Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Tadeusz Markowski - najlepszy stolarz wśród ekonomistów

Joanna Leszczyńska
Prof. Tadeusz Markowski był jednym z pomysłodawców stworzenia Wydziału Zarządzania na UŁ
Prof. Tadeusz Markowski był jednym z pomysłodawców stworzenia Wydziału Zarządzania na UŁ Polskapresse/archiwum
Jest jednym z najlepszych specjalistów w dziedzinie zarządzania miastem i regionem. O prof. Tadeuszu Markowskim, ekonomiście z Uniwersytetu Łódzkiego, pisze Joanna Leszczyńska.

Ekonomistą został przez przypadek. Marzył, by zostać inżynierem, bo miał temperament twórcy. Ale z powodu choroby chodził o kulach i ojciec zdecydował, że pójdzie do szkoły, która była najbliżej domu. Było to... żeńskie Technikum Ekonomiczne nr 4 przy ul. Astronautów w Łodzi. W klasie było tylko trzech chłopaków.

- Początkowo byłem w tej szkole straszliwie nieszczęśliwy - wspomina dziś prof. Markowski. - Prawie same dziewczyny, a pośród nich ja, inwalida. Dziewczyny inaczej się zachowują jak są w klasie koedukacyjnej, a inaczej w szkole żeńskiej, jak i z pewnością chłopcy. Nas traktowano trochę jak... dziewczyny, tylko o innym wyglądzie. Koleżanki nie krępowały się za bardzo.

Dowiedział się wtedy, że kobiety nie są ideałem, jak sobie wymarzy młody mężczyzna. Potrafią przeklinać, palić papierosy, być wulgarne. Człowiek się potem zastanawia, jak podejmuje decyzję o małżeństwie. Ale, jak mówi, po latach nie wspomina tej szkoły bardzo źle.

Trzech budrysów w domu

Ojciec był łodzianinem, natomiast mama pochodziła spod częstochowskiej wsi. Pracowała jako krawcowa, a ojciec był urzędnikiem w Zakładach im. Feliksa Dzierżyńskiego, czy w dawnych zakładach Gayera. Miał dwóch braci. Jak opowiada, trzech budrysów tłukło się od czasu do czasu, ale wszyscy czuli, że zawsze mają wsparcie u rodziców. Dziś jeden z braci jest profesorem biologii na UŁ, a drugi właścicielem warsztatu samochodowego. Mama zmarła, kiedy miał 19 lat. Był wtedy na pierwszym roku studiów.

Kiedy w 1969 roku nadszedł czas wyboru kierunku studiów, zdrowie jeszcze mu nie pozwalało mu na studia politechniczne. Odradzano mu nawet ciężkie studia inżynierskie. Zdecydował się na ekonomikę budownictwa na Uniwersytecie Łódzkim.

Od drugiego roku miał stypendium łódzkiego Miastoprojektu.

- Po studiach miałem propozycję zostania na uczelni, ale dostałem lepsze warunki pracy w Miastoprojekcie - mówi Tadeusz Markowski. - Zostałem projektantem ekonomistą. M.in. robiłem analizy ekonomiczne osiedla Retkinia Zachód, czy analizy ekonomiczne przy projektowaniu wielkich obiektów handlowych.

Marzył, by zostać inżynierem budowlanym, ale zamiast tego zrobił doktorat prof. Regulskiego w Zakładzie Ekonomiki Rozwoju Miasta Uniwersytetu Łódzkiego. Profesor przekonał go, żebym przeniósł się na uczelnię I tak się stało. Po obronionym w 1979 roku doktoracie, w którym zajmował się osiedlami mieszkaniowymi Teofilów i Dąbrowa, przeniósł się z biura projektów na uczelnię. Tak się rozpoczęła jego akademicka kariera.

Wkuwając angielskie słówka

Przede wszystkim musiał nauczyć się języka angielskiego. W socjalizmie nie uczono o gospodarce rynkowej. Jedynym sposobem pogłębiania wiedzy były wyjazdy zagraniczne. W latach osiemdziesiątych był na stypendiach w Wielkiej Brytanii i Holandii, które pozwoliły mu przygotować się do pracy habilitacyjnej, którą obronił w 1987 roku.

Najciekawszy okres zawodowy miał nadejść wraz z transformację ustrojową w Polsce. Na początku lat 90. prof. Markowski brał udział przy sporządzaniu Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego Łodzi, który trzeba było dostosować do nowo powstałej sytuacji społeczno-ekonomicznej - gospodarki wolnorynkowej. Plan ten został nagrodzony w 1993 roku nagrodą zespołową I stopnia przez Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa. Tadeusz Markowski kierował też w tamtym okresie pracami zespołu, opracowującego strategię rozwoju ekonomicznego Łodzi. Zajmował się również procesami transformacji w gospodarce Europy Środkowej.

Od 1994 roku był wielokrotnie powoływany na członka Państwowej Rady Gospodarki Przestrzennej, biorąc udział w opiniowaniu prac studialnych i koncepcji badawczych z zagospodarowaniem przestrzennym kraju. Liczba jego funkcji i aktywności w różnych badaniach i gremiach jest imponująca. M.in. działając w drugiej połowie lat 90. w Radzie Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów, przygotowywał ekspertyzy z zakresu polityki regionalnej, transportowej oraz mieszkaniowej.

Był jednym z pomysłodawców stworzenia Wydziału Zarządzania na Uniwersytecie Łódzkim. Powstał on w 1994 roku, a został wyodrębniony z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego. Tadeusz Markowski był kolejno jego prodziekanem oraz dziekanem.

W roli promotora

Kwintesencją jego doświadczeń naukowych jest książka "Zarządzanie rozwojem miast", wydana w 1999 roku. Zawiera ona zagadnienia, związane z ekonomiką miasta, ekonomiką regionalną, planowaniem przestrzennym i ekonomicznym, politologią oraz teorią organizacji i zarządzania. Książka ta została nagrodzona w 2000 roku nagrodą indywidualną Ministra Edukacji. Jest to jedna z pierwszych spośród pozycji, poświęconych tematyce zarządzania miastami w polskich realiach po reformie administracyjnej w 1999 roku.

- Ta publikacja sprawia mi do dziś satysfakcję - mówi prof. Markowski. - Jej założenia i koncepcje są nadal aktualne i po latach stopniowo wdrażane w życie.

Przed końcem 1999 roku został profesorem zwyczajnym w zakresie nauk o zarządzaniu.
W wyniku wielu starań prof. Markowskiego i prof. Tadeusza Marszała, sześć lat temu udało się otworzyć jeden z pierwszych w Polsce międzywydziałowych kierunków studiów, kształcący interdyscyplinarnie. Jest to gospodarka przestrzenna prowadzona wspólnie przez wydziały Zarządzania i Nauk Geograficznych UŁ.

Od 2002 roku pełni nieprzerwanie z wyboru funkcję Przewodniczącego Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju Polskiej Akademii Nauk. Komitet pod jego kierunkiem istotnie przyczynił się do opracowania przyjętej 13 grudnia 2011 roku przez Rząd Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju.

W latach 2001 - 2011 pracował na rzecz komisji sejmowych, m.in. dla Komisji Samorządu Terytorialnego i dla Komisji ds. Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych, przygotowując ekspertyzy i opnie na temat koncepcji polityki przestrzennego zagospodarowania kraju. Jest też autorem licznych ekspertyz dla rządu z zakresu polityki rozwoju regionalnego, a także opinii do projektów ustaw w zakresie rewitalizacji miast.

Wypromował jedenastu doktorów. W 1996 był także promotorem doktoratu honorowego dla prof. Jerzego Regulskiego nadanego mu przez Uniwersytet Łódzki z inicjatywy Wydziału Zarządzania. Był również recenzentem w postępowaniu o tytuł doktora honorowego Uniwersytetu Łódzkiego dla Profesora Geografii Pitera Pallneberga z Uniwersytetu Groningen w 2011 roku.

Na wspólnym poletku

Z żoną, Bożenną, poznali się na studenckim obozie sportowym. Prof. Markowski był tuż po studiach, jego przyszła żona na drugim roku.

Szczęśliwie tuż po ślubie zamieszkali na swoim.

Co zrobić, by ze sobą wytrwać trzydzieści kilka lat?

- Musi być tolerancja, zaufanie, trzeba się lubić - mówi prof. Tadeusz Markowski. - Trzeba też mieć wspólne poletko, bo jak go nie ma, to można się zamknąć w swoim świecie i żyć obok siebie. Nasze poletko to nasze dzieci, podejmowanie wspólnych decyzji, nasze zainteresowania, nasz dom, budowanie, wyposażanie i dopieszczanie go.

- Do tej pory mamy w domu meble zrobione przez męża - mówi Bożenna Markowska, dyrektor łódzkiego oddziału firmy PKF Audyt, która ma uprawnienia biegłego rewidenta. - Wszyscy się śmiali, że mój mąż to najlepszy stolarz wśród ekonomistów i najlepszy ekonomista wśród stolarzy.

Oprócz przyjemności, jaką czerpał z robienia mebli, była to życiowa konieczność. Wtedy nie można było kupić mebli do bloków, bo były za szerokie, a mieszkania małe. Poza tym było drogo. Hydraulik potrafił zabrać połowę pensji nauczyciela akademickiego. Toteż prof. Markowski miał zestaw maszyn i jak mówi rżnął, piłował, aż uciął sobie palec. Dziś mebli już nie robi.

Żona chwali go, że wspaniale gotuje, a szczególnie dobry jest w nowinkach kulinarnych. Także rosół w jego wydaniu jest najlepszy. Skąd się wzięły te umiejętności?

- Mój ojciec była bardzo dobrym człowiekiem, ale nie najlepiej gotował i wolałem sobie ugotować niż jeść to, co tato przygotował - mówi prof. Markowski.

Ma córkę Martę i dwie wnuczki: Olę i Julkę. Wspólną pasją jego i żony jest rybołówstwo. Od lat profesor prof. Tadeusz Markowski zbiera także stare lampy, żelazka i broń antyczną.

- Wydawałoby się, że jak się ma ponad sześćdziesiąt lat, to już jest koniec kariery, a u nas raczej nie. Człowiek chciałby zwolnić, a nie może.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki