Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces trenera boksu, który miał rozbierać i karcić chłopców, za zamkniętymi drzwiami [ZDJĘCIA]

Wiesław Pierzchała
Dla dobra nieletnich, poszkodowanych chłopców sędzia Anna Seniuk wyłączyła jawność procesu Roberta K., trenera boksu tajskiego.

Proces 39-letniego trenera zaczął się w środę w Sądzie Rejonowym dla Łodzi -Widzewa. Zanim jednak to nastąpiło odbyła się batalia o to czy akt oskarżenia w tej sprawie oddać do prokuratury w celu jego uzupełnienia. Okazało się, że po skierowaniu aktu do sądu pojawiły się nowe ważne wątki. Chodzi m.in. o to, że chłopców pokrzywdzonych przez oskarżonego może być więcej.

Ponadto prokuratura dała do zrozumienia, że waga zarzutów może być grubszego kalibru. O jakie nowe zarzuty chodzi? Prokuratura na razie milczy. Jak nas poinformowała Joanna Gede-Wewióra z Prokuratury Rejonowej Łódź - Śródmieście, na razie trenerowi przedstawiono dwa zarzuty: uszkodzenie ciała i naruszenie nietykalności cielesnej.

- Brak jest podstaw zwrotu aktu oskarżenia do prokuratury - stwierdziła sędzia Seniuk i odrzuciła wniosek prokuratury.

Gdy ta sprawa została wyjaśniona, ruszył proces za zamkniętymi drzwiami, na który stawili się zarówno oskarżony Robert K. z obrońcą, jak i matka dwóch pokrzywdzonych chłopców - Ewelina M. To właśnie ona zaalarmowała policję o dziwnych i karygodnych praktykach trenera wobec jej dwóch synów w wieku 7 i 12 lat.

Z jej relacji wynika, że najpierw trener zabrał się za karcenie starszego chłopca, a potem młodszego. Polegało to na tym, że kazał im się rozebrać i uklęknąć na kanapie, po czy zdawał im razy otwartą dłonią i pasem od kimona. Dlaczego ich tak karał?

- Rzekomo za to, że niewłaściwie zachowywali się między lekcjami na szkolnym korytarzu. Według mnie był to tylko pretekst, aby obnażyć i pobić chłopców, którzy nigdy nie sprawiali mi kłopotów wychowawczych. Zresztą podobne przypadki miały miejsce częściej. Z relacji starszego syna wiem, że był bity od dwóch lat. W tym czasie został skarcony 8-11 razy. Był bity przez trenera ręką i namoczonym w wodzie pasem od kimona. Robert K. groził synowi, że jak powie o tym biciu, to dostanie jeszcze bardziej. Ponadto za pomocą telefonu komórkowego trener robił zdjęcia obitych części ciała - mówi Ewelina M.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki