Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Poczekalnia.0" Krystiana Lupy na Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi

Łukasz Kaczyński
Kogo nie uwiodło w młodości spotkanie ze starością? W pięknej scenie Krzesisława Dubielówna jako Panisława i Mirosław Haniszewski jako Mirek, młody aktor z zadatkami do roli Hamleta
Kogo nie uwiodło w młodości spotkanie ze starością? W pięknej scenie Krzesisława Dubielówna jako Panisława i Mirosław Haniszewski jako Mirek, młody aktor z zadatkami do roli Hamleta materiały prasowe festiwalu
Dobrze, że jest w Łodzi Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Będąc przeglądem głośnych spektakli minionego roku, pozwala on czasem odświeżyć spojrzenie na teatr.

Oto przy pracach Krystiana Lupy przedstawienia wielu promowanych dziś młodych realizatorów jawią się jako zwykłe... produkcyjniaki. Jako zabawki, metalowe bączki, których obsługi można się nauczyć szybko (choć nie zawsze wiadomo, w którą stronę zmierzą) i puszczać je co rusz w innych teatrach ku uciesze gawiedzi i finansowej satysfakcji własnej. Czy nie jest to większa hochsztaplerka niż eksperymentowanie z własnym językiem teatralnym nawet, jeśli na końcu nie zawsze jest pełen sukces?

Odwagę do tego ma Lupa, który coraz bardziej majstruje w regułach teatru, odziera go z aury tradycyjnej iluzji i fikcji, ale też rozszerza pole ich działania. Igra też z czasem akcji, która sytuuje się gdzieś poza nim. Niekiedy jest to łobuzeria intrygująca, bo przecież wciąż jesteśmy w teatrze, w świecie, który musi się skończyć.

Ten szpagat realizuje się na kilku poziomach. Na pierwszym mamy "tradycyjną" sytuację wyjściową i "realistyczne" zdarzenia. Ulegając błędnemu komunikatowi, na nieczynnej stacji wysiada grupa podróżnych, m.in. znudzone sobą małżeństwo, popijająca dziennikarka Falaczi, grupa studentów aktorstwa, którzy decyzją reżysera szukali w Auschwitz doświadczeń do realizacji "Hamleta", urodzony w Oświęcimiu Martin, który gardzi współczesnością i lunatyczna staruszka opiekująca się chorym synem. Budzą się urazy, a seks wisi w powietrzu. Ale inny jest sposób zakotwiczenia ich w świecie sceny - bez muzyki, wyraźnej dramaturgii, konfliktu i celu. Także bez literackości tekstu, którego (ewentualny) artyzm ułatwiłby skupienie uwagi na treściach. Jego miejsce zastępują obscena, bełkotliwość rozmów.

W takim świecie aktorzy są jak performerzy grający aktorów. Można ich oglądać bezpośrednio na scenie lub w zbliżeniu - na ekranach. Ten teatralny wojeryzm ma jednak drugie dno. Aktorów podgląda para homoseksualnych graficiarzy, których widz sam podgląda. Z ukrycia przedrzeźniają oni podróżnych. A może dysponują też jakąś wiedzą o nich? Status tej pary jest migotliwy. W tym właśnie, ale też w podglądaniu, w surowości eksplorowania języka sztuki, wiele jest z surrealistycznego, kręconego m.in. w łódzkim Hotelu Grand, filmu Davida Lyncha "Inland Empire" (pierwszego w technologii cyfrowej, z użyciem kamer nie w pełni profesjonalnych). Tak realizuje się drugi poziom sensów - nieoczywistość zwykłych zdarzeń.

W znakomitych reżysersko sekwencjach jak bańki puchną i pękają emocje budzone przez kolejne tematy (znane ze spektakli i oficjalnych wypowiedzi Lupy): aluzje do własnego teatru i "strategii" innych reżyserów; wolność, która zezwala na każde głupstwo i odciska się piętnem czy krytyka postaw młodych aktorów. Na tle tej ostatniej ujrzymy jak starcza opowieść Panisławy (Krzesisława Dubielówna) uwiedzie jednego z bardziej rozgarniętych młodych (Mirosław Haniszewski). Ale pierwszym słowem, które wagą uporządkuje ten "bajzel" będzie... Auschwitz. Jego widmo wróci w mocnej finałowej scenie, gdy przemoc ukaże swą nieodwracalność i... niejednoznaczność.

Miarą eksperymentu Lupy są reżyserska odwaga i intensywność dzieła. Cóż, że teatralny mechanizm i wyłuskiwane nim emocje niekoniecznie biorą pod uwagę racje widza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki