Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Quo vadis, drogo?

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Matylda Witkowska Grzegorz Gałasiński
"Nie rozumiem tej decyzji" - tak najczęściej reagowali ludzie na wieść o zakończeniu tradycji Ekumenicznej Drogi Krzyżowej. Zdziwienie było tym większe, że arcybiskup Marek Jędraszewski do tej pory dał się poznać od zupełnie innej strony, wprowadzając choćby takie nowości, jak dialogi w katedrze czy wielkopostne kościoły stacyjne.

Ja też nie rozumiem, dlaczego tym razem metropolita zrobił wyraźny krok wstecz. Dlaczego zmienił symboliczną i nawiązującą do historii Łodzi trasę z ewangelicko-augsburskiego kościoła św. Mateusza do byłej protestanckiej świątyni jezuitów? Czemu przesunął nabożeństwo z nasyconego zadumą Wielkiego Piątku na tydzień wcześniej, i najważniejsze: dlaczego nie chce słuchać tradycyjnych rozważań przygotowywanych przez protestantów?

Nie jestem teologiem, więc nie ocenię, na ile symboliczne wyciąganie złożonego do grobu Chrystusa i niesienie krzyża przez miasto uchybia rytmowi świąt. Łatwiej ocenić względy praktyczne: być może krótsza trasa od św. Faustyny do katedry rzeczywiście jest dla wiernych łatwiejsza, nowy termin bardziej dogodny, a wiadomość, że główna trasa W-Z nie będzie blokowana przez tłum wiernych, ucieszy kierowców.

Nowy szlak ominie też deptakową część Piotrkowskiej, nie będzie więc przykrego dysonansu między rozmodloną procesją i rozbawionym tłumem pubowiczów. Niektórym to się spodoba, ale czy nie jest to kolejna ucieczka od tych, którzy myślą inaczej?

W dotychczasowej drodze krzyżowej było coś przejmującego, nie tylko ze względu na naturalnej wielkości krzyż czy nastrojowe lampiony. To coś sprawiało, że przyłączali się do niej ci łodzianie, którym udział w spotkaniach modlitewnych nawet nie przyjdzie do głowy. Co roku szło ich kilka tysięcy. W Ekumenicznym Spotkaniu Młodych, którego wagę podkreśla kuria, wzięło udział kilkadziesiąt osób.

Było tak właśnie dlatego, że wszyscy szli razem. W ten jeden z najważniejszych dla chrześcijan dni w roku łodzianie pokazywali, że mogą być razem: przezwyciężając podziały, których na co dzień zamazać się nie da.

Nie rozumiem, bo jestem z Łodzi, gdzie różne wyznania żyły blisko. Wystarczy spojrzeć na listę darczyńców na rzecz budowy kościoła Wniebowzięcia NMP, na której oprócz protestantów Scheiblerów i Kunitzerów był Żyd Izrael Poznański.

Nowa droga krzyżowa ma być ortodoksyjna i przypominać tę z Koloseum. Tego jeszcze bardziej nie rozumiem, skoro papieżowi rozważania mogli przygotowywać prawosławny hierarcha Konstantynopola Bartłomiej I i protestancka mniszka Minke de Vries...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki