MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radni łódzkiego sejmiku biedy nie klepią

Marcin Darda
Włodzimierz Fisiak ma 2 mln zł majątku. Radna Sylwia Adamczewska nie ma oszczędności Majątek Fisiaka, marszałka województwa łódzkiego, oscyluje wokół sumy 2 mln zł, a dla kontrastu radnej Sylwii Adamczewskiej dokładnie zero.

Adamczewska, młoda radna PO, która w sejmiku zasiada od jesieni, weszła na miejsce świeżo upieczonego senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego. Gdyby nie diety za dwa ostatnie miesiące zeszłego roku, jej oświadczenie niemal w całości składałoby się z wpisów "nie dotyczy", bo młoda radna studiuje, a sejmik to jedyne miejsce jej dochodu. Jest zresztą kilka oświadczeń, w których, co ciekawe, radni tłumaczą się z tego, czego nie mają. Agata Sadowska, 21 letnia radna PO, z rozbrajającą szczerością oświadcza, że nie posiada małżonka i mieszka u rodziców, z kolei Franciszek Widera, także z PO, przyznaje, że nie ma domu, a w związku z tym mieszka u córki.

Niewielu zresztą jest takich radnych, którzy nie mają co najmniej jednego domu i oprócz niego co najmniej jednego mieszkania. Wicemarszałek Elżbieta Nawrocka oprócz przestronnego domu dysponuje wartym 200 tys. zł mieszkaniem, a co ciekawe, owe lokum to darowizna na rzecz nieletniej, której Nawrocka jest opiekunką prawną. Na więzi rodzinne w nieruchomościach stawia także wiceprzewodniczący sejmiku Michał Kaczmarek, świeży nabytek klubu PO, który willę buduje wraz z synem Kamilem. Z kolei konserwatysta Krzysztof Dudek z rodziną zamieszkuje w większym ze swych dwóch mieszkań, bo to mniejsze wynajmuje za 400 zł miesięcznie. Gdyby nie dom Tomasza Kupisa (PO), Dudek mógłby się pochwalić najdroższym, bo wartym 750 tys., domem, tymczasem Kupis swój wycenił 50 tys. drożej. Drążąc nadal temat więzów rodzinnych nie sposób nie zauważyć, że niemal wszyscy radni, choć nie musieli, ujawnili dochody małżonków. A w tej kwestii najciekawiej wypada oświadczenie radomszczanina Witolda Witczaka z PiS, który jako prezes prywatnej spółki zarobił tylko nieco ponad 12 tys. zł, jako udziałowiec innej zadeklarował ponad 23 tys. zł straty, ale jego nieoceniona żona zarobiła ponad 800 tys. zł. Żona Witczaka to prawdziwa rekordzistka, bo na przykład radny Zygmunt Kocimowski zadeklarował tylko 3,5 tys. zł dochodu w zeszłym roku. W przyszłym możemy się spodziewać o wiele więcej, bo niedawno Kocimowski został szefem łódzkiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a tam można sięgnąć nawet po 8 tys. zł (brutto) miesięcznie.

Więcej niż Kocimowskiemu wpadło nawet na konto Jacka Popeckiego, skazanego w zeszłym tygodniu na 2 lata i 4 miesiące więzienia w "odpryskowym" procesie seksafery w Samoobronie. Popecki zdołał zarobić 17 tys. zł, mimo że aż osiem miesięcy zeszłego roku spędził za kratkami. Spośród radnych, jeśli chodzi o dochody, bezwzględnym rekordzistą wcale nie jest marszałek Fisiak, a Marek Cieślak, szef Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, którego konto "łyknęło" w zeszłym roku 220 tys. zł, czyli ponad 50 tys. zł więcej niż konto Fisiaka. Szesnastą część zarobków Fisiaka przyniosło mu jego gospodarstwo (produkcja zbóż) i hodowla koni, a on sam zarabia o około 30 tys. zł mniej w skali roku niż wówczas, zanim został marszałkiem (Varitex SA płacił mu ponad 170 tys. zł, miał też ponad 23 tys. diety radnego, która przestała mu się należeć, gdy objął funkcję marszałka). Bardzo dużo, bo ponad 150 tys. zł, zarobił także konserwatysta Paweł Kwaśniak, ale trzeba pamiętać, że ponad połowę jego zarobków za zeszły rok stanowiło wysokie uposażenie dyrektora Kancelarii Marszałka Sejmu, którym przestał być po tym, jak rezygnację ze stanowiska drugiej osoby w państwie złożył Marek Jurek. Kwaśniak uważa zresztą, że oświadczenia majątkowe to zbytni ekshibicjonizm, bo rodzą dystans między samorządowcami a społeczeństwem.

- Powinniśmy je składać, ale nie powinny być jawne dla wszystkich - uważa konserwatywny radny.
Aż 331 tys. zł oszczędności wpisał w oświadczeniu były marszałek Łódzkiego Mieczysław Teodorczyk (Lewica) i to jest rekord, tym bardziej że dziewięciu radnych w ogóle oszczędności nie posiada, a pokłony za uczciwość i skrupulatność należą się radnemu Janowi Rożenkowi (PiS), który nie wahał się przyznać do 465 zł, które to trzyma na czarną godzinę. Radny Rożenek jest jednym z niewielu, którzy się nie zapożyczyli, a w tej kategorii nikt nie może równać się ze Sławomirem Miłkiem. Radny PO spłaca 630 tys. zł pożyczek, ale o wypłacalność na razie bać się nie musi. Zarabia lepiej od marszałka, a gospodarstwo (63 ha własności, 160 ha dzierżawy) przyniosło mu 150 tys. zł dochodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki