Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Piotr Szukalski: "W kraju rośnie skala dobrowolnej bezdzietności"

rozm. Piotr Brzózka
Maciej Stanik
Z prof. Piotrem Szukalskim, demografem z UŁ, rozmawia Piotr Brzózka.

Najwyższa Izba Kontroli, krytykując państwo za brak polityki rodzinnej, zauważa, że Polki, które wyemigrowały na Wyspy, rodzą statystycznie 60 procent więcej dzieci niż ich rodaczki żyjące w kraju. Bo mają zapewnione bezpieczeństwo socjalne. To tak działa?

Jest kanadyjska badaczka, zajmująca się analizą efektywności polityki rodzinnej. I badania, które ona prowadzi, wskazują na - delikatnie mówiąc - umiarkowaną możliwość wpływu takiej polityki na liczbę potomstwa. Z czego się to bierze? W dzisiejszej Europie bardzo poważnym problemem jest skala dobrowolnej bezdzietności. Znaczący odsetek młodych kobiet świadomie nie chce posiadać potomstwa. Jest to problem, bo instrumenty polityki rodzinnej w żaden sposób nie oddziałują na to, czy one będą chciały urodzić swoje pierwsze dziecko czy nie. W ich przypadku decydują czynniki mentalne, kulturowe.

Czyli prowadzenie takiej polityki jest bez sensu?

Doświadczenie pokazuje, że władze publiczne mają pewną możliwość oddziaływania, ale głównie na decyzje dotyczące urodzenia drugiego albo trzeciego dziecka.

Dlaczego nie pierwszego?

Bo jeśli naprawdę chce mieć pan dziecko i jest pan zdeterminowany, to nawet nie mając pieniędzy, będzie pan próbował je spłodzić. Niezależnie od tego, czy pomoc będzie, czy nie. Bo zawsze na jedno dziecko pieniędzy jakość wystarczy. Natomiast problem ekonomiczny zaczyna się, gdy ktoś ma w planach dziecko drugie czy trzecie. I tutaj, w przypadku osób o niewystarczających dochodach, pewne działania państwa mogą bardzo wyraźnie wpłynąć na skłonność do posiadania kolejnego dziecka.

Jakie narzędzia działają, a jakie nie, jeśli państwo chce zachęcić obywateli do płodzenia dzieci?

Te instrumenty muszą być zróżnicowane, bo w różny sposób wpływają na różne grupy społeczne. Najprościej odbiorców pomocy można podzielić na lepiej i gorzej wykwalifikowanych, zamożniejszych i mniej zamożnych. Instrumenty, które pozwalają na godzenie aktywności zawodowej i domowej, lepiej działają w przypadku osób lepiej sytuowanych. Z drugiej strony, instrumenty czysto finansowe z definicji silniej działają w przypadku grup uboższych.

Instrumenty finansowe, czyli na przykład becikowe?

Becikowe akurat bym pominął, świadczenia jednorazowe mają zupełnie inną logikę niż okresowe. W każdym razie nowoczesna polityka rodzinna polega na tym, że stosuje się miks różnych form pomocy, a ludzie mogą sami zdecydować, z których wolą skorzystać.

I został w Polsce taki sensowny miks stworzony?

Dzięki Unii Europejskiej, dzięki naśladownictwu tego, co się dzieje na Zachodzie, zaczęliśmy wdrażać wiele rozwiązań, które sprawiają, że powoli ta nasza polityka zaczyna wyglądać jak taki miks. Ale jest to miks bardzo oszczędny pod względem finansowym. Instrumenty finansowe są bardzo oszczędne. Okazuje się, że minister finansów ma więcej do powiedzenia niż minister pracy i polityki społecznej.

Dlaczego tak bardzo martwimy się, że będzie nas w przyszłości mniej. Duża liczba mieszkańców to wartość sama w sobie?

To nie jest przywiązanie do liczb jako liczb. Chodzi o to, że malejące liczby przełożą się na niekorzystną strukturę ludności według wieku. Ja jestem sobie w stanie wyobrazić dobre życie w zmniejszającej się populacji, pod warunkiem, że liczba mieszkańców spadać będzie w równym stopniu w każdej grupie wiekowej. Tymczasem zmniejszająca się populacja, która widzimy w prognozach, będzie coraz bardziej starzejącym się społeczeństwem. To jest istota sprawy, bo przecież nie sama depopulacja jest tragedią. Choć oczywiście w dłuższej perspektywie dalszy spadek liczby ludności też jest wielkim problemem, bo zagraża to ciągłości kulturowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki