Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie przypadki

Paweł Hochstim
Paweł Hochstim
Paweł Hochstim Dziennik Łódzki/archiwum
Kiedyś na igrzyskach olimpijskich polscy saneczkarze poparzyli się na lodowym torze, więc nic nie powinno nas zdziwić. Nawet, że koń polskiego jeźdźca nie przeszedł kontroli u weterynarza. Coraz częściej mam wrażenie, że nie chodzi tu o jakiegoś niezwykłego pecha, a po prostu o zaniedbania.

Najlepszym przykładem jest bokserka Karolina Michalczuk, która będzie jedynym reprezentantem polski na londyńskim ringu. Pani Karolina musiała odchudzać się w samolocie, bo ktoś w Polskim Komitecie Olimpijskim lub Polskim Związku Bokserskim nie zadał sobie trudu, by przeczytać kilka stron oficjalnych.

Michalczuk pędziła na lotnisko i przyleciała do Londynu wcześniej, niż planowała. W innym przypadku spóźniłaby się na ważenie i turniej obejrzałaby w telewizji. Ciekawe, czy leciała w puchowej kurtce, czy też stosowała bardziej drastyczne metody. Skoro w dwa dni musiała zgubić cztery kilogramy (planowała stracić je w ciągu tygodnia), to nie przysłuży się to jej formie. To zabawne, że Polski Związek Bokserski nie jest w stanie zapanować nad datą ważenia swojej zawodniczki.

U siatkarzy też nerwowo. Przed wylotem okazało się, że w ekipie nie znalazł się... kierownik Andrzej Wołkowycki. Andrea Anastasi był bardzo niezadowolony (niektórzy twierdzą, że był wściekły), więc prezes PZPS Mirosław Przedpełski Wołkowyckiego do Londynu ściągnął. Problem jednak w tym, że Wołkowycki nie ma akredytacji olimpijskiej, więc nie może ani pojawić się w wiosce, ani nawet przywitać z siatkarzami.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki