18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poprzeczka wisi coraz wyżej

Anna Pawłowska
Michał Padkowski: uważam, że nie wolno robić darmowych koncertów
Michał Padkowski: uważam, że nie wolno robić darmowych koncertów fot. Paweł Nowak
Z Michałem Padkowskim, koordynatorem sceny jazzowej w klubie Wytwórnia, rozmawia Anna Pawłowska

Czym tegoroczna druga edycja Letniej Akademii Jazzu w klubie Wytwórnia różniła się od pierwszej?

Ceną. Było drożej po prostu. A tak naprawdę, to podniesieniem poprzeczki o oczko wyżej. Poprzedni wykładowcy Letniej Akademii Jazzu to byli głównie łodzianie - Przemek Kuczyński, Michał Kobojek, Paweł Serafiński, który do końca nie wierzył, że to się uda. Mówił: po co robisz koncerty w wakacje, przecież to się nie może udać. I dopiero kiedy mu na wykładzie słuchacze z ciekawości rozebrali na części organy Hammonda, przekonał się, że się może udać. Był zadziwiony, że ludzie tak się tym interesują. I jest teraz jednym z większych orędowników tych imprez.

W tym roku byli to wykładowcy spoza Łodzi...

Pojawiły się nazwiska bardziej medialne, chociażby Ela Zapendowska.

Ile kosztowało zaproszenie Eli Zapendowskiej?

To, oczywiście, tajemnica zawodowa, ale warto było. Całość Akademii dofinansował urząd miasta, było więc czym dzielić, jak to układać, żeby się złożyło w jedną całość.

Niektórzy wykładowcy byli ci sami co w zeszłym roku, prawda?

Powtórzył się tylko Marek Raduli, jeden z najlepszych gitarzystów w Europie. Mistrz gitary i genialny wykładowca, dlatego będzie u nas co roku.

Drożsi wykładowcy spowodowali, że kosztami trzeba też było nieco obciążyć słuchaczy?

Za wstęp na pojedynczy wykład płaciło się 10 zł, ale bardziej chodziło nam o to, żeby nie robić "darmówki", kolejnej rzeczy, którą można po prostu mieć. Potrzebny był drobny, dziesięciozłotowy element zainteresowania. Uważam, że nie wolno robić darmowych koncertów. Niestety, jeśli urząd coś dofinansowuje, przepisy zabraniają biletowania, wstęp na wieczorne koncerty był więc wolny.
Jak ocenia Pan frekwencję?

Na warsztatach bywało po 30-40 0sób. U Elżbiety Zapendowskiej dużo więcej, około 80-100 osób.

Ludzie, którzy przychodzili do Elżbiety Zapendowskiej, mieli ambicje śpiewać?

Na początku bałwochwalczo słuchali. A potem były warsztaty. Człowiek brał mikrofon, śpiewał, potem wysłuchiwał opinii. Nienajprzychylniejszych na ogół.

Czyli zrobiła im Elżbieta Zapendowska zajęcia jak w "Idolu" lub "Jak oni śpiewają".

Dokładnie tak. Choć ideę, którą realizowaliśmy w tym roku przejęliśmy żywcem z Muzycznej Owczarni w Szczawnicy-Jaworkach. Tam warsztaty trwają jednak dwa albo trzy tygodnie, więc młodzi ludzie tworzą ad hoc zespoły, które potem występują na rynku.

Jak wyglądały zajęcia z muzykami, gitarzystami, perkusistą? On też kazali młodym grać i mówili co o tym sądzą?

Najpierw było dużo teorii, a potem warsztaty, jeżeli ktoś przyniósł gitarę - grał razem z prowadzącym. Grali z Pilichowskim, grali z Radulim, ćwiczyli bluesowe rzeczy z Cichońskim. Kilkanastu ludzi grających na gitarach pod dyktando mistrza to fajna sprawa.

Przed nami jeszcze finałowy koncert Ala Di Meoli. Trzeba jeszcze namawiać słuchaczy do kupna biletów?

Ależ skąd. Ostatnie 25 biletów rozeszło się w ciągu trzech minut. Meola gra wspaniale. To nie jest czysty jazz, właściwie można to zaliczyć do world music. To próba łączenia gatunków, przenikania muzyki latynoskiej i kompozycji Piazzoli z jazz-rockowymi sytuacjami. To muzyka, w której można usłyszeć wszystko, elementy każdej kultury. A przy tym jest to mistrzostwo gry na gitarze. To co Meola robi na gitarze klasycznej to kosmos. On wie na ten temat wszystko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki