Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestroga dla Łodzi z Detroit

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum
Chyba jednak trudno sobie wyobrazić, że Łódź wyprzedaje swoje zbiory sztuki, żeby uratować się przed bankructwem. To refleksja po informacji, że Detroit, miasto bankrut, może stanąć w obliczu konieczności sprzedaży swoich wyjątkowych kolekcji obrazów, których wartość szacowana jest na miliard dolarów. Ale nawet ta oszałamiająca kwota nie zaspokoiłaby wierzycieli, którym Detroit jest winne 18 miliardów.

Historia Detroit może być przestrogą dla wielkich metropolii. W latach 50. miasto było centrum przemysłu motoryzacyjnego, ludzie naprawdę nieźle zarabiali. Dwumilionowe miasto skurczyło się w ciągu 50 lat do niewiele ponad 700 tysięcy mieszkańców, czyli mniej więcej tyle, ile ma Łódź, a na jednego pracującego mieszkańca przypada dwóch emerytów.

Co doprowadziło Detroit do takiego stanu? Upadek przemysłu, ogromne koszty emerytur, nadmierne zadłużenie, nieporadne zarządzanie miastem. Kiedy burmistrz drastycznie podniósł podatki od nieruchomości, połowa mieszkańców po prostu przestała je płacić.

Takich miast i miasteczek w stanie Michigan jest więcej i na różne sposoby próbują sobie radzić. Kilka takich sposobów przytacza waszyngtoński korespondent BBC. W niektórych rozwinął się przemysł wyburzeń. W samym Detroit jest kilkadziesiąt tysięcy porzuconych budynków, które stały się ostoją patologii i przestępczości. W miasteczku Yougstown wyburzenia stały się lukratywnym przemysłem i skuteczną metodą ograniczania siedlisk patologii. W innym mieście nieruchomości, których właściciele zaprzestali płacić podatki, wyprzedawano po... 25 dolarów, aby tylko miały gospodarza.

Ciekawy jest przykład Pittsburgha, niegdysiejszej stolicy przemysłu stalowego. W mieście już zrozumieli, że nie da się żyć najwspanialszą choćby przeszłością i próbują znaleźć równowagę między czerpaniem korzyści z tradycji a nowoczesnością. Ze zmiennym szczęściem. Początkowo próbowano rozwijać produkcję telewizorów i samochodów, ale w tej branży nie sposób sprostać taniej konkurencji z Dalekiego Wschodu. W takiej sytuacji Pittsburgh postawił na usługi, uczelnie, centrum medyczne i przemysł wysokich technologii. Brzmi trochę znajomo...

Może najważniejsze spostrzeżenie z historii tych upadających miasta jest takie, że procesy degradacji miast trwają wiele lat. Sztuką jest uchwycenie, czy pojawiające się niepokojące zjawiska, takie jak: odpływ ludności, upadek niektórych gałęzi przemysłu i popadanie budynków w ruinę mają tylko chwilowy charakter, czy są zwiastunami nadciągającej katastrofy. Co polecam uwadze władz miasta.

Sławomir Sowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki