Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Chwedoruk: Brak Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej raczej nie wpłynie na wynik PO w Łodzi...

rozm. Marcin Darda
archiwum prywatne
Z doktorem Rafałem Chwedorukiem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Marcin Darda.

Ze startu do Sejmu zrezygnowała Iwona Śledzińska - Katarasińska, której zaproponowano zbyt niskie, jej zdaniem, miejsce. Jeśli rzeczywiście nie wystartuje, to osłabi jakoś wynik PO w Łodzi?

Jest pytanie czy podczas posłowania zdołała wypracować sobie własny krąg wyborców, czyli taki, który głosował na Iwonę Śledzińską-Katarasińską, a nie na partię. To może być grupa zawodowa, albo jakaś społeczność lokalna. Jestem jednak bliższy myśli, że na dobrą sprawę większego znaczenia w kontekście wyniku mieć to nie będzie, podobnie zresztą jak ustawienie w roli lokomotywy listy sejmowej byłego ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka. Jest tak dlatego, że na wynik wyborów parlamentarnych Platformy w Łodzi największy wpływ będzie miała ocena prezydent Hanny Zdanowskiej. Łódź to teren bardzo dychotomiczny, politycznie to miasto wielokrotnie przechodziło z lewa na prawo lub odwrotnie, czyli jest typowym polskim swing state.

Aż trzech bliskich współpracowników premier Ewy Kopacz, czyli Małgorzata Kidawa-Błońska, Tomasz Siemoniak i Rafał Trzaskowski będzie musiało lądować poza Warszawą. Myśli Pan, że lokalni baronowie PO tak łatwo oddadzą im jedynki na listach?

Nikt z tej trójki nie wypracował sobie w PO własnej, autonomicznej pozycji, a kariery wszystkich to pochodna wpływów Donalda Tuska. Teraz jest pytanie, czy umieszczenie ich na listach będzie wyłącznie służyć maksymalizacji wyników PO, czy też będzie próbą odebrania mandatowych miejsc ludziom Grzegorza Schetyny. W ten sposób Ewa Kopacz może chcieć zamanifestować swoje przywództwo w partii, że jest tą ostatnią instancją, która w PO decyduje.

A czy nie jest tak, że zbliżamy się do momentu, który pokaże, że Ewa Kopacz jest malowaną przywódczynią? Zarząd i regionalni baronowie mogą ją po prostu przegłosować, bo dla wielu biorące miejsce na liście to walka o życie.

Baronowie w PO są różni. Są tacy, którzy są bliscy Schetynie, inni są bliscy Ewie Kopacz, bo ich niejako odziedziczyła po Donaldzie Tusku, a trzecia grupa to osławiona łódzka "spółdzielnia". "Spółdzielnia" kiedyś warunkowo poparła Donalda Tuska, a potem premier Kopacz i może dlatego później naraziła się na ostrą kontrę zwolenników Grzegorza Schetyny. Nie ulega wątpliwości, że w związku z tym trójpodziałem Ewa Kopacz będzie grać na zwłokę i czekać do ostatniej chwili z ostatecznymi wersjami list. Jako przywódczyni musi grać na dwa fronty, co innego mówić opinii publicznej, a co innego wewnątrz partii. Casus łódzki jest dobrym przykładem: dwóch skompromitowanych byłych ministrów, którzy jednocześnie są wciąż silnymi, sprawnymi i popularnymi politykami wewnątrz samej Platformy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki