Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca za długi

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Nie wierzę w odpracowywanie długów czynszowych, które znowu stało się modne. To trochę tak jak w PRL, kiedy mówiło się: oni udają, że mi płacą, a ja udaję, że pracuję. Dziś nadal prawdziwa jest druga część, w pierwszej chodzi o udawanie, że rozwiązujemy problem zadłużenia mieszkańców.

Mam znajomego, właściciela kamienicy, który zatrudnił lokatora, żeby mu odpracował kilkumiesięczny dług. Proste prace przy budowie domu. Lokator ma dwie lewe ręce do roboty, więc znajomy musi wkalkulować, że jak mu powierzy jakąś prostą pracę, to na drugi dzień będzie musiał sam poprawić, albo zamówić fachowców, żeby po lokatorze poprawili. Lokator wyznacza sobie też przerwy na papierosa i lunch. Do godzin pracy usiłował też wliczyć dojazd na budowę, ale na to znajomy już nie poszedł.
To skrajny przypadek. Tak samo skrajnym przypadkiem są ludzie, którzy uczciwie pozamiatają, albo pomalują klatkę, żeby długi odpracować. Bo czym jest odpracowywanie długów? Normalnie pieniądze dostaje się za wykonaną pracę. W tym wypadku obywatel-dłużnik ma poczucie, że to jakaś kara, której musi się poddać, czyściec, który przechodzi się, żeby dalej mieszkać. Do tego dochodzi upokorzenie. Te spojrzenia sąsiadów, którzy płacą regularnie.

Pewnie, zawsze znajdą się ludzie w trudnej sytuacji, którzy chętnie i uczciwie popracują w zamian za anulowanie długu. Ale ilu? 5 czy 10 procent?
Sławomir Sowa

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki