Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera "Litzmannstadt getto 1942"

Małgorzata Mijas
Premiera "Litzmannstadt getto 1942"
Premiera "Litzmannstadt getto 1942" Kadr z filmu
Powstał film, w którym o tym, w jaki sposób udało im się przeżyć Wielką Szperę, o wszystkich dramatycznych wydarzeniach, o ukrywaniu się w szafach, pod łóżkami, pod workami z mąką, o krzyku, płaczu, głodzie, śmierci, której byli świadkami, opowiadają być może ostatni, którzy ocaleli.

Akcja eksterminacyjno-wysiedleńcza, przeprowadzona we wrześniu 1942 roku na terenie getta w Łodzi, w wyniku której do obozów zagłady zostały wysłane osoby niezdolne do pracy: ludzie chorzy, starsi oraz dzieci poniżej 10. roku życia, pochłonęła blisko 20 tysięcy istnień ludzkich. Bohaterowie filmu "Litzmanstadt getto 1942" (wcześniejszy tytuł "Wielka Szpera") mieli wtedy po 10-12 lat. Dziś po siedemdziesięciu latach opowiadają o tym, co przeżyli.

W poniedziałek, w ramach obchodów 70. rocznicy Wielkiej Szpery w Łodzi, w Pałacu Biedermanna odbyła się premiera filmu, na którą zaproszono jego twórców oraz świadków tamtych wydarzeń, m.in. Jehudę Widawskiego, którego wspomnienia także znalazły się z filmie. Autorami "Litzmannstadt getto 1942" są Piotr Weychert i Piotr Perz, reżyserzy oraz Mirosław Chojecki i Marek Miller, autorzy scenariusza.

Zapisy rozmów z kilkunastoma ocalałymi osobami powstały w lutym tego roku. Film, który pokazano w Pałacu Biedermanna, to wersja wstępna, dość surowa, jeszcze bez edytorskiego szlifu, z elementami muzyki, poucinanymi wypowiedziami.

- W ostatniej chwili podjęliśmy decyzję o tym, by przygotować film na rocznicę. Niektórzy mówią, że to, co w tej wersji filmu można zobaczyć, wystarczy, ale chcemy jeszcze popracować nad stroną wizualną i dźwiękową. Chcemy poszukać dźwięków getta, dodać fragmenty pamiętników. Ale wszelkie próby estetyzacji mogą być nie na miejscu wobec treści, które tam padają - podkreśla reżyser dokumentu, Piotr Weychert.

Oprócz osobistych, emocjonalnych wypowiedzi, którym czasem towarzyszą łzy, w filmie wykorzystano archiwalne fotografie ludzi, miejsc i sytuacji z getta oraz czasu Wielkiej Szpery, wycinki z gazet, mapy. Ale najważniejsze są wciąż żywe, często makabryczne wspomnienia bohaterów dokumentu o dzieciach wyrzucanych przez okna, ukrytych przez rodziców w siennikach przed SS, po które nikt nigdy nie wrócił, o wielu wstrząsających egzekucjach.

- Tego sobie człowiek nie może wyobrazić, że matka trzyma maleńkie dziecko i widzi, jak on bierze, ten szatan, to dziecko i rzuca na furmankę - wspomina Juta Bergman, jedna z bohaterek filmu.

- W całym getcie nie było jednego domu, żeby z niego nie wybrali ludzi. Nawet jak się szpera skończyła, był strach. Nie masz rodziny, nie masz już kolegów, koleżanek, nie masz już nikogo. Zostałeś przy życiu i co dalej? To się nie kończy - opowiada w filmie dziś 88-letnia Miriam Harel.

- Getto żyje we mnie do dzisiaj. Ja idę z tym spać, nie zawsze, ale często. Kiedy wstaję, to przypominam sobie, co było w getcie. Nigdy z tego getta tak naprawdę nie wyszedłem - wyznaje poruszająco kolejny bohater filmu, David Brin.

Prace nad "Litzmanstadt getto 1942" trwają od kilkunastu lat, reżyser początkowo chciał zrobić film o getcie zatytułowany "Rany pamięci"

- Po jakimś czasie dopiero podjęliśmy decyzję, żeby to był film tylko o szperze, jako metaforze całego getta - wyjaśnia Piotr Weychert.

- Jesteśmy wdzięczni tym wszystkim osobom, które zechciały opowiedzieć przed kamerą o tamtych doświadczeniach. Oni mają potrzebę opowiadania. To widać po tym, co mówią i jak mówią. Gdyby nie wojna, dziś żyliby tu z nami. Pamiętają Polskę, pamiętają Łódź. To, że my tutaj chcemy o tym mówić, jest dla nich dziś ogromnie ważne - zapewnia scenarzysta, Marek Miller.

Film dedykowano "męczennikom z łódzkiego getta" oraz opatrzono słowami poety Ericha Frieda: "Ile razy muszę umierać za to, że nie umarłem tam?".

- Film tak naprawdę powstaje w ostatniej chwili. To pokolenie bowiem już odchodzi, a my chcemy ich głosy ocalić - podsumowuje Marek Miller.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki