Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik świateł w dużej mierze załatwiłby sprawę upamiętnienia katastrofy smoleńskiej [ROZMOWA]

Marcin Darda
Marcin Darda
Z Wiesławem Gałązką, specjalistą ds. public relations, o obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej, rozmawia Marcin Darda

W niedzielę szósta rocznica katastrofy smoleńskiej. Nie okrągła, za to z większym niż dotąd rozmachem. Czy tylko dlatego, że PiS ma prezydenta, rząd, media publiczne?
Te obchody tę władzę mają podkreślić. Dla elektoratu PiS i wszystkich tych, którzy nie byli w zgodzie z pewnymi opiniami na temat tej tragedii, to jest bardzo istotny moment, który przez PiS zostanie wykorzystany. Jest to oczywiście także mnożenie bytów ponad konieczność, bo tych uroczystości i odsłaniania tablic jak na jeden raz jest zbyt wiele. Ale z drugiej strony uważam, że największą głupotą, jaką mogła popełnić prezydent Warszawy, był jej brak zgody na pomnik świateł. Pomysł był naprawdę wyśmienity i tylko jakiś idiota mógł go skojarzyć ze zjazdem NSDAP w Norymberdze. Mielibyśmy załatwioną ważną sprawę, ja sam byłbym dumny z pomnika, który właśnie w taki sposób upamiętniałby tych, których znałem, a którzy zginęli w katastrofie. Natomiast teraz będziemy mieli do czynienia z przesytem, z polityczną grą w kości umarłych.

Te obchody reklamowano wcześniej jako „marsz miliona”, teraz okazuje się, że będzie 100 tys. ludzi.
Jest to oczywiście wpadka wizerunkowa. W Polsce mamy dziś do czynienia z pewnego rodzaju zawodami na liczbę uczestników manifestacji popierających rząd, bądź manifestujących przeciw rządowi. Ów milion był od początku niemożliwy, bo jest technicznie niemożliwe zgromadzenie tylu ludzi w jednym miejscu o tym samym czasie. Była to po prostu próba przebicia KOD i ustawienia uroczystości jako manifestacji poparcia dla PiS. Zupełnie niepotrzebnie, bo przypomina to czasy Gierka z manifestacjami potępiającymi „warchołów z Radomia”.

A co zobaczymy w Warszawie 10 kwietnia? Apel poległych czy odniesień do słabości państwa Donalda Tuska?
Spodziewać się możemy obu tych rzeczy. Kiedy mówi się o słabości państwa w reakcji na samą katastrofę i późniejsze dociekania dotyczące jej wyjaśniania, to nie jest to teza bez uzasadnienia. Rosjanie sprytnie nas tą kwestią rozgrywają i będą to robić dopóki, dopóty będzie to skutkować korzystnymi dla nich podziałami w naszym społeczeństwie. Niestety, różne teorie dotyczące przyczyn tej katastrofy dzielić nas będą zawsze. Państwo wówczas nie zareagowało właściwie, myślę, że Donald Tusk liczył wtedy na ocieplenie stosunków z Rosją, a polityka informacyjna rządu w tamtym okresie spowodowała, że narosły teorie spiskowe. A emocje z nich płynące kanalizują się m.in. podczas uroczystości rocznicowych.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki