Od ubiegłego roku trwa fascynujący wyścig po olimpijskie kwalifikacje. Na razie mamy ich kilkadziesiąt, w lekkiej atletyce, pływaniu, siatkówce, strzelectwie, żeglarstwie, kajakarstwie sprinterskim i slalomowym, wioślarstwie, kolarstwie szosowym, zapasach, jeździectwie, wspinaczce sportowej, pięcioboju nowoczesnym, Niestety zanosi się, że wybrańcy Najjaśniejszej Niepodległej wywalczą nad Sekwaną najmniejszą ilość medali w XXI wieku.
Królowa Sportu nie powtórzy fantastycznego wyniku sprzed trzech lat w Tokio 2020. Wojciech Nowicki, Paweł Fajdek w młocie, Natalia Kaczmarek na 400 metrów, może sztafeta pań na tym dystansie.
W kajakach do tej pory wypływaliśmy 22 medale, ale ani jednego złotego. Tu widzę największą szansę na Mazurka Dąbrowskiego i kilka innych krążków. W pływaniu, wioślarstwie, szermierce, wspinaczce sportowej, powinny zdarzyć się medalowe rodzynki.
Bardzo liczę na podium Igi Świątek, w mikście z Hubertem Hurkaczem trochę mniej. Nie postawię wszystkich pieniędzy na złoto siatkarzy, gospodarze są zdolni do wszystkiego. Ale do diabła wypadałoby po 48 latach zagrać w finale.
Trudno omawiać szanse występów w Paryżu przedstawicieli Łodzi i regionu. Nie chcę nikogo pozbawiać nadziei. Ciężko będzie powtórzyć dorobek z Tokio 2020, w którym zaprezentowało się jedenaścioro naszych asów. Łodzianie za sprawą Kajetano Kapitano Kajetana Duszyńskiego wywalczyli pierwszy w historii złoty medal.
W XXI wieku najmniej liczną reprezentację mieliśmy w Sydney 2000, gdzie startowało tylko sześcioro naszych reprezentantów. Wierzę, że w stolicy Francji wystąpi nas więcej, czy tylu co w Tokio 2020. Niech żywi nie tracą nadziei.
Przystawką przed igrzyskami Paryż 2024 będą piłkarskie EURO w Niemczech. Wszystko się we mnie gotuję jak pomyślę, że może na nich nie być Biało-Czerwonych. Pół Europy będzie się bawiło za Odrą. Nie zamierzam na początku roku używać mocnych słów, nie daj Boże może przyjdzie na to czas. Na razie gorąco wierzę, że nas tam nie zabraknie, oczywiście w roli żebraków, błaznów ku uciesze szwabskiej gawiedzi.
Jak znam siebie i moich rodaków na chwilę zapomnimy o cierniowej drodze, upokorzeniach, aferach. Nie będziemy wyć debilnej, patriotycznej, pieśni, Polacy nic się nie stało.
Za nim usiądziemy do pańskiego stołu. będziemy pasjonować się walką królowej Igi o kolejne Wielkie Szlemy. Martwić czy dwa tygodnie od Wimbledonu wystarczą do przestawienia z trawy na ulubioną mączkę i olimpijskie popisy w szczęśliwym Paryżu.
Póki co zaszalejemy w mieście nad Łódką na mityngu Orlen Cup, finałach Ligi Narodów siatkarzy, mistrzostwach Europy w badmintonie.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?