za okazję do odwołania prezydent z PO? No cóż, demokracja...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki