2 stycznia łodzianka oddała kurtkę do pralni przy al. Piłsudskiego w Łodzi. Po powrocie do domu, kobieta zorientowała się, że w kieszeni kurtki zostawiła 5,5 tysiąca euro. Natychmiast wróciła do pralni, aby odzyskać swoje pieniądze. Łodzianka zaproponowała nawet wypłatę „znaleźnego” za zwrot gotówki. Niestety, od pracownicy pralni usłyszała, że żadnych pieniędzy w kurtce nie znaleziono, a jeśli nawet były, to… rozpuściły się podczas prania.
Na drugi dzień łodzianka zgłosiła sprawę na policję.
- Policjanci przesłuchali świadków i zabezpieczyli nagranie z monitoringu punktu usługowego - mówi st. asp. Radosław Gwis z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - Te czynności pozwoliły na ustalenie przebiegu wydarzeń i personaliów pracownicy, która przyjęła kurtkę od pokrzywdzonej.
9 stycznia 35-letnia pracownica pralni została zatrzymana. Kobieta przyznała się do kradzieży. Policjanci znaleźli w jej mieszkaniu 3900 euro. Pozostałą kwotę zdążyła już wydać.
35-latka usłyszała zarzut kradzieży. Grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?