- Przyznaję, że niechcący musnąłem mamę nożem. Nie chciałem jej zabić. Kochałem mamę. Relacje między nami były bardzo dobre i nigdy bym na nią ręki nie podniósł. Bardzo przepraszam za to, co się stało. Będę tego żałował do końca życia
- mówił Radosław R.
W poniedziałek jako świadek zeznawał jego ojciec - Grzegorz R. Z jego relacji wynikało, że syn w drzwi do klatki schodowej kamienicy wbił nóż, a potem, gdy go wyjął z impetem, "ręka mu poszła do tyłu" i w ten sposób ugodził w klatkę piersiową stojącą za nim matkę, której nie widział.
Sędziowie byli zdumieni słysząc taki opis. I nic dziwnego, gdyż taki cios byłby możliwy, gdyby matka stała za synem na drabinie, co oczywiście nie miało miejsca. Z ustaleń prokuratury jasno wynika, że oskarżony odwrócił się do matki i pchnął ją nożem, jak szpadą.
Do tragedii doszło 18 maja 2012 roku w kamienicy przy ul. Miedzianej w Łodzi. O godz. 20 oskarżony szedł ulicą. Zataczał się. Był pijany. Miał 2 promile alkoholu w organizmie. Spotkał ojca, który wracał od znajomego. Grzegorz R. wziął syna za ramię i zaciągnął do domu. Wtedy oskarżony wyjął nóż, który nosił przy sobie, zaczął nim wymachiwać i krzyczeć.
Usłyszała go matka, Józefa R., która wyszła z mieszkania i zeszła do syna. Wtedy doszło do tragedii. Ciężko ranna kobieta upadła na posadzkę i straciła przytomność. Sąsiedzi wezwali policję i pogotowie ratunkowe, które zawiozło kobietę do szpitala im. Kopernika. Rana okazała się tak głęboka, że spowodowała krwotok wewnętrzny i dwukrotne ustanie akcji serca. Józefa R. zmarła 1 czerwca nie odzyskawszy przytomności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?