Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Producenci ziemniaków są rozgoryczeni sytuacją na rynku. Ceny kartofli spadły poniżej granicy opłacalności

Paweł Gołąb
Producenci ziemniaków są  rozgoryczeni sytuacją na rynku. Ceny kartofli  spadły poniżej granicy opłacalności
Producenci ziemniaków są rozgoryczeni sytuacją na rynku. Ceny kartofli spadły poniżej granicy opłacalności archiwum polskapresse
Kilkuset rolników z powiatu sieradzkiego, który uchodzi za ziemniaczane zagłębie, przyszło na spotkanie z przedstawicielem resortu rolnictwa. Spotkanie w Błaszkach zorganizowała Izba Rolnicza Województwa Łódzkiego. - W zderzeniu z obecną sytuacją rynkową gospodarstwa produkujące kartofle mogą stracić płynność finansową - uzasadniali potrzebę zwołania ziemniaczanej debaty organizatorzy rolniczego spotkania.

Czego oczekują zaniepokojeni sytuacją na rynku rolnicy-producenci ziemniaków?
- Największym problemem jest brak zbytu i niskie ceny. Przechowalnie są pełne i nie ma gdzie sprzedać towaru. Teraz kartofle są kupowane nawet po 10 groszy za kilogram, a powinno to być przynajmniej 40-50 groszy, żeby produkcja była opłacalna - podaje Jan Kołodziejczyk, jeden z producentów oraz przewodniczący Rady Powiatowej Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego w Sieradzu. Kołodziejczyk zwraca na nierówne traktowanie rolników na terenie Unii Europejskiej. Chodzi o wymagania fitosanitarne, które stawiane są wobec rodzimych producentów, a wobec zewnętrznych już nie. - Przez to obrót dla naszych rolników jest mocno ograniczony lub wręcz niemożliwy. W drugą stronę mamy za to swobodny przepływ. To jest niesprawiedliwe – mowi sieradzki farmer.

Przewodniczący Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego Andrzej Górczyński, przekonuje, że interwencja ze strony państwa jest potrzebna, bo sytuacja producentów ziemniaków jest dramatyczna: - Tak źle jeszcze nie było. Niezmiernie ważne jest, by nie doprowadzić do tego, żeby nasi rolnicy zaniechali ziemniaczanych upraw. Bo okaże się, że zniszczymy swoich producentów, a wspierać będziemy farmerów z innych krajów, bo ziemniaki zaczniemy sprowadzać z zagranicy. Do problemów przyczyniło się także rosyjskie embargo. Zaczęło się przez to robić ciasno na ziemniaczanym rynku. Inne kraje miały większe możliwości dystrybucji swoich towarów i przejęły większość zbytu. Oczekujemy więc, by państwo uruchomiło instrumenty i wsparcie, jak to było chociażby w przypadku producentów ogórków i jabłek.

Z rolnikami na ziemniaczanej debacie w Błaszkach spotkała się Zofia Szalczyk, podsekretarz stanu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jaką receptę na uzdrowienie sytuacji ma rząd? Jak usłyszeli od wiceminister rolnicy, szansą są unijne fundusze z nowego ich rozdania w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (tu do wzięcia licząc całość jest 38 mld euro) i tworzenie grup producenckich. Polska - jak wskazuje - jest jednym z 3 na 28 krajów, które mają zatwierdzony program już teraz i o pieniądze z tego źródła można starać się w tym roku. Bo na regulacje w zakresie cen żaden urząd nie jest uprawniony.

- Najnowszy PROW jest skoncentrowany na wsparcie małych i średnich gospodarstw rolnych. W ramach programu można między innymi pozyskać wsparcie na restrukturyzację gospodarstwa. Zdobyć można 60 tys. zł. Inną drogą wsparcia jest przejście na rolnictwo ekologiczne, gdzie można zdobyć 1,5 tys. zł na hektar i dzięki przekwalifikowaniu produkcji zapewnić sobie lepszy zbyt - informuje wiceminister Zofia Szalczyk nie ukrywając, że i dla strony rządowej frustrująca jest sytuacja, gdy różnica w cenie uzyskiwanej przez producentów ziemniaka, a tej w sklepach jest sześciokrotna, oczywiście na niekorzyść rolników. - Dlatego tak ważne jest organizowanie się rolników w grupy producenckie, które mogą uzyskać lepsze ceny.

Ministerialne zapowiedzi rolników nie do końca przekonują. Jak wytykali w trakcie debaty, prowadzoną działalność utrudniają nawet prozaiczne tematy. Jak chociażby możliwość wykonania niezbędnych badań fitosanitarnych tylko do godz. 15, gdy tymczasem transporty od odbiorców pojawiają się w godzinach wieczornych i nocą. Jak to wszystko przekłada się na produkcję? Jak informuje Izba Rolnicza Województwa Łódzkiego na podstawie ostatnich statystycznych porównań z lat 2010-2011, w woj. łódzkim, powierzchnia upraw z 49 tys. ha zmalała do 45 tys. ha. Cena za kilogram z 60-80 groszy wówczas spadła teraz do 10-30 groszy, co oznacza, że przy sprzedaży tysiąca 15-kilogramowych worków zysk z 10-12 tys. zł uzyskiwany przez rolnika obecnie osiągnął poziom zaledwie 1,3-2 tys. zł.

To w pow. sieradzkim ogromny problem, bo to wiodący w Polsce region w produkcji kartofli. Specjalizują się w tym rolnicy z trzech gminy: Błaszek, Wróblewa i Warty (10 tys. ha upraw, cały powiat - 14 tys.). Z gmin tych na rynek trafia rocznie 300 tys. ton ziemniaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki