Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prostactwo w szkole

Piotr Brzózka
Profesor Jacek Wódz
Profesor Jacek Wódz Polskapresse/archiwum
Z prof. Jackiem Wodzem, socjologiem, rozmawia Piotr Brzózka.

Hiszpańska fundacja przeprowadziła badania poziomu ogólnej wiedzy naukowej w różnych społeczeństwach. Polska, wspólnie z Włochami i Hiszpanią, zajęła ostatnie miejsce. Dziwi Pana ten wynik?

Nie mam najmniejszego zaufania do takich rankingów. Polegają na porównywaniu rzeczy nieporównywalnych. Tak jakby pan pytał, co jest piękniejsze: krowa czy koń. Systemy edukacyjne w poszczególnych krajach, zwłaszcza w Europie, należą do ich kultury, są różne i nieporównywalne. Dlatego, w zależności od tego, jakie elementy wiedzy uważa się za wskaźnikowe w rankingach, to jedne kraje wypadają w nich lepiej, inne gorzej. Gdyby uwzględnić poziom wiedzy filozoficznej, to bardzo wysoko wyjdzie Francja, bo tam jest obowiązek nauki tego przedmiotu w liceach. A my będziemy na szarym końcu, bo ten przedmiot wycofano w Polsce 40 lat temu.

Połowa Polaków nie wie, czy laser emituje dźwięk, albo czy słońce świeci jedynie światłem białym. Czy to jednak znaczy, że jesteśmy upośledzeni?

To świadczy tylko o tym, że w naszym systemie edukacyjnym przywiązuje się wagę do innych rzeczy, a nie akurat do tych. My edukację w dziedzinie nauk ścisłych mamy na niskim poziomie. Nie mamy kultury ich nauczania, podobnie jak Włosi - stąd nasze sąsiedztwo w rankingu. Zapewniam pana, że 90 procent polskich inteligentów w ogóle nie wie, co to jest historia naturalna. To jest przedmiot nauczany w liceach francuskich i angielskich. To historia ziemi i wynalazków z różnych dziedzin, pokazująca wiedzę człowieka o przyrodzie. U nas się tego nie uczy. Większość ludzi nie ma pojęcia o historii wynalazków w fizyce. Nie uczy się u nas historii matematyki. O Pascalu pan pewnie słyszał, ale jako o filozofie. Ale właśnie z powodu różnic w systemach edukacji nie ma sensu porównywanie społeczeństw, nie jesteśmy ani mądrzejsi, ani głupsi.

Ale jest ziarnko prawdy w tym naszym ostatnim miejscu?

Z mojego doświadczenia pracy w szkolnictwie wyższym od lat 60. wynika, że poziom absolwentów liceów w Polsce się wyraźnie obniża. Dziś jest tragiczny. To wina przemian w systemie edukacji, który jest prostacko skonstruowany, w myśl tezy, którą podziela wielu naszych prominentów, łącznie z minister Kudrycką, że kształcimy po to, by przedsiębiorcy na rynku byli zadowoleni. To nieporozumienie. Kształcić się powinno nie po to, by ludzie od razu zaistnieli na rynku jako fachowcy, tylko po to, żeby przez 40 lat aktywności zawodowej potrafili się zmieniać, żeby mieli tę podstawową bazę, która im na zmiany pozwoli.

Wykładowcy akademiccy często narzekają też, że powodem obniżenia poziomu absolwentów liceów jest też powszechny system testowy.

Tak, testy niczego nie sprawdzają. Są tylko i wyłącznie potwierdzeniem tego, czy wypełniający test myśli dokładnie tak samo, jak ten, kto pytania układał. Jeśli test ułoży debil, to osoba o niskim poziomie napisze go dobrze.

Nauczanie których przedmiotów wygląda w Polsce lepiej: humanistycznych czy ścisłych? Zastanawialiśmy się niedawno jako to możliwe, że poseł Joński z Łodzi nie potrafi umiejscowić powstania warszawskiego we właściwej epoce historycznej. Tłumaczył, że kończył politechnikę...

Minimalnie lepiej wygląda nauka w dziedzinach humanistycznych, choć dziś już także fatalnie. Dostajemy absolwentów o minimalnej wiedzy historycznej. To smutne, jeśli ktoś działający w sferze publicznej nie wie, kiedy było powstanie, ale zapewniam, że równie dobrze mógłby być absolwentem uniwersytetu i też nie wiedzieć. Bo system nauczania jest fatalny. Ale prawdziwy dołek mamy w nauczaniu przedmiotów ścisłych. Trzeba uderzyć pięścią w stół, bo jest bardzo źle.

Ale Amerykanie, czy Anglicy dziwią się, że przeciętny Polak potrafi pomnożyć w pamięci 12 przez 13. Oni nie potrafią, a mimo to osiągają tak wielkie sukcesy w nauce. Dlaczego?

To nie tak, stosuje pan duży skrót. Co do tego, kto potrafi pomnożyć w pamięci, to zależy. Mnie tego dawno temu uczono, a młodszych już nie. Natomiast jeśli chodzi o Amerykanów, to proszę nie popełniać częstego błędu. W USA naukę na najwyższym poziomie rozwija kilkanaście doskonałych uczelni, które nie mają absolutnie nic wspólnego z ogólnym poziomem wykształcenia Amerykanów. Przepaść między elitami naukowymi USA, a przeciętnym Amerykaninem jest tak olbrzymia, jak między Ziemią a Marsem. Oni mają wspaniałą naukę i bardzo źle wykształconą ludność .

Wykłada Pan w Polsce i we Francji. Różnice są duże?

Ogólny poziom nauczania we Francji jest dużo wyższy. Od lat reformuje się nauczanie licealne, przywiązuje dużą wagę do filozofii, logiki, matematyki, telewizja produkuje specjalne filmy, francuscy nobliści radzą, jak w ciekawy sposób uczyć matematyki. Tylko tamten system również selekcjonuje. Niektórzy po prostu nie są w stanie przejść tej ścieżki do końca. Odsetek maturzystów we Francji jest mniejszy niż w Polsce. My ulegliśmy najgłupszemu poglądowi głoszonemu przez niektórych ekonomistów, że jak wszyscy będziemy mieli wyższe wykształcenie, to będziemy mądrzejsi. Nieprawda. Co pan zrobi na studiach z debilem, którego nie sposób niczego nauczyć?
Rozmawiał Jacek

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki