Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy - zakładnicy Łukaszenki

Piotr Brzózka
Wojciech Konończuk, Ośrodek Studiów Wschodnich.
Wojciech Konończuk, Ośrodek Studiów Wschodnich. Dziennik Łódzki/archiwum
Z Wojciechem Konończukiem, ekspertem Ośrodka Studiów Wschodnich, rozmawia Piotr Brzózka.

Kryzys dyplomatyczny na linii Polska i UE kontra Białoruś narasta. We wtorek Mińsk "wyprosił" polskiego ambasadora. Ale Białoruś przekonuje, że to UE uprawia politykę eskalacji konfliktu. Kto i co w tej sprawie eskaluje?

Jeżeli ktoś eskaluje sytuację, to jest to strona białoruska. Proszę zauważyć, jaka jest sekwencja wydarzeń. Ostrą reakcję Mińska spowodowało nieznaczące rozszerzenie listy osób, którym Unia zakazuje wjazdu na swoje terytorium. Chodzi o zaledwie dwudziestu jeden urzędników białoruskich, odpowiedzialnych za naruszenia praw człowieka. UE nie nałożyła więc na Białoruś żadnych sankcji gospodarczych. Odpowiedź Mińska jest więc nieadekwatna. Dlaczego Łukaszenko tak zareagował? Zapewne sądził, że w ten sposób uda mu się zastraszyć Unię oraz pogłębić istniejące podziały wśród państw członkowskich na tle polityki wobec Mińska. W pewnym sensie został do tego zachęcony łagodnym postępowaniem UE. 27 lutego Rada Unii Europejskiej nie podjęła decyzji o sankcjach wobec białoruskiego holdingu Triple, należącego do Jurija Czyża, biznesmena, zbliżonego do otoczenia Aleksandra Łukaszenki. Decyzję zablokowała bowiem Słowenia, która ma interesy na Białorusi. Być może fakt, że nawet Słowenia była w stanie zablokować decyzję UE, spowodował, że Łukaszenko poczuł się silny. Pomyślał, że jeśli UE nie jest w stanie podjąć tak błahej decyzji, to można z nią grać ostrzej. Wygląda na to, że się przeliczył.

Te drobne uciążliwości, do jakich można zaliczyć zakaz wjazdu do UE białoruskim urzędnikom, to jest dla Białorusinów realny problem?

Nie, to są rzeczy symboliczne. Tym bardziej że lista w tym momencie liczy już 220 nazwisk. Są na niej najważniejsi urzędnicy, wyżsi funkcjonariusze reżimu, odpowiedzialni za represje przeciwko opozycji. Teraz ta lista została rozszerzona nieznacznie i to o osoby z drugiego czy trzeciego szeregu nomenklatury białoruskiej.

Czytaj więcej w dziale WYWIADY!

W odpowiedzi na wyproszenie polskiego ambasadora z Mińska, swoich przedstawicieli mają odwołać z Białorusi wszystkie kraje UE. Jak będzie się rozwijać ten konflikt?

W połowie marca UE podejmie próbę zaostrzenia sankcji. Pytanie, czy Słowenia lub inny kraj nie spróbuje jej znów zablokować. Teraz będzie to trudniejsze. Jest duże prawdopodobieństwo, że ostatnie decyzje Mińska przyniosą skutek odwrotny do założonego. Bo w UE będzie wola polityczna, żeby sankcje zaostrzyć. Punktowo, bo nie mówimy o sankcjach, uderzających w całą gospodarkę białoruską, które mogłyby negatywnie wpłynąć na społeczeństwo.

A właściwie za co ta konkretna firma miałaby być ukarana?

Triple i jej właściciel Jurij Czyż uchodzi za swoistego kasjera rodziny Łukaszenki. Ukaranie tej firmy miałoby być uderzeniem w zaplecze finansowe przywódcy Białorusi.

To by się prawnie broniło?

Z tym nie ma problemu. Są przepisy unijne, które umożliwiają wprowadzenie takich restrykcji.
Przyjmijmy więc, że sankcje wobec białoruskich firm będą. Z jakim spotkają się odzewem?
Skoro Mińsk zaczął zaostrzać sytuację, to dalej będzie ją zaogniał. Nie wykluczam, że po kolejnej decyzji UE, Białoruś odwoła na konsultacje ambasadorów nie tylko z Warszawy i Brukseli, ale kilku kolejnych państw. Może również próbować ostatecznie wyrzucić polskiego czy unijnego ambasadora. Ale możliwości są ograniczone, mają głównie charakter dyplomatyczny, przynajmniej jeśli chodzi o relacje z większością państw unijnych. W przypadku Polski, obawiam się, że może nam grozić próba uderzenia w żyjącą na Białorusi mniejszość polską.

No właśnie, jak nasza mniejszość wyjdzie na tej awanturze?

Białoruś wysyła sygnały, że zamierza zareagować na aktywną rolę Polski w kształtowaniu unijnej polityki wobec Mińska. Ostatnio pojawiły się filmy propagandowe w telewizji białoruskiej, dyskredytujące polskich dyplomatów. Mieliśmy doniesienia o tym, że polscy księża na Białorusi mogą mieć problemy. Władze próbują im utrudniać pracę, uważając ich za agentów wpływu.

Andrzej Poczobut nazwał polską mniejszość zakładnikiem.
Tak, białoruscy Polacy, niestety, są traktowani przez Mińsk jak zakładnicy. Ich sytuacja pogarsza się, kiedy ochłodzeniu ulegają relacje polityczne między Polską i Białorusią.

Białoruś stara się o pomoc z MFW. Awantura z UE chyba jej nie pomaga?

Mińsk coraz bardziej potrzebuje kredytów. Białoruś, żeby nie popadać w jeszcze większą zależność od Rosji, próbowała sondować możliwość pozyskania kredytu, m.in. z MFW. Ale to nie wyszło. MFW odwołał przedstawiciela z Mińska, uznał, że nie ma sensu jego utrzymywanie. Białoruś wie, że aby wrócić do stołu negocjacji kredytowych z Zachodem, musi spełnić pewne warunki. Chodzi o wypuszczenie i rehabilitację więźniów politycznych oraz podjęcie pewnych reform gospodarczych.

W jakim kierunku będzie podążać Białoruś w najbliższych latach?

Od dłuższego czasu obserwujemy postępujące uzależnienie Białorusi od Rosji, która jest jedynym kredytodawcą Białorusi, głównym pretendentem do udziału w przygotowywanej prywatyzacji. Więc w obecnych warunkach stopień uzależnienia będzie się pogłębiał. Niestety, wzrostu uzależnienia od Rosji Mińsk nie jest już w stanie zrównoważyć relacjami z Zachodem. Jeśli ktoś wygra na kryzysie, to Moskwa.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki