Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości" [TRAILER]

Dariusz Pawłowski
Asterix i Obelix mieszkają razem. I to jeszcze z pieskiem
Asterix i Obelix mieszkają razem. I to jeszcze z pieskiem Kino Świat
Kim są Asterix i Obelix dla francuskiej kultury można wywnioskować chociażby z tego, że w aktorskich wersjach komiksu występują najznakomitsi francuscy artyści. Znaczenia świata dwójki sympatycznych bohaterów dla Francuzów dowodzi też fakt, że czwarty film z gwiazdami jest nad Loarą frekwencyjnym hitem, choć jest najsłabszym z cyklu.


Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości, Francja, 109 min., reż. Laurent Tirard, wyst. Gerard Depardieu, Edouard Baer, Fabrice Luchini, Catherine Deneuve, dystr. Kino Świat

Francuzi są o Asteriksa i Obeliksa zazdrośni, ale to postaci w pełni międzynarodowe, a w nowej produkcji również bardziej unijne. Asterix i Obelix choć kochają swoją wioskę w Galii, niemal co fabuła muszą wyruszać w różne miejsca, by przeciwstawiać się intrygom łasych na cały świat Rzymian.

Tym razem mają za zadanie wspomóc Brytanię, którą obrał sobie za cel Juliusz Cezar. Do niepokonanej wioski Galów przybywa sir Mentafix, tajny agent brytyjskiej królowej (zobaczyć w jej roli ikonę francuskiego kina, Catherine Deneuve - bezcenne). Prosi on o magiczny napój, dający nadludzką siłę. A że Panoramix uważył napoju całą beczułkę, Asterix i Obelix dostają polecenie eskortowania cennego ładunku do samego Londinum. Przy okazji zabierają ze sobą bratanka wodza, Skandaliksa, chłopaka z miasta, z którego mają uczynić prawdziwego mężczyznę.

W komiksowych opowieściach o dzielnych Galach silnym elementem zawsze było zderzenie różnic, podkreślanie i obśmiewanie schematów w myśleniu o rozmaitych narodach, zabawa stereotypami. Co zaskakujące, choć właśnie wyprawa Galów do Brytanii (do której dołączają nie znający strachu Normanowie z północy) możliwości do uwypuklenia tej warstwy daje szczególne, w tym miejscu film wypada najsłabiej.

Autorzy filmu bawią się angielską "flegmą", ogrywają nośne symbole, jak np. tea time (tutaj Brytole są jeszcze chwilę przed odkryciem herbaty i piją z lubością wrzątek z kleksem mleka), rysują grubą kreską wyspiarskie zamiłowanie do konwenansów i sztywniactwo. Jednak gdy wszystko to brzmi oddzielnie (atrakcyjną robotę wykonano w warstwie językowej, zabawnie oddając w dialogach np. angielską składnię), to tam gdzie poszczególne kultury się stykają, nie działa w ogóle. Poza jedną sekwencją, w której dwie Brytyjki z towarzystwa wychowują nieokrzesanego Normana na dżentelmena.

Film Tirarda ma najbardziej współczesne zapędy spośród filmów o Galach. I nie chodzi tylko o konne autobusy piętrowe, ale o roztrząsane dziś szeroko kwestie np. imigrantów i homoseksualistów (Asteriks, Obeliks i pies śpią w jednej chacie, no no...). Szybko się okazuje, że jak na przygody Asteriksa to za dużo i jedno z drugim zupełnie się nie klei. Pomysły te są wciśnięte na siłę, sprawiają, że nie bardzo wiadomo, dla jakiego widza jest to film (i dlaczego mało dla dzieci), i są po prostu mało śmieszne.

I właśnie z humorem jest tu najgorzej. Jego "lekkość" najlepiej oddaje jedna scena. Spragniona uczuć dziewczyna prosi swojego partnera by przestał być chłodnym emocjonalnie i się przed nią obnażył. Zatem nieszczęśnik staje przed nią jak go Pan Bóg stworzył. Dzieci są za mądre na takie żarty.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki