Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar kamienicy w Piotrkowie. Podpalacz aresztowany na 3 miesiące

Karolina Wojna
Dariusz Śmigielski
W czwartek 37-latek, który w nocy z wtorku na środę, gdy doszło do pożaru, był kompletnie pijany, usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. W piątek, sąd - na wniosek prokuratury - aresztował go na 3 miesiące.

Dla sąsiadów z kamienicy przy ul. Partyzantów 15 w Piotrkowie to szansa na powrót poczucia bezpieczeństwa. Ale czy na długo?

- To była straszna noc, nie wiem, co by było, gdyby nie obudziła się sąsiadka z góry - mówi Anna Kołodziejska, która z chorą mamą mieszka na parterze. Monika i Michał Sobańscy mieszkają na poddaszu - to oni wezwali straż.

- Nie wiem, co mnie tknęło, obudziłam się i zobaczyłam, że jest szaro, natychmiast ściągnęłam córkę z łóżka i stanęłam z nią w otwartym oknie - mówi Monika Sobańska, która razem z dzieckiem tę noc spędziła w szpitalu. Czteroletnia dziewczynka przez zadymioną klatkę schodową wynoszona była pod kocem i w masce. Kolejne dwanaście godzin spędziła na obserwacji.

Ludzie nie są zaskoczeni, że podpalaczem okazał się sąsiad. Jak mówią, w mieszkaniu na piętrze, gdzie mieszka cała rodzina Pawła G., ciągle dochodzi do awantur, a on sam już raz - kilka lat temu - podpalił śmietnik przed kamienicą. Zresztą w noc pożaru, jak potwierdza Ewa Drożdż z zespołu prasowego KMP w Piotrkowie, mężczyzna bezskutecznie dobijał się do mieszkania rodziców, w którym także spały jego dzieci. Ponieważ nie został wpuszczony, podpalił stojące na klatce schodowej - tuż pod rurami z gazem - dziecięce łóżeczko.

To łóżeczko, jak mówią sąsiedzi stało tu już od jesieni - zostało wystawione, gdy TBS zorientował się, że rodzina G. nieprawnie zajęła pusty lokal w kamienicy. Oprócz tego, jak skarżą sąsiedzi, 11 osób zajmujących mieszkanie na piętrze ciągle sprawia kłopoty pozostałym lokatorom kamienicy.

- Ciągle tu są jakieś awantury, wzywają na siebie nawzajem policję, robią grilla na balkonie, wystawiają meble na dół, potem je palą - wyliczają sąsiedzi uciążliwej rodziny. Z tego powodu już nie raz pisali do administracji. Jak mówi pan Michał, tylko raz interwencja - w związku z grillem - okazała się skuteczna. - Mamy żal do administracji, choćby dlatego, że nikt po tym pożarze z TBS do nas nie przyszedł - dodaje pan Michał.

Teraz w jego mieszkaniu, jak i w całej kamienicy ciągle śmierdzi spalenizną. - Trzeba będzie wszystko przemalować - mówią młodzi małżonkowie a pan Michał wyciąga zdjęcia mieszkania jeszcze przed remontem, gdy małżeństwo dopiero się wprowadzało. Wtedy mieszkanie z zasobów TBS odstraszało - był grzyb, tynki zdarte do cegieł, wzbudzające odrazę łazienka. Wszystko odnowili. - Teraz trzeba będzie od nowa. Szkoda, że nie dba się o tych, którzy sami dbają o mieszkania.

Źródło x-news: Mieli gasić pożar, ale sami potrzebowali pomocy. Strażacy mieli wypadek drogowy

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki