Prezes ŁKS deklaruje, że pojawi się w klubie zagraniczny inwestor

Jeśli potwierdzą się słowa Prezesa Salskiego to sytuacja finansowa ŁKS, która mówiąc delikatnie różowa nie jest, powinna się poprawić i to w znaczący sposób.

Jak mówi Tomasz Salski, rozmowy z inwestorem już zostały zakończone i jeszcze przed Bożym Narodzeniem stosowne podpisy na dokumentach mają zostać złożone, a radosna nowina będzie ogłoszona wszem i wobec.

To co mieliśmy sobie powiedzieć i ustalić – to już się zadziało i mam nadzieję, że przed gwiazdką przedstawimy nowego akcjonariusza. Może on dać perspektywy na dużą stabilizację klubu - mówił w audycji „Piłka meczowa” (TVToya). - Jego wejście będzie etapowe, wydaje mi się, że docelowo będzie to większościowy akcjonariusz, przynajmniej tak sobie to wyobrażam. Mogę powiedzieć, że nie jest to podmiot polski. Dodam też, że sytuacja finansowa klubu wygląda nieco lepiej, ale do pełni szczęścia jeszcze brakuje.

Prezes ŁKS odniósł się także do współpracy z Miejską Areną Kultury i Sportu, która zarządza stadionem przy alei Unii 2, a także relacji z miastem.

Nasza współpraca z MAKiS nie jest wzorowa, jest właściwa - mówi Salski - Są elementy kiedy się nie zgadzamy i to artykułujemy, ale to jak w każdej rodzinie – staramy się, żeby to była korespondencja wewnętrzna. Z kolei relacje klubu z miastem wyglądają tak jak zawsze i są poprawne.

W programie, poruszono także problem frekwencji na ligowych spotkaniach przy alei Unii 2.

Wynajęcie stadionu mamy dofinansowane z budżetu miasta, więc same koszty organizacji meczu oscylują w okolicach 50 tysięcy złotych - mówił Tomasz Salski. - Cierpieliśmy przez kilkanaście lat, kiedy stadionu nie było. Wcale nie jest tak łatwo odbudować frekwencję na meczach. Porównujemy się do Widzewa, któremu wychodzi to kapitalnie. Jeśli patrzymy na Polskę nasza frekwencja jest niezła. Jeśli będziemy w ekstraklasie będzie wyższa.