Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed wojną też przerywano rozgrywki. Z boiska na front

R. Piotrowski
Antoni Gałecki i drużyna ŁKS w 1939 roku [Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-S-115-5]
Dziś ekstraklasie „nie” powiedział koronawirus, natomiast w dwudziestoleciu międzywojennym rozgrywki piłkarskiej elity przerwała dwukrotnie wojna.

Pandemia grypy zwanej „Hiszpanką”, która przetoczyła się m.in. przez Europę w latach 1918–1919 zebrała straszliwe żniwo, lecz nie wpłynęła znacząco na futbol, bo w Polsce pierwsze rozgrywki o charakterze ogólnokrajowym zorganizowano nieco później.

Bij bolszewika!

W podobnej sytuacji do tej obecnej, polski futbol znalazł się jednak bardzo szybko, bo już przy okazji… pierwszej edycji mistrzostw Polski w piłce nożnej, choć wówczas, tj. w 1920 roku, nikt nie zaprzątał sobie głowy w obliczu zagrożenia takimi drobnostkami jak sport, o ile bowiem dziś mamy do czynienia z epidemią wirusa, o tyle nasi przodkowie zmagali się z epidemią... bolszewizmu.

Rozpoczęta w 1919 roku wojna po kilku miesiącach przybrała dla młodego, dopiero co odrodzonego państwa wielce niepomyślny obrót, więc piłkarze zamiast na boiska pomaszerowali na front, broniąc ojczyzny przed inwazją ze wschodu, choć jeszcze w maju 1920 roku wydawało się, że rozgrywki uda się przeprowadzić do szczęśliwego końca.

„Przeglądając choć pobieżnie drużyny poszczególnych okręgów i często, niestety, sądząc tylko po wynikach, należy przypuszczać, że do ostatecznych rozgrywek staną: Polonia z Warszawy, Wisła z Krakowa, Pogoń ze Lwowa, Warta z Poznania i drużyna Łódzkiego Klubu Sportowego” – wyrokował red. Jerzy Grabowski na łamach „Kurjera Polskiego”. Niestety, kibice musieli obejść się smakiem, Lenin i Tuchaczewski mieli względem II RP swoje plany.

Warto dodać, że wtedy najlepszą piłkarską drużynę zamierzano wyłonić za sprawą fazy finałowej, w której do rywalizacji miało stanąć pięciu zwycięzców rozgrywek okręgowych. Ze względu na działania wojenne tę wstępną fazę zdołano dokończyć tylko w Krakowie, gdzie triumfowała Cracovia. We Lwowie i Poznaniu rozegrano kilka meczów, z kolei w Warszawie i Łodzi, gdzie o awans do finałowej piątki walczyli Turyści, ŁKS, ŁTS-G i Sturm (klub mniejszości niemieckiej), nawet ich nie rozpoczęto.

Łódź na szarym końcu

W trakcie dwudziestolecia międzywojennego rozgrywek nie przerwał zamach stanu Józefa Piłsudskiego, choć dwa lata wcześniej ze względu na występ piłkarskiej reprezentacji w Igrzyskach Olimpijskich zrezygnowano z rozegrania mistrzostw Polski. Przerwali je natomiast pod koniec lat 30. Hitler i Stalin.

Jeszcze w czwartek 31 sierpnia 1939 roku gazety rozpisywały się o planowanych przenosinach na Górny Śląsk Pawła Cyganka, świeżo upieczonego reprezentanta Polski, jednego z najbardziej chwalonych piłkarzy po sensacyjnej wygranej Polaków z wicemistrzami świata z Węgier, z kolei Robert Lewandowski międzywojnia, czyli legendarny Ernest Wilimowski (młodszym kibicom podpowiadamy, że to on na mundialu w 1938 roku strzelił Brazylijczykom aż cztery gole) zapewniał w rozmowie z jednym z dzienników, że jego prowadzący w tabeli Ruch kryzys formy ma już za sobą, więc „Niebiescy” , pomimo pościgu Wisły Kraków i Pogoni Lwów, znów sięgną po mistrzowski tytuł.

Na szarym końcu ligowej stawki, podobnie jak i dzisiaj, znalazł się wtedy przedstawiciel łódzkiego futbolu - Union-Touring, bo ŁKS rok wcześniej spadł po raz pierwszy w historii z ligi i pod koniec sierpnia 1939 roku przygotowywał się do meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki w klasie rozgrywkowej, którą dziś nazwalibyśmy czymś w rodzaju zaplecza ekstraklasy.

Kibice zacierali ręce: w trzynastej serii spotkań najwyższej klasy rozgrywkowej formę „Białej Gwiazdy” chciała sprawdzić Cracovia, w derbach stolicy Polonia szykowała się do boju z Warszawianką, a zajmujący ostatnie dwunaste miejsce w tabeli Union-Touring Łódź, któremu Ernest Wilimowski kilkanaście tygodni wcześniej strzelił aż dziesięć goli (to niepobity do dziś rekord ekstraklasy!) z zaledwie trzema punktami na koncie po dwunastu kolejkach, tego samego dnia, a więc trzeciego września, miał zmierzyć się w Chorzowie z AKS-em.

Do spotkania „przyjaciół” (Union i AKS były klubami o m.in. niemieckich korzeniach i z tego względu na wielu polskich stadionach witane były w tamtym gorącym czasie kocią muzyką), tak jak i do wszystkich pozostałych spotkań z wiadomych względów nie doszło. Na polskie miasta, ulice, domy, place i stadiony spadły bomby. Po nich pojawiły się flagi ze swastyką i w końcu kilkuletnia niemiecko-sowiecka okupacja.

Już po zakończeniu wojny i tzw. wyzwoleniu pojawił się pomysł, aby dokończyć przerwane we wrześniu 1939 roku rozgrywki (w miejsce Pogoni Lwów miała zagrać Polonia Bytom, w miejsce Union-Touring - ŁKS). Nikt z tej dogranej po latach ligi miał w 1946 roku nie spadać klasę niżej, co więcej w kolejnym sezonie do szczęśliwej dziesiątki zamierzono dokooptować zwycięzców ogólnopolskich eliminacji, jednak władze piłkarskie nie zdecydowały się na podobne rozwiązanie.

Jak będzie teraz? Zdaniem części ekspertów dogranie rozgrywek to mrzonki. Liga stanęła, gdy od mety dzieliło ją aż jedenaście kolejek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki