Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog: Piechociński za Nowaka? Tak!

Piotr Brzózka
Prof. Kazimierz Kik, politolog.
Prof. Kazimierz Kik, politolog. Andrzej Wiktor/Polskapresse
Gdybyśmy porównali nazwiska Piechocińskiego i Nowaka, to dziecko z pierwszej klasy szkoły podstawowej będzie wiedzieć, że pan Nowak nie zna się na infrastrukturze. Że przyucza się dopiero do zawodu. Natomiast Piechociński jest w tej dziedzinie specjalistą od lat. Gdyby myśleć o interesie narodowym, to pytań o personalia w ogóle by nie było, jasne, że tym najważniejszym resortem powinna kierować osoba kompetentna, a nie polityk. Z prof. Kazimierzem Kikiem, politologiem, rozmawia Piotr Brzózka

Kiedyś Kult śpiewał "Panie Waldku, pan się nie boi". To o Pawlaku. A czemu jego następca w PSL Janusz Piechociński boi się go zastąpić również w fotelu wicepremiera i ministra gospodarki?

To nie lęk. Są dwie przyczyny. Po pierwsze, jest to sprzeczne z koncepcją trzech koncentrycznych kół, w oparciu o którą wygrał z Pawlakiem. Pomysł był taki, że on zajmuje się partią, przy nienaruszonej drużynie rządowej i sejmowej. Po drugie, Piechociński dostrzegł opór materii, w PSL myślą trochę inaczej niż on. Postanowił się więc schować za procedurami partyjnymi, które są w miarę demokratyczne. Tu jest Komitet Wykonawczy Rady Naczelnej, który jest partnerem, a nie wykonawcą poleceń lidera. Piechociński nie wychodzi przed szereg i nie próbuje narzucać rozwiązań komitetowi, który nie jest jeszcze personalnie znany. To ciało zostanie wybrane do końca tygodnia. Piechociński chce doprowadzić do ustalenia jego składu, a potem dopiero podporządkować się decyzji tego gremium. Myślę, że Piechociński nie przewidział nieprofesjonalnej i emocjonalnej decyzji Pawlaka, który jak mały obrażony chłopiec zabrał zabawki i uciekł z piaskownicy.

Piechociński mówi jednak o rewizji stosunków koalicyjnych. Trzymajmy się stanowiska wicepremiera. Marek Sawicki mówi, że mógłby nim zostać Jarosław Kalinowski.

Będą różne sondażowe wyskoki, ale decyzję podejmie Komitet Wykonawczy. To, co proponuje Sawicki, jest równie zawieszone w powietrzu, jak sytuacja, w której Piechociński sam zgłasza się na wicepremiera.

Kalinowski, obyty w Brukseli, miałby pilnować Tuska w trakcie negocjacji nad unijnym budżetem, żeby więcej pieniędzy poszło na politykę rolną?

Tylko ci, którzy nie znają mechanizmów funkcjonowania wspólnoty, mogą myśleć, że jakikolwiek wicepremier z Polski może wpłynąć na decyzje podejmowane przez dużo większe państwa. Karty rozdają ci, którzy są płatnikami. Tam nie ma co naciskać na Tuska. On o niczym więcej nie marzy, niż o powrocie do Warszawy z korzystnym wynikiem negocjacji. Od tego zależy jego sukces polityczny. Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł nacisnąć na Tuska bardziej niż sam Tusk.

Czy jest możliwy scenariusz, w którym Sławomir Nowak - sam bądź przymuszony - opuszcza resort infrastruktury, zwalniając miejsce dla Piechocińskiego?

Gdybyśmy porównali nazwiska Piechocińskiego i Nowaka, to dziecko z pierwszej klasy szkoły podstawowej będzie wiedzieć, że pan Nowak nie zna się na infrastrukturze. Że przyucza się dopiero do zawodu. Natomiast Piechociński jest w tej dziedzinie specjalistą od lat. Gdyby myśleć o interesie narodowym, to pytań o personalia w ogóle by nie było, jasne, że tym najważniejszym resortem powinna kierować osoba kompetentna, a nie polityk. A najlepiej, żeby to był kompetentny polityk.

Ale?

Nie, nie ma "ale". To jest możliwe. Donald Tusk stoi wobec konieczności zmian w rządzie, to nabrzmiewa od lat. Tusk się na razie przed tym broni, bo przewiduje, iż w przyszłości może być trudniejsza sytuacja, gdy roszady w rządzie pomogłyby rozładować napięcie. Dziś takiej sytuacji nie ma. Ale każdy laik widzi potrzebę zastąpienia Nowaka profesjonalistą.

Minister Nowak odsunął na święty nigdy budowę Kolei Dużych Prędkości. Czy zmiana na stanowisku szefa tego resortu mogłaby sprawić, że ta ważna dla Łodzi inwestycja wróci do bardziej realnych i bliższych planów?

Zamiana polityka na profesjonalistę to gwarantowane zmiany jakościowe. Ten pierwszy zawsze będzie myślał w kategoriach politycznych, zwłaszcza jeśli nie jest profesjonalistą. Jeśliby nim był, to interesy polityczne schodziłyby na plan dalszy wobec eksperckiego sumienia. A doskonale wiemy, że Łódź jest sercem Polski, tam się powinny przecinać najważniejsze linie komunikacyjne, w tym kolejowe. Myślę, że profesjonalista prawdopodobnie nie dokonałby takich zmian, jakie zrobił Nowak, jeśli chodzi o KDP. Ale nie będę wyrokował, na ten temat muszą się wypowiadać eksperci.

Co nas więc teraz czeka, jeśli chodzi o lekko szorstki sojusz Platformy z PSL?

W interesie PO, która chce wygrać kolejne wybory, leży wzmacnianie PSL. Jedna partia nie zdobędzie całej puli, więc już trzeba myśleć o przyszłej koalicji. Trzeba więc podać rękę Piechocińskiemu. Doprowadzenie PSL do poparcia rzędu 12 proc. oznaczałoby ogromne wzmocnienie większości parlamentarnej. PO powinna się zgodzić na roszady wzmacniające PSL, żeby na przykład Piechociński kierował infrastrukturą i tam się wykazał. PSL chce się wyrwać z tej swojej koleiny. Podanie mu ręki, pokazanie, że PSL to nie tylko wieś, to wzmocnienie tej partii.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki