Przez minione 20 lat państwo demontowało wszystko, co w Polsce służyło powszechności sportu. Miejskie kluby, jeśli jeszcze nie padły, ledwo dyszą, likwidując sekcję po sekcji. O zakładowych mało kto pamięta. Z wiejskiego krajobrazu poznikały tysiące LZS-ów. Sport szkolny, z nielicznymi wyjątkami, jest karykaturą, tego czym powinien być.
Wszystko bankrutuje, bo nie ma pieniędzy. Pieniędzy nie ma, bo zżera je m.in. sportowa administracja: Ministerstwo Sportu (w sporcie godnie pełni rolę piątego koła u wozu) czy Narodowe Centrum Sportu ze świetnie opłacanymi prezesami (półmilionowe premie). Dodajmy do tego związki sportowe, zajęte wewnętrznymi rozgrywkami zamiast szkoleniem młodzieży i łowieniem talentów.
Chociaż w zespole Muchy mają się znaleźć ludzie o niekwestionowanym dorobku sportowym, pomysł nie wywołał entuzjazmu. Żeby dojść do tego, co w sporcie niedomaga, plenum pod przewodnictwem "ministry" nie musi obradować przez 16 lat. Wystarczy stworzyć młodym Polakom warunki do uprawiania sportu, a talenty same wypłyną. A jak będą talenty, to i o medale będzie łatwiej.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?