Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Prawdziwa historia” Romana Polańskiego: Na zawsze sami ze sobą [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
O czym mógł zrobić film artysta, w dodatku nie byle jaki? Oczywiście o udręce procesu twórczego, samotności, w której się on odbywa i szaleństwie do jakiego prowadzi. A przecież procesem twórczym każdego z nas jest jego życie. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Biała kartka. Od niej wszystko się zaczyna. Niezapisany plik tekstowy w komputerze, pierwsze strony notatnika, czyste płótno rozciągnięte w ramach - to zapowiedzi tego, co nas spotka, gdzie podążymy, dokąd powiedzie wyobraźnia przekuta w rzeczywistość. Najtrudniej jest postawić pierwszą literę, namalować pierwszy znak. Podjąć decyzję i poddać się drodze. Odnaleźć inspirację - w sobie, czy w innych? Roman Polański w „Prawdziwej historii” przywołuje motyw białej kartki jako obraz niepewności, życiowego krzyża, ale i konieczności.

Co jakiś czas zbierając z gruzów swoje istnienie musimy stanąć przed wyzwaniem, jakie stawia niewypełniony blankiet. I by się podnieść, zacząć go zapisywać. Tylko tworzenie, działanie, postępowanie ratuje przed zapadaniem się, cofaniem, znikaniem.

Polański, jak zawsze jest ponad czasem i bardzo na czasie. Bohaterką jego nowego filmu jest bestsellerowa pisarka - w dobie gloryfikującej samotne kobiety osiągające sukces, trudno o lepszą figurę. Delphine (w tej roli muza i żona reżysera, Emmanuelle Seigner) mieszka w Paryżu (co w filmie podkreślone jest fantastycznymi drobiazgami, jak maleńka kafejka, w której można zjeść bagietkę z masłem do kawy i gdzie obsługa mówi ci codzienne „cześć” czy kamienica, której wspólnota nie pragnie zainstalowania windy), niedawno opublikowała swoją najnowszą książkę, ma wielu zachwyconych nią czytelników, ale obecnie cierpi na brak weny.

**Czytaj też:

W parku Matejki kręcono filmy, a Roman Polański rozdawał cukierki

**

Pewnego dnia w trakcie podpisywania książek poznaje tajemniczą kobietę, która przedstawia się jako Ona (Eva Green). Delphine nie może poradzić sobie sama z sobą, Ona zdaje się być doskonałym słuchaczem. Między kobietami rodzi się szczególna relacja, Ona wydobywa z Delphine zwierzenia, ma dobre rozwiązanie każdej sytuacji. Przyjaźń przekształca się w uzależnienie, w końcu Ona wprowadza się do mieszkania Delphine. Pętla się zaciska, a dotychczas pewna siebie Delphine zaczyna gubić się w gąszczu półprawd i niedopowiedzeń.

Polański w nowym filmie używa znanych motywów i rozwiązań, ale nieustannie czyni to w pierwszorzędny sposób, a jego styl pozostaje niepodrabialny. To piewca obrazu niezwykle czuły na estetykę (zauważcie, jak ogrywa czerwony szalik i plenery), wielbiciel słowa, przykrawający dialogi tak, by niosły przekaz, ale nie zawierały za dużo tekstu, tropiciel psychologii, zaglądający ze śmiałością i otwartością dziecka oraz doświadczeniem i goryczą dojrzałego człowieka za kurtynę bezpieczeństwa, by pozwolić nam przejrzeć się w lustrze i zacząć z furią pisać kolejny rozdział własnego życia. Warsztatowo i reżysersko to dzieło perfekcyjne, a duszną atmosferę i powoli oblepiający widza niepokój Polański wytwarza ot tak, zdawałoby się, że bez trudu i w naturalny dla siebie sposób.

Tu w każdym ujęciu, w każdej sekwencji wszystko do siebie pasuje i pracuje na reżyserskie zamierzenie: od zdjęć Pawła Edelmana, przez aktorskie oddanie (świetne, rewelacyjnie, z wyczuwalną chemią współpracujące Green i Seigner), po muzykę Alexandre’a Desplata. I nawet, gdy scenariuszowe wolty nie są tak silne, jakich moglibyśmy u Polańskiego oczekiwać, a całość jest mocno stonowana, zatrzymując się o parę kroków przed tym, do czego wybitny twórca nas przyzwyczaił, to i tak pod względem konstrukcji i napięcia to bezwzględnie poziom Ligi Mistrzów.

Zobacz: Roman Polański został usunięty z Amerykańskiej Akademii Filmowej. Reżyser zapowiada odwołanie [ZDJĘCIA]

Polański żongluje metaforami, odniesieniami do własnej twórczości, analizą międzyludzkich relacji („trzeba być odpowiedzialnym za miłość, którą się rozbudziło”), ale „Prawdziwa historia” roztrząsa też odwieczny dylemat sztuki: czy należy zaspokajać pragnienia odbiorców, czy tworzyć z trzewi, o sobie, pisać nieustannie tę samą, prawdziwą książkę. Czy możliwa jest niezależność, a jeżeli tak, to czym musi być okupiona? Delphine ma sukces, ale bez prawdziwych przyjaciół, otoczona jedynie ludźmi, którzy czegoś od niej chcą. Nawet w uczuciach nie potrafi przekroczyć granicy autentycznego zbliżenia i otwarcia, pozostawiając związek na poziomie „randkowania”. Uwikłana w samą siebie, tylko w sobie szuka przeciwwagi. Jak to pisarz, kradnie życiorysy; choć tego nie widzi, także kogoś niszczy. Ratunkiem może być biała kartka, którą tym razem warto zapisać z kimś...

W finale filmu unosimy się nad dziesiątkami stoisk podczas targów wydawców, z setkami książek na półkach. Może każda nasza prawdziwa historia to kompletna nieprawda i jedynie literackie zmyślenie?

Prawdziwa historia Francja/ Belgia psychologiczny, reż. Roman Polański, wyst. Emmanuelle Seigner, Eva Green, Vincent Perez
★★★★★☆

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki