Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Rafał Chwedoruk: Im bliżej wyborów, tym trudniejsza sytuacja koalicjantów PiS

Leszek Rudziński
Leszek Rudziński
fot marek szawdyn/polska press
- Czas nie pracuje na korzyść Zbigniewa Ziobry, co zresztą jest wyjaśnieniem polityki PiS wobec swoich sojuszników. Im bliżej kolejnych wyborów, nawet w nominalnym terminie, tym trudniejsza sytuacja koalicjantów, bo PiS może wybory wygrać lub przegrać, ale pozostanie jako partia i większość posłów PiS pozostanie posłami. Natomiast w przypadku SP i Porozumienia trafiają one w próżnie i w istocie zależą od większych formacji – mówi polskatimes.pl prof. Rafał Chwedoruk. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego skomentował także wtorkowe spotkanie liderów Lewicy z przedstawicielami rządu.

W niedzielę doszło do spotkania liderów Zjednoczone Prawicy. Tego samego dnia politycy PiS i Porozumienia wydali wspólną deklarację o woli współpracy przez najbliższe lata. Zabrakło jednak głosu Solidarnej Polski. Czy to znak od Zbigniewa Ziobry, że nie ustąpi m.in. w sprawie Krajowego Planu Odbudowy?

Działaniom Ziobry towarzyszyć będą kalkulacje związane z tym jak zachowa się opozycja, a przynajmniej jej część. Jeśli rządzący będą mieli pewność przyjęcia tego dokumentu bez Solidarnej Polski, to być może wytrwa ona w swoim dotychczasowym stanowisku. Choć bez problemu można wyobrazić sobie sprawowanie władzy przez rząd mniejszościowy, to byłoby to bardziej kłopotliwe niż pogranicze większości z jakim obecnie PiS ma do czynienia. Z kolei Solidarna Polska jest niejednoznacznej sytuacji. Może mieć nadzieję na to, iż lokalnie ma dosyć znaczące poparcie polityczne, czego nie da się powiedzieć o Porozumieniu. Natomiast w wymiarze ideowym Solidarna Polska w zasadzie niczym nie różni się od PiS i musi usilnie dążyć do znalezienia różnicy, czyli przedstawiać siebie jak prawe skrzydło prawicy – konserwatywne i bezkompromisowe - tylko tu widząc jakąś niszę wśród elektoratu PiS.

Radykalny zwrot w prawo pozwoli przetrwać Solidarnej Polsce?

Biorąc pod uwagę uwarunkowania makrospołeczne to nawet taki zwrot w prawo nie daje rękojmi przetrwania w polityce. Jarosław Gowin może liczyć na przychylność opozycji, jeśli zgodziłby się uczestniczyć w odwołaniu rządu, natomiast Zbigniew Ziobro raczej nie może liczyć na miejcie na listach opozycyjnych. Z drugiej strony współpraca Solidarnej Polski z Konfederacją to byłby polityczny bilet w jedną stronę. Związanie się ze skrajną prawicą oznacza, że droga do powrotu do politycznego establishmentu może być bardzo rozciągnięta w czasie, o ile kiedykolwiek możliwa do pokonania. Można mówić tu o pewnym dramatyzmie Solidarnej Polski. Czas nie pracuje na korzyść Zbigniewa Ziobry, co zresztą jest wyjaśnieniem polityki PiS wobec swoich sojuszników, tzn. im bliżej kolejnych wyborów, nawet w nominalnym terminie, tym trudniejsza sytuacja koalicjantów, bo PiS może wybory wygrać lub przegrać, ale pozostanie jako partia i większość posłów PiS pozostanie posłami. Natomiast w przypadku owych dwóch partii (SP i Porozumienia – red.) trafiają one w próżnie i w istocie zależą od większych formacji.

Jarosław Kaczyński od czasu do czasu straszy swoich koalicjantów wcześniejszymi wyborami. Na ile ten scenariusz jest realny?

Nie wyobrażam sobie, aby posłowie po obu stronach barykady zgodzili się na rozwiązanie tego Sejmu. Dla Solidarnej Polski oznaczyłoby to polityczna zagładę, ewentualnie ubieganie się o to, że może Konfederacja kogoś by wzięła na listy. W przypadku Porozumienia oznacza to, że Jarosław Gowin zostanie kandydatem na działacza ruchu ludowego i będzie mógł liczyć na to, że PSL przekroczy 5 proc. Dla PO wcześniejsze wybory także byłyby politycznym samobójstwem, gdyż utraciła poparcie, które uzyskała w ostatnich wyborach.

Czy w PiS nie da się jednak wyczuć pewnego niepokoju? Gdy w Sejmie zrezygnowano z głosowania nad likwidacją OFE pojawiły się głosy, że Jarosław Kaczyński obawiał się, iż nie będzie w tej sprawie parlamentarnej większości.

Nie można tego wykluczyć. To jest kolejna przesłanka mówiąca dlaczego raczej wcześniejszych wyborów nie będzie. Dla opozycji to w istocie wygodna sytuacja, tzn. Jarosław Kaczyński sprawuje władzę, a nie jest w stanie rządzić. Czyli coś co było jednym z głównych atutów PiS w opinii publicznej – czyli sprawność i decyzyjność w tej chwili znika. Rozpoczyna się powolna męka, która żadnemu ugrupowaniu służyć nie będzie. Rozwiązać Sejmu w zadzie teraz nie ma jak. W Zjednoczonej Prawicy teraz dwaj słabsi partnerzy wykorzystują jeden z ostatnich atutów jaki został wobec PiS.

Czy istnieje wobec tego możliwość nawiązania współpracy Jarosława Gowina z Koalicją Obywatelską?

Jest to absolutnie do pomyślenia, choć nie w tej chili. Teraz mamy pandemię i trzeba być naprawdę politycznym szaleńcem, żeby przejmować władzę. Taka większość parlamentarna stałaby w oczach opinii publicznej na straconej pozycji. Natomiast w momencie, w którym pandemia przetkanie być teraźniejszością, a zacznie być w naszej świadomości przeszłością, można wyobrazić sobie taki moment. Zwłaszcza, że tego typu momenty są z reguły chwilami w których dochodzi do dużych zmian stanu świadomości społecznej. Rosną aspiracje, więcej oczekujemy, zaczynamy myśleć w innych kategoriach. Natomiast wśród samej opozycji układ interesów społecznych, ale także z perspektywy taktyk poszczególnych partii jest różny i nie wszystkie opozycyjne formacje miałyby w tym jednakowy interes. Obecnie jednak pozycja PO i PSL jest słaba, także wewnątrz własnych ugrupowań. Teraz KO nie byłaby w stanie niczego zaoferować Gowinowi w sposób pewny i wiarygodny.

Dużo słychać ostatnio o spotkaniach Jarosława Kaczyńskiego z Pawłem Kukizem. Czy dla PiS to jest jakaś alternatywa, czy jedynie pokazówka dla koalicjantów?

Mam wrażenie, że jest to próba zajmowania czasu mediom, po to żeby politycy Solidarnej Polski, czy Porozumienia częściej czytali w mediach, że PiS ma jakiegoś koalicjanta. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że nawet jeśli Paweł Kukiz ze wszystkimi popierającymi go posłami znalazłby się w obrębie PiS, to nie rozwiązuje żadnego problemu, bo tych posłów jest po prostu za mało. Więc ma to wyłącznie symboliczny wymiar.

We wtorek liderzy Lewicy spotkali się z przedstawicielami rządu ws. Krajowego Funduszu Odbudowy. Obie strony przekazały, że doszło do porozumienia. Z kolei Koalicja Obywatelska zarzuciła Lewicy zdradę opozycji.

W tym momencie wybór był wyborem w obrębie alternatywy – czy głosować razem ze Zbigniewem Ziobrą i Konfederacją, czy też głosować za pogłębieniem integracji europejskiej. Racje ma tutaj Zbigniew Ziobro, mówiąc, że to nie jest głosowanie tylko nad pieniędzmi. To jest także głosowanie nad mechanizmem, który ma wpływ na przyszłość Europy. W tym sensie, z perspektywy Lewicy, wybór był oczywisty – między realistami z PiS a eurosceptykami. Warto przypomnieć także, że gdy istniała jeszcze Koalicja Europejska, to SLD był jedyną partią, która tej koalicji nie zerwała, rezygnowali za to po kolei pozostali członkowie tej formacji opozycyjnej. W opozycji nie ma ponadto jedności interesów. Partie lewicowe, jak SLD i z drugiej strony PO i PSL należą do dwóch różnych grup w Parlamencie Europejskim, do rożnych międzynarodówek. Ciężko żeby się we wszystkim ze sobą zgadzały. Pozostaje także zastanowić się nad skutecznością schematu opozycji totalnej i czy warto wchodzić w kolizję z PiS tam gdzie nie ma poparcia społecznego.

Czy wyborcy Lewicy zrozumieją decyzję o jednomyślności z PiS w tej konkretnej sprawie?

Politycy podejmując tak poważne - zwłaszcza politycy Lewicy, która ma poparcie rzędu 10 proc. - musieli znać badania opinii publicznej w tej materii. Nie sądzę, żeby porywali się bez przygotowania na takie działania.

Politycy KO twierdzą, że Lewica jest naiwna myśląc, iż uda jej się kontrolować wydawanie unijnych pieniędzy przez rząd. Faktycznie tak jest?

Mam wrażenie, że w tym wypadku polska dyskusja zeszła na poziom politycznego przedszkola. To nie są działania podnajmowane na bieżąco, tylko wieloletni plan gospodarczy, który będzie polegał na skomplikowanych procesach inwestycyjnych w których będzie mnóstwo różnych niuansów, utrudnień itd., niekoniecznie związanych z decyzjami o podłożu politycznym. Poza tym wszystko, co pochodzi ze środków europejskich, podlega wielopoziomowej kontroli europejskiej. I w końcu zawsze najlepszym kontrolerem są wyborcy. Jeśli ktoś będzie bezrefleksyjnie inwestował pieniądze tylko pod kątem części wyborców to wcześniej, czy później takie wybory przegra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Rafał Chwedoruk: Im bliżej wyborów, tym trudniejsza sytuacja koalicjantów PiS - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki