Do pożaru przy Jaśminowej doszło 3 stycznia w nocy. Pan Adam był sam z synami. Ich mama była na dyżurze w szpitalu. Ojca obudził swąd spalenizny. W ostatniej chwili wyniósł chłopców w wieku pięciu i siedmiu lat przez okno dachowe. Próbował wrócić i ratować, co się da, ale nie było już na to szans.
Pożar gasiło 24 strażaków z czterech jednostek. Spaleniu uległo niemal całe wyposażenie domu. Straty - 150 tys. zł.
Przyczyną było zwarcie w instalacji elektrycznej.
- Straciliśmy wszystko. Chłopcom nic się nie stało, ale zaczyna docierać do nich, że nie mają gdzie wrócić. Mieszkamy u rodziców - mówi pan Adam, który dopiero w poniedziałek opuścił szpital, gdzie trafił z oparzeniami dróg oddechowych.
Mężczyzna dodaje, że w nowym domu, który z wielkim wysiłkiem udało im się urządzić, mieszkali od czterech lat. Teraz nadaje się do remontu. Rodzinie zostało tylko to, co miała na sobie.
Burmistrz Sulejowa Wojciech Ostrowski mówi, że sulejowski MOPS wypłaci rodzinie 5 tys. zł zapomogi. Zadeklarował pomoc w pracach budowlanych w ramach robót interwencyjnych.
- Wstępne oględziny wskazują, że przynajmniej konstrukcja budynku nie została naruszona. Na pewno jednak czeka ich przynajmniej rok tułaczki, nim zdołają wyremontować dom - mówi burmistrz.
Jak podkreśla Adam Stobiecki, przewodniczący rady miasta Sulejowa, rodzinie w tej chwili potrzebna jest przede wszystkim pomoc finansowa.
- Wiele osób deklaruje pomoc rzeczową, ale rodzina na razie nie miałaby gdzie tych rzeczy trzymać - mówi, dodając, że zbiórkę do puszek dla pogorzelców prowadzi m.in. kościół oo. Cystersów na Podklasztorzu w Sulejowie (6 i 11 stycznia po mszach).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
