A więc opada płaszczyk, nie słyszymy już obłudnych i politycznie poprawnych deklaracji, że najcenniejszy pracownik to ten w wieku 55 plus. Ciężko jednak cenić szczerość, skoro pod nią kryje się rzeczywistość tak przykra. Co gorsza, wszystko to słyszymy w momencie, gdy w kraju trwa ideologiczna batalia w sprawie podniesienia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat.
Dziwnie jest więc usłyszeć od jednego z czołowych ideologów Lewiatana, że pracownik w wieku przedemerytalnym nie ma już sił na pracę po osiem godzin dziennie, może więc niech pracuje po sześć za mniejsze pieniądze. Dziwnie jest słyszeć, że jego produktywność spada, co irytuje młodych, a w konsekwencji pociąga za sobą rozbicie zespołów w firmie. A przecież nie rozmawiamy tu chyba na razie o 67-latkach, lecz o osobach w wieku 55 plus (kobiety), względnie 60 plus (mężczyźni).
Jak po takich słowach przekonywać, że praca do 67. roku życia to nasze życiowe powołanie i ekonomiczna konieczność? Można mówić, że postulat zniesienia przedemerytalnego okresu ochronnego ma pomóc pracownikom. Ale przed czym chcą pracodawcy bronić ludzi? Przed własną praktyką, w myśl której wysyłają do pośredniaka kobietę, która za pół roku wchodzi w okres ochronny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?