Była sobota. Witold Dziemdziora razem z rodziną wypoczywał na nowej plaży nad Pilicą w Sulejowie. Syn i córka brodzili w wodzie, on ich pilnował, obok pływały starsze dzieci, których opiekun był dalej od brzegu. Refleks urlopującego policjanta pozwolił uniknąć tragedii.
- Nagle zobaczyłem, że moje dzieci zamarły i patrzyły na coś za moimi plecami. Odwróciłem się, żeby zobaczyć, na co patrzą - opowiada funkcjonariusz.
Kilka metrów dalej nurt Pilicy porywał chłopca. Dziecko - jak relacjonuje funkcjonariusz - łykało desperacko wodę, widać było, że straciło grunt pod nogami.
- To były dzieci w wieku 8-12 lat, pozostali chłopcy nie wiedzieli, co zrobić - mówi.
Pan Witold nie wahał się ani sekundy i ruszył na pomoc tonącemu dziecku. Chwycił je za przedramię i wyciągnął na brzeg. Chłopiec na szczęście nie stracił przytomności, choć był w szoku i płakał.
- Gdy go wyciągnąłem i podniosłem nad siebie, zwymiotował wodę, której się napił - mówi policjant.
Pilicę zna od dziecka i wie, jak może być zdradliwa.
- Jednego dnia woda jest po kostki, drugiego dnia w tym samym miejscu jest znacznie głębiej - mówi.
W miejscu, w którym topił się chłopczyk, mogły być 2-3 metry głębokości.
- Gdy po niego szedłem, poczułem, jak dno się nagle usuwa pode mną - dodaje.
Błyskawiczna reakcja funkcjonariusza pozwoliła uniknąć nieszczęścia.
AUTOPROMOCJA:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?