Zaczynamy na wyjeździe z Węgrami, ale nie ten mecz wzbudza największe emocje. Już zaksięgowaliśmy trzy punkty. Potem wielki bój w przedświąteczną, jak dawniej mawiano, brudną niedzielę, z Andorą. Jak nie będzie naszym orłom szło, to strzeli się bramkę ręką jak z San Marino i chwatit.
Nadejdzie Wielki Tydzień, zagramy w piłkarską środę na Wembley. Łatwo powiedzieć zagramy, ale kim. Co z naszymi armatami. A wszystko przez brexit, z którego tak cieszyła się pokaźna grupa naszych wybrańców narodu.
Nie ma Anglików w Unii Europejskiej i jak pojechać za chlebem do Niemiec i Francji. W nagrodę zamkną w ciemnicy o chlebie i wodzie. Ciężka jest dola emigranta. Zamarzyło się robić za gwiazdę u niemieckich i francuskich przyjaciół, to teraz cierp ciało skoroś chciało.
Suweren Najjaśniejszej Niepodległej w trwodze. Przelewaliśmy krew na naszą i waszą wolność, a tu taka wdzięczność. Wyspiarze powrócili do splendid isolation faundując sobie, mój dom moją twierdzą. A ty człowiecze stój u bram raju.
Jeden Zbigniew Boniek niczym Rejtan, rozdziera jeansową koszulkę od Versace z Mokotowa. Najpierw w swoim stylu atakuje pismaków za sianie defetyzmu. Jak trzeba to załatwi się Lewandowskiemu paszport dyplomatyczny i Bawarczycy mogą mu skoczyć. Jak nie uda się załatwić Lewy paszport to i tak zabierzemy go do Londynu, później niech martwi się Bayern.
Po dojściu do przytomności stwierdził, może być tak, że nie zagramy na Wembley z Lewym. Na to tylko czekał chór przydupasów. Przecież możemy zagrać bez dziewiątki, dla analfabetów, bez środkowego napastnika. Przed naszą świątynią zacumuje piętrowy autobus i tyle nam gospodarze zrobią. Już Orły Górskiego wygrały zwycięski remis. Jeszcze zobaczymy kto będzie się śmiał baranim rechotem.
Na szczęście do gry, niczym gajowy Marucha, który pogonił z lasu partyzantów, Niemców i Ruskich, włączył się polski premier. Mateusz Morawiecki walnął pięścią w stół i wynegocjował od kanclerz Angeli Merkel obietnicę gry Roberta z Pruszkowa na Wembley.
Na koniec dla spokojności i pokrzepienia serc. W internecie dał głos przesławny wielbiciel dziadowskiej tiki taki. Ten uczony mąż jest zdziwiony, że pogoniono go z rekomendowanego przez krakowską kurię klubu. Przecież on doskonale przygotował zespół, wyniki same by przyszły. Klub kroczyłby ku świetlanej przyszłości awansując do drugiej ligi.
Dzień później w ślady mistrza Wojciecha podążył Jose Mourinho, zwany The Special One. Po przegranym 0:3 meczu Ligi Europy z Dynamem Zagrzeb obwieścił, przez 90 minut i połowę dogrywki graliśmy znakomicie, miażdżyliśmy rywala. Niestety pech nie pozwolił nam awansować do ćwierćfinałów.
Doczekaliśmy się, największy naśladuje guru z Krakowa. Chwała na wysokości.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?