Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie kabarety przyciągają miliony widzów

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Kabaret stał się ulubioną rozrywką Polaków. Ich występy oglądają miliony. A za popularnością idą pieniądze. Za jeden występ znany polski kabaret bierze od 5 do 30 tysięcy złotych. Choć są i tacy, którzy dostają i 50 tysięcy...

Beata Jabłońska, pracownica banku z Łodzi, nie ukrywa, że uwielbia oglądać kabarety. Już nie może się doczekać „Polskiej nocy kabaretowej”, na którą wybiera się do łódzkiej Atlas Arenie.

- Byłam w tamtym roku i powiem, że już dawno się tak nie uśmiałam - Beata uśmiecha się na samo wspomnienie. - Zapomniałam o wszystkich problemach i mogłam się tylko się bawić. W tym roku też się wybieram. Cieszę się, że znów będą Paranienormalni. To mój ulubiony kabaret. A Igora Kwiatkowskiego, zwłaszcza w roli Mariolki, mogę oglądać i słuchać godzinami.

Paweł Nowak z Piotrkowa woli Kabaret Moralnego Niepokoju, a jego żona Marzena - Hrabi.

- Skecz „Wywiadówka” to żona może oglądać na okrągło - mówi Paweł, który pracuje w warsztacie samochodowym. - Ja tam wolę Rafała Górskiego i Kabaret Moralnego Niepokoju. Taki skecz „Holandia” to dla mnie majstersztyk! Lubię też Ani Mru-Mru. To dla mnie taka kabaretowa klasyka.

Od dłuższego czasu fani Kabaretu Moralnego Niepokoju oraz Ani Mru-Mru mogą być zadowoleni. Ich gwiazdy: Robert Górski i Marcin Wójcik połączyli siły. Razem prowadzą telewizyjne programy, w tym „Latający klub”, który pokazuje TVP 2. Można w nim oglądać też skecze innych popularnych polskich kabaretów. Są wśród nich - oprócz Kabaretu Moralnego Niepokoju czy Ani Mru--Mru - także: Smile, Czesuaf, Kabaret Młodych Panów, Jurki, Kabaret na Koniec Świata, Kabaret pod Wyrwigroszem, Formacja Chatelet, Łowcy.B, Fair Play Cre.

Maryla Jaworska, emerytowana nauczycielka spod Piotrkowa Trybunalskiego, żałuje tylko, że teraz rzadziej w telewizji ogląda kabaret Rak. Występuje tam jej ulubiony kabareciarz Krzysztof Hanke.

- Polubiłam go, gdy w telewizji pokazywali serial „Święta wojna” - wyjaśnia pani Maryla. - Grał w nim Bercika. W Raku występuje też Krzysztof Respondek. Jego również bardzo lubię. Ostatnio pięknie prezentował się w programie „Twoja twarz brzmi znajomo” w Polsacie. Żałuje, że nie wygrał, a powinien. A co do Raka, to podoba mi się, bo lubię śląski humor , choć pochodzę z centrum. I zawsze będę powtarzać, że najlepszy skecz, jaki w ostatnich latach widziałam, to „Sanatorium”, właśnie w wykonaniu Krzysztofa Hankego. Sama parę razy byłam na kuracji w sanatorium i uważam, świetnie oddał panującą tam atmosferę. Już nie wiem, ile razy oglądałam ten skecz, pewnie więcej niż „Samych swoich”, ale zawsze pękam ze śmiechu!

Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
4 stycznia 2016 roku - 10 stycznia 2016 roku

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Nie wygląda to poważnie...

Kabaret Rak na scenie występuje już ponad 30 lat. Oprócz Krzysztofa Hankego w jego skład wchodzą Grzegorz Polaczek i wspomniany już Krzysztof Respondek. Ten ostatni to aktor znany wielbicielom serialu „Barwy szczęścia”, w którym gra Michała Jelenia, choć ostatnio jego wątek się nie pojawia.

- Od najmłodszych lat miałem kabaretowe, teatralne ciągoty - mówi Krzysztof Hanke. - Występowałem we wszystkich szkolnych teatrzykach. Na przykład w spektaklach, przygotowywanych w Szkole Podstawowej nr 13 w Rudzie Śląskiej - Bielszowicach. W pierwszych miesiącach stanu wojennego założyłem kabaret Rak, z którym jestem związany do dzisiaj.

Nie da się jednak ukryć, że na największe gwiazdy polskiego kabaretu wyrośli Rafał Górski oraz Marcin Wójcik. Do pierwszej trójki należy też zaliczyć Igora Kwiatkowskiego z Paranienormalnych. Ale ostatnio coraz więcej wielbicieli ma Smile czy Hrabi.

Marcin Wójcik jest założycielem lubelskiego kabaretu Ani Mru-Mru. Ma 42 lata i jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego w lubelskich szkołach. Na scenie występuje zwykle w towarzystwie Michała Wójcika. Choć noszą to samo nazwisko, nie są spokrewnieni. Trzecim członkiem tego kabaretu jest Waldemar Wilkołek.

- Nasze początki były bardzo szczęśliwe, ponieważ udało nam się wstrzelić w odpowiedni moment - opowiadał w jednym z wywiadów Marcin Wójcik. - Po kilku udanych występach zaczęliśmy się pokazywać na jednej scenie z Mumio, Stanisławem Tymem czy Kabaretem Moralnego Niepokoju. Dla nas to był szok. Życzyłbym tego każdemu kabaretowi. Nie musieliśmy się dobijać, chodzić, roznosić płyt demo, ominęły nas wszystkie festiwale dla początkujących kabaretów. Nagle, po pierwszych występach, staliśmy się ulubionym kabaretem. Jest to coś, co dostaliśmy w darze i jest nam naprawdę z tym dobrze. Będziemy się starać robić to jak najdłużej. Domyślam się, że z perspektywy widowni nie wygląda to poważnie, nie wyglądamy na poważnych mężczyzn, ale naszą działalność traktujemy bardzo poważnie.

Marzył o byciu poważnym poetą

Teraz Marcin Wójcik występuje wspólnie z Robertem Górskim, założycielem Kabaretu Moralnego Niepokoju. 45-letnia gwiazda kabaretu to absolwent polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, choć po skończeniu podstawówki rozpoczął naukę w technikum mechaniki precyzyjnej.

- Rodzice chcieli, żebym zdobył zawód - wyjaśniał w wywiadzie dla LOGO24. - Tam nawet przygotowałem jakiś program artystyczny, ale nie myślałem, żeby zajmować się kabaretem. Chciałem robić coś poważnego, coś dla świata, poszedłem na geologię, a znudzony nią, przeskoczyłem na polonistykę.

Opowiadał, że chciał zostać poważnym poetą. Tak jak wielu jego kolegów, chciał pisać wiersze. - Wtedy wszyscy chcieli pisać wiersze - wspominał Robert Górski. - Tylko niektóre wiersze wychodziły mi rymowane i do tego były dosyć zabawne. Traktowałem to, jak Szymborska, jako mniej ważny fragment swojej twórczości. Robiliśmy gazetkę studencką, publikowaliśmy te nasze poważne wiersze, ale jedna strona była na wesoło. Zrobiliśmy jakieś przedstawienie i okazało się, że to się podoba. Poważnych wierszy pisałem coraz mniej, do powieści żadnej się nie zabrałem, natomiast okazało się, że tutaj mam jakiś talent. Przypomniałem sobie, że jako dziecko zawsze słuchałem „Powtórki z rozrywki”, oglądałem z rodzicami kabareton w Opolu, śmiałem się na Laskowiku. Pomyślałem sobie, że to może być jakiś sposób na życie. I tak od słowa do słowa, bez zimnego planowania, niesiony falą losu, powstał kabaret i zaczął szybko odnosić sukcesy, a takie sukcesy dawały wielką motywację. Pojechaliśmy pierwszy raz na Pakę i zdobyliśmy grand prix, uznaliśmy to za dobry omen. Potem nastąpiła konfrontacja z widownią, na której nie siedzą wyłącznie studenci. Dało nam to do myślenia. Uznaliśmy, że będąc Kabaretem Starszych Panów daleko nie zajedziemy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Okazało się, że jednak zajechali. Mimo że w Kabarecie Moralnego Niepokoju nie występuje już Katarzyna Pakosińska, dalej są na topie. Pakosińska postanowiła kilka lat temu odejść z Kabaretu Moralnego Niepokoju, zastąpiła ją Magdalena Stużyńska-Brauer. Aktorka szybko wkomponowała się w zespół Kabaretu Moralnego Niepokoju. - Robert, który pisze wszystkie teksty, ma charyzmatyczną osobowość sceniczną, niesamowite poczucie absurdu i dobry gust - mówiła w wywiadach. - To jest źródłem sukcesu.

Oprócz Magdaleny Stużyńskiej-Brauer i Roberta Górskiego skład tego kabaretu tworzą: Mikołaj Cieślak, Przemysław Borkowski i Rafał Zbieć.

- Jeden człowiek na scenie po dwudziestu minutach jest nudny, dwóch znudzi się po półgodzinie, a my mamy mnóstwo zróżnicowanych postaci: Borkowski jest wielki, Rafał jest niski, Mikołaj ma nieograniczoną mimikę, ja jestem sprawny aktorsko - napisał Robert Górski w książce „Jak zostałem premierem”. - No i potrzebna jest dziewczyna, która sprawia, że nie musimy przebierać się za kobiety (...) To idealny skład (...). Ja muszę dbać, żeby każdy czuł się na scenie dobrze i mógł trochę pograć.

Do najpopularniejszych polskich kabaretów należą na pewno Paranienormalni, którzy zasłynęli skeczem o Mariolce. W rolę tę wciela się Igor Kwiatkowski, z zawodu kucharz.

- Mariolka powstała z obserwacji dziewcząt z okresu, gdy pracowałem w barze - mówił nam w wywiadzie Igor Kwiatkowski. - Wtedy to słyszałem setki rozmów, które prowadziły donikąd. Słyszałem: „Musisz się szanować, bo jak się nie będziesz szanować, to on cię też nie będzie szanować”. Oczywiście Mariolka to karykatura, postać przerysowana.

Igor Kwiatkowski wie, że ludzie polubili Mariolkę, choć ideałem nie jest. - Ideały można zamknąć w galeriach czy muzeach - wyjaśnia. - Albo jeszcze lepiej w laboratoriach. Mariolka boryka się z problemami każdej kobiety. Także z oceną innych. Ale konsekwentnie robi swoje. To jest w niej cudowne.

Miliony uśmiechniętych widzów

O tym, jak popularne są polskie kabarety, można się przekonać, patrząc, ile osób ogląda ich skecze na kanale YouTube. Na przykład „Wywiadówka” Kabaretu Młodych Panów ma ponad dwa miliony odwiedzin. Dwa miliony wejść przekroczył też „Dom starców” Ani Mru-Mru, a „Egzotyczne wakacje” Kabaretu Moralnego Niepokoju dobijają do dwóch milionów. Z kolei „Balerzaka i Karino” Paranienormalnych oglądało ponad 2,5 miliona osób.

Z popularnością wiążą się pieniądze. Za jeden występ znany polski kabaret bierze od 5 do 30 tysięcy złotych. Choć są i tacy, którzy dostają 50 tysięcy złotych. „Super Express” wyliczył, że w ciągu niecałego roku kabaret Ani Mru-Mru może zarobić ponad 1,7 miliona złotych, a Paraniemormalni - 1,6 miliona złotych. W czołówce jest Hrabi z 1,4 miliona złotych. Portal „Nasz Lidzbark” ujawnił zaś dokumenty, z których wynika, że kabaret Neo-Nówka za prowadzenie dwa lata temu „Lidzbarskiech wieczorów i satyry” dostał ponad 140 tysięcy złotych.

Neo-Nówka z Wrocławia to kabaret, który 15 lat temu został założony przez studentów. Zyskał dużą popularność. Między innymi gdy zaczął przedstawiać programy z udziałem „moherowych beretów”. Roman Żurek, Michał Gawliński i Radosław Bielecki wcielali się w trzy starsze panie, zwolenniczki Radia Maryja: Janinę, Krystynę i Teresę.

Liderem Neo-Nówki jest Roman Żurek. Na stronie kabaretu tak został kiedyś opisany: „To on założył i stara się ogarnąć ten cały bajzel. Konsekwentny i upierdliwy, w kabarecie znany jako „Dyktatore Romano”, powoli też zaczyna dołączać do grona „Alc-hajmerów(...)”. Ma specyficzne poczucie humoru. Ci, którzy go nie znają, w czasie rozmowy mogą czuć się obrażeni już po drugim zdaniu. Oprócz tego bywa też sympatycznym i radosnym chłopcem. Do tego skończył kiedyś historię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki