Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka ŁKS z mistrzem Polski. Teraz można tylko gdybać...

R. Piotrowksi
Łukasz Piątek zagrał po raz 250. w ekstraklasie, ale ŁKS niestety przegrał [Fot. Krzysztof Szymczak]
Piłkarze ŁKS byli bliscy zdobycia trzech punktów w meczu z mistrzem Polski, ostatecznie jednak nie zdobyli nawet jednego. W 70. minucie Maksymilian Rozwandowicz nie wykorzystał rzutu karnego, a chwilę po tym goście zdobyli zwycięskiego gola. To druga porażka łodzian w ekstraklasie.

Waldemar Fornalik stwierdził przed spotkaniem, że choć beniaminka nie lekceważy, to i nie spodziewa się ze strony łodzian żadnych niespodzianek.
- Ełkaesiacy pokażą to, do czego w trzech pierwszych kolejkach nowego sezonu zdążyli przyzwyczaić – wyrokował były selekcjoner reprezentacji Polski, a od dwóch lat trener Piasta.

Okazało się, że goście odrobili domowe zadanie, choć już w 2. minucie František Plach znalazł się w opałach, bo po składnej akcji ełkaesiaków celnie z dwudziestu metrów huknął Artur Bogusz i gdyby nie świetna interwencja słowackiego golkipera, gospodarze bardzo szybko objęliby prowadzenie. Piast odgryzł się w 9. minucie. Z prawego skrzydła kapitalnie dośrodkował piłkę na pole karne Martin Konczkowski, a w szesnastce ŁKS największym sprytem wykazał się Piotr Parzyszek. Szczęśliwie dla łodzian strzał głową napastnika mistrzów Polski okazał się minimalnie niecelny.

Co jednak istotne, od tego momentu zarysowała się przewaga gości. Piast kontrolował wydarzenia na boisku, a ełkaesiacy wpadli w tarapaty. Wkrótce ełkaesiakom dwukrotnie lewą stroną boiska uciekł Jorge Félix, potem z ostrego kąta obok słupka kropnął raz jeszcze Parzyszek i choć żadna z tych prób nie zakończyła się golem, trener Kazimierz Moskal miał prawo do niepokoju, bo i na połowie rywala łodzianom gra zwyczajnie się nie kleiła. W 22. minucie nadzieję w serca kibiców ŁKS wlała akcja lewym skrzydłem Jose Pirulo zakończona kąśliwym uderzeniem Daniela Ramireza, które nie bez trudu efektowną robinsonadą zatrzymał František Plach.

Po upływie drugiego kwadransa wciąż więcej z gry miały jednak popularne „Piastunki”. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika z dużą łatwością znajdowali wolne przestrzenie, poza tym często strzelali na bramkę, do tego z różnych pozycji, a brakowało im jedynie nieco lepiej wyregulowanych celowników. Bliski szczęścia był Jorge Félix (w ostatniej chwili zatrzymał go Maksymilian Rozwandowicz), bliski i Martin Konczkowski (przegrał pojedynek z Michałem Kołbą).

Ełkaesiacy dopiero w końcówce pierwszej części niedzielnego spotkania wyrwali się z letargu, dzięki czemu i w szesnastce Piasta zaczęło być gorąco. Najbliżsi szczęścia byli Jose Pirulo i Maksymilian Rozwandowicz. Uderzenie tego pierwszego zablokował w ostatniej chwili obrońca, a piłka po strzale z dystansu obrońcy ŁKS po rykoszecie minęła słupek bramki gości w nieznacznej odległości.

Po zmianie stron komplet widzów nadal nie narzekał na brak emocji, nawet jeśli nie zawsze w parze z tymi emocjami szła jakość piłkarska. Tym razem nieco więcej do powiedzenia mieli podopieczni trenera Kazimierza Moskala, bo piłka znów, jak w trzech poprzednich spotkaniach ełkaesiaków, zaczęła szybciej krążyć między łódzkimi piłkarzami, a co nie mniej ważne, stali się w końcu gospodarze bardziej precyzyjni. Tej precyzji brakowało niestety miejscowym nadal pod bramką Piasta.

W 51. minucie Daniel Ramirez w swoim stylu wyprowadził szybki kontratak, którego nie zdołał spuentować Jose Pirulo. Kilkadziesiąt sekund później jak z armaty huknął z prawego skrzydła Wojciech Łuczak (tuż obok słupka), a w 61. minucie po rzucie rożnym bliski szczęścia był Jan Sobociński. Z kolei w 70. minucie wydawało się, że nic nie uratuje gliwiczan, bo po starciu Thomasa Hateleya z Arturem Boguszem sędzia posiłkując się VAR-em podyktował dla ełkaesiaków jedenastkę. Cóż jednak z tego, skoro Maksymilian Rozwandowicz kopnął futbolówkę fatalnie, pozwalając Plachowi na skuteczną interwencję.

Takich pomyłek ekstraklasa nie wybacza, nie wybaczyła zatem i teraz ŁKS-owi. Siedem minut później zaspała łódzka defensywa, Bartosz Rymaniak zagrał piłkę wzdłuż linii bramkowej, ta odbiła się jeszcze od Artura Bogusza, a następnie wpadła do siatki obok bezradnego w tej sytuacji Michała Kołby. Do końca spotkania pozostało w tym momencie kilkanaście minut, lecz z łodzian uszło powietrze i wyłączając z tego niecelne uderzenie z dystansu Jana Sobocińskiego nie zdołali już zagrozić bramce słowackiego golkipera. Ełkaesiacy ponieśli drugą porażkę w tym sezonie i był to bez cienia wątpliwości ich najsłabszy mecz.

ŁKS Łódź – Piast Gliwice 0:1 (0:0)
Gol: 0:1 Artur Bogusz (77 - sam.)
Żółte kartki: Rozwandowicz, Sobociński, Ramirez - Hateley
ŁKS: Michał Kołba – Jan Grzesik, Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński, Artur Bogusz, Łukasz Piątek, Maciej Wolski (60, Ricardo Guima), Wojciech Łuczak (78, Michał Trąbka), Jose Antonio Pirulo, Daniel Ramirez, Rafał Kujawa (60, Łukasz Sekulski). Trener: Kazimierz Moskal.
Piast: František Plach - Bartosz Rymaniak, Jakub Czerwiński, Tomáš Huk, Martin Konczakowski (60, Tomasz Mokwa), Mikkel Kirkeskov, Patryk Sokołowski, Sebastian Milewski, Tom HateleyI, Piotr Parzyszek (71, Dominik Steczyk), Jorge Félix. Trener: Waldemar Fornalik.
Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa)
Widzów: 5277.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki