Miałem przyjemność być na koncercie Erica Claptona w Gdyni. Celowo włożyłem na grzbiet koszulkę promującą Łódź, choć wyglądałem w niej mało męsko z racji dużej ilości różu na białym trykocie. Ale to nic, pomyślałem. Trzeba czasem poświęcić się dla swojego miasta. Zanim scena zapełniła się muzykami, była okazja do rozmów z fanami. Moja koszulka wzbudziła duże zainteresowanie (mam nadzieję, że nie ze względu na róż). - Nie macie szans na stolicę kultury - stwierdził mężczyzna z Gdańska. - U was otwiera się fabryki, a nie teatry. Jeśli już macie jakąś kulturę, to masową. Na Piotrkowskiej - skrytykował łódzki dorobek. Zacząłem bronić się, że mamy Camerimage, Festiwal Dialogu Czterech Kultur, Festiwal Komiksu...
- I Manufakturę, gdzie dzieje się więcej niż w innych zakątkach Łodzi - nie ustępował gdańszczanin, którego poparli inni fani, czekający na mistrza gitary. - A czy w Łodzi zagrał ktoś pokroju Claptona? - pytali. Zasłoniłem różową literkę na koszulce i spuściłem wzrok. Przecież Shaggy to nie Clapton.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?