Posłowie z Łódzkiego chcą akcyzy na tabakę

Pomysłem akcyzowania tabaki oburzeni są Kaszubi. Tabaka to sproszkowany tytoń, który wciągany nosem nie dociera do płuc, a osadza się w śluzówce. Orzeźwia, na krótko leczy katar, podwyższa ciśnienie, ale też może uzależnić, a - według Światowej Organizacji Zdrowia - także doprowadzić do choroby nowotworowej. Dla Kaszubów tabaka ma znaczenie rytualne, niemal każdy dorosły nosi przy sobie tabakierę. Tradycją jest wzajemne częstowanie się swoimi wyrobami. Do dziś obowiązuje tam ludowe porzekadło, że "kto pije i nie tabaczy, ten nic nie znaczy", a pod koniec lipca odbędą się piąte już mistrzostwa Polski we wciąganiu tabaki. W pierwszej edycji wicemistrzem był Donald Tusk, dziś premier RP.

- Akcyza? Jak na papierosy? - dopytuje Andrzej Olszewski z Sierakowic, pierwszy mistrz Polski we wciąganiu tabaki, z którym przed laty przegrał Tusk. - Przecież to nie to samo. Ja produkuję 10-15 kg rocznie, głównie na własne potrzeby, ale też na poczęstunek, czasem coś sprzedam. Niedoczekanie, żeby trzeba było jakiś podatek naliczać, przecież tu o tradycję idzie.

Tadeusz Woźniak (PiS), jeden z autorów interpelacji w sprawie akcyzy na tabakę, twierdzi, że bardziej niż o akcyzę chodziło mu o dostępność tej używki. Co prawda tak jak papierosy powinna być sprzedawana wyłącznie pełnoletnim i mieć oznakowanie, że szkodzi zdrowiu, ale, zdaniem posła, prawo w tej kwestii nie zawsze jest przestrzegane.

- Mój asystent zauważył, że młodzież coraz częściej się tabaką odurza - mówi poseł Woźniak. - Coś z tym trzeba zrobić.

Ministerstwo Finansów poinformowało "Polskę Dziennik Łódzki", że tabaki nie zamierza objąć podatkiem akcyzowym, bo w UE akcyza obejmuje wyłącznie tytoń do palenia. W Polsce, prócz produkcji chałupniczej na Kaszubach, tabaki nie produkuje żadna firma tytoniowa. Tabaka sprowadzana jest głównie z Niemiec. Sprzedaje się ją w pudełeczkach, zazwyczaj po 10 gramów. Ceny kształtują się między 3,50 a 6,50 zł za opakowanie.